To jest proste. Jeśli ona nie zrobi tych zadań to prawdopodobnie nikt lub prawie nikt ich nie zrobi. Jeśli nikt nie zrobi tych zadań to nie będzie musiała ich sprawdzać.
Niby śmieszne, ale prawdziwe. U mnie w gimbie był taki jeden kujon z obrzydliwym wręcz pismem. W sensie gość sam się nie potrafił rozczytać, a tym bardziej nauczyciele. Więc jak pisał jakieś wypracowania to nauczyciele profilaktycznie wstawiali mu 5 bez sprawdzania.
@gomezvader: Gdzie coś takiego odwalali? :O Normalnie w szkołach jest zasada "Jak nie da się rozczytać to pała". Nawet jak masz dysgrafię - możesz mieć w orzeczeniu, że jeśli coś jest niezrozumiałe dla nauczyciela to masz mu przeczytać na głos, ale nic ponad to :/ Jak on sobie na gimnazjalnym z polskiego poradził?
Ja miałam taki problem z obliczeniami. Pisałam obliczenia perfekcyjnie, wszystko dało się przeczytać... ale z lupą :')
To jest proste. Jeśli ona nie zrobi tych zadań to prawdopodobnie nikt lub prawie nikt ich nie zrobi. Jeśli nikt nie zrobi tych zadań to nie będzie musiała ich sprawdzać.
OdpowiedzZawsze zostaje stara dobra metoda biurkowa. Podrzucasz papiery i co wyląduje na biurku zalicza, reszta nie.
OdpowiedzNiby śmieszne, ale prawdziwe. U mnie w gimbie był taki jeden kujon z obrzydliwym wręcz pismem. W sensie gość sam się nie potrafił rozczytać, a tym bardziej nauczyciele. Więc jak pisał jakieś wypracowania to nauczyciele profilaktycznie wstawiali mu 5 bez sprawdzania.
Odpowiedz@gomezvader: Gdzie coś takiego odwalali? :O Normalnie w szkołach jest zasada "Jak nie da się rozczytać to pała". Nawet jak masz dysgrafię - możesz mieć w orzeczeniu, że jeśli coś jest niezrozumiałe dla nauczyciela to masz mu przeczytać na głos, ale nic ponad to :/ Jak on sobie na gimnazjalnym z polskiego poradził? Ja miałam taki problem z obliczeniami. Pisałam obliczenia perfekcyjnie, wszystko dało się przeczytać... ale z lupą :')
Odpowiedz