Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Książki

Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
3 7

Udowodniono, że regularne czytanie książek (i w sumie nie tylko książek, bo innych, większych ilości poprawnie zredagowanego tekstu także), pozwala: - zwiększyć zasób słownictwa, którym się dysponuje - konstruować bardziej poprawne stylistycznie i merytorycznie zdania - robić mniej błędów w tekście pisanym Zatem kiedy słyszymy polityka, który po pytaniu dziennikarza odpowiada w stylu: "No wie pan eee to jest eee eee informacja eee prawda, na którą można by eee eee eee jednoznacznie eee odpowiedzieć eee prawda, to znaczy tak bo jak eee tu pan poseł eee prawda mówił, my eee jesteśmy świadomi tej eee sytuacji i eee oczywiście eee będziemy eee jak pan przewodniczący już eee zapowiedział, tak, on to eee zapowiedział, będą eee działania eee podjęte. Bo to nie jest eee tak, że takie eee argumenty mogą padać bez eee prawda eee odzewu. Także eee ogólnie to eee tlen, azot i eee hemoglobina. No taka eee sytuacja panie eee redaktorze." To już wiemy, że on zapewne książek dużo nie czyta...

Odpowiedz
avatar jaczuro
1 3

@Trokopotaka osoby ktore duzo czytaja bardziej rozumieja czytany tekst. Zatem skoro popierasz i zgadzasz sie z rwierdzaniami o tym, ze czytanie rozwija - wracaj do czytania zanim zaczniesz cos pisać bo ewidentnie nie zrozumiales o co chodzi we wrzucie

Odpowiedz
avatar zerco
2 6

Szkoła i edukacja zabiły we mnie chęć czytania książek. Póki co znajomość bądź umiejętność czytania literatury w życiu mi się nie przydały. Może zależy od życia. Nie wiem i mnie to nie obchodzi. Tak samo jak ja na siłę nie nakłaniam by nie czytać, niech na siłę nikt mnie nie nakłania bym czytał. Szanujmy się.

Odpowiedz
avatar szypty
1 3

@zerco: coś w tym jest. Sam lubię czytać, ale połowę (przynajmniej) lektur to bym wypi*rdolił jak czerwonoarmista Berlińską prostytutkę w '45. Jedyne czego przydatnego się z nich nauczyłem to umiejętności czytania wyrywkowego.Dużo fajniejszą opcją byłoby moim zdaniem okrojenie kanonu lektur do absolutnego minimum i zamiast katowania Zad Memnem i Płochów kazać dzieciakom wybrać własne lektury.

Odpowiedz
avatar zerco
-1 3

@szypty: Zapomniałem wcześniej to Tokarczuk nawiązać. Nie czytałem ale kumpel co czyta twierdzi, że jest przereklamowana. Zapytałem go o czym te bieguny są, a on stwierdził "Nie wiem! Jestem w połowie i nie wiem!" nie wiem czy skończył bo epidemia wybuchła i go nie widuję.

Odpowiedz
avatar szypty
-1 1

@zerco: O Tokarczuk wiem tyle, że istnieje i że środowiska okołoprawicowe coś o niej hurdurzą a lewicowe chwalą - ale za co i przez co to nie wiem i niespecjalnie mnie to interesuje. Osobiście najbardziej lubię spore cykle, lubię przywiązać się do bohaterów i czytać wiele tomów ich perypetii, od dłuższego czasu przymierzam się do "The Dresden Files" ("Akta Harry’ego Dresdena"). Cykl spory, bo do tej pory ma 15 części, z których skończyłem raptem dwie i zatrzymałem się w połowie trzeciej, ale ogólnie polecam. Harry Dresden jest czarodziejem/prywatnym detektywem w Chicago i pomaga lokalnej policji/klientom prywatnym, w tym mafii, rozwiązywać kryminalne zagadki paranormalne. Oprócz tego polecam też "Ciaphasa Caina" (BOHATERA IMPERIUM!), osadzony w uniwersum Warhammera 40K mocno komediowy cykl stylizowanych na pamiętniki przygód Komisarza (oficera politycznego) Caina który ma, powiedzmy, awangardowe podejście do swojej misji. Fajna jest też seria Light novel "Overlord". Opowiada o ziomku z niedalekiej przyszłości który jest typowym korpodronem żyjącym w jednym z Japońskich megamiast który cały wolny czas spędza na VR-owej grze MMORPG. Niestety z powodu spadającej popularności jej serwery mają zostać zamknięte, bohater postanawia więc spędzić ostatnie chwile gry zalogowany, nawet jeśli jest jedynym ze swojego kręgu znajomych który to robi. Ale kiedy wybija północ to zamiast zostać wylogowany pozostaje on w siedzibie swojej gildii, gdzie szybko odkrywa, że otaczający go świat nie jest już grą kiedy otaczające go, kontrolowane przez prostą sztuczną inteligencję NPC zaczynają zachowywać się jak prawdziwi ludzie a ciało jego awatara z gry jest jego własnym. Kolejno odkrywa również, że cała baza została przeniesiona do innego świata. Co odróżnia tę serię od innych podobnych to fakt, że główny bohater i jego gildia odgrywali rolę złoczyńców na swoim serwerze, wszyscy grali potworami (on sam jest liszem) a ich baza przepełniona monstrami rodem z koszmarów to ogromny, wielopoziomowy grobowiec. Monstra które, po zmianie świata, okazują się być absolutnie lojalne do bohatera i traktują go jako przywódcę bogów którzy ich stworzyli.

Odpowiedz
avatar Kajothegreat
-1 1

@zerco: A skoro nie wiedział "o czym jest", może po prostu... hmmm... nie czytał? Choć redukcja fabuły/istoty jakiejkolwiek książki do pytania "o czym jest", jest śmieszne samo w sobie. Książki fabularne nie są dokumentem :D. Jedyną ich funkcją jest dostarczanie rozrywki - nie przypada ci do gustu, nie czytaj. Katując się Shakespearem nie staniesz się "bardziej uduchowionym". Jeśli lektura nie sprawia ci przyjemności, nie rozumiem twojego trudu. Btw, to są Bieguni, nie Bieguny XD

Odpowiedz
avatar gomezvader
-1 1

Generalnie jak się tak obiektywnie podejdzie do tych wszystkich sławnych person, o których uczymy się na polskich, a konkretniej do ich "dzieł" to okazuje się, że oni wcale nie byli jacyś wybitni. W sensie nie jeden z "wybitnych" polskich dawnych pisarzy(zresztą nie tylko polskich) cierpi na syndrom beatlesów. Czyli nie są najlepsi, a PIERWSI w czymś. I to sprawia, że ludzie ich chwalą, a nie zastanawiają się czy faktycznie jest za co. Dawnej żeby napisać COKOLWIEK nie ważne czy epopeje na 3000 kamiennych tablic czy fraszkę na 5 słów. To trzeba było być wykształconym. A o edukację było ciężko. Dziś każdy może pisać i publikować, a i o wydanie książki jest o niebo łatwiej. I nie mówię, że wszystko co wychodzi jest dobre. Choćby "50 twarzy 365 dni: drugie starcie ze zmierzchem" to coś co powinno się w całym nakładzie wystrzelić w czarną dziurę. Ale jednak są perły w tym syfie. A kiedyś... był tylko syf. Np fabuła w quo vadis to jakiś kvrwa żart. Zachowania bohaterów i konsekwencje ich czynów są tak bardzo z czapy, że to aż boli. A przecież to dzieło "wybitne".

Odpowiedz
avatar madro
0 0

Z 365 można się nauczyć, że kobiety lubią być porywane, wiązane i gwałcone.

Odpowiedz
Udostępnij