Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Mieszalnia

Dodaj nowy komentarz
avatar REALista100
27 27

Jeśli musisz pojawić się w pracy na 6:00 żeby włączyć rozgrzewanie się maszyn, które będą gotowe do pracy na 8:00 to należy ci się zapłata od 6:00, a nie od 8:00, a więc gratuluje "stałej ekipie" że przez długi czas dała się oszukiwać i że potrzebowali tzw. millenialsów żeby to zrozumieć...

Odpowiedz
avatar Adair
16 16

@REALista100 Odniosłam wrażenie, że nadal nie zrozumieli.

Odpowiedz
avatar REALista100
7 7

@Adair: "stała ekipa" pewnie odpracowuje przerwy i w razie jeśli maszyna, się popsuje i muszą ją naprawić to odpracowują czas, który stracili na naprawianie jej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@REALista100: Zapewne włączali maszynę, a potem 2 godziny siedzieli przy kawce i fajkach. Mimo wszystko to i tak niekorzystny układ.

Odpowiedz
avatar kronio
6 6

@Trokopotaka: Szef tego Januszexu mógł sam przyjeżdżać o 6 i włączać maszynę, jeśli ta nie wymaga nadzoru. Nie byłoby problemu. Pracownicy przyjeżdżaliby o 8 i wszystko gra.

Odpowiedz
avatar REALista100
2 2

@kronio: coś ty z konia spadł!?! Przecież to jest pan dyrektor! On o tej godzinie śpi, bo ma woły które za niego robią i to za darmo! Po co będzie wstawał wcześnie? Inni zrobią to za niego.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@kronio: Oczywiście, że tak, tylko po co, jak ma jeleni co to chętnie zrobią za niego i to darmo? Zgaduję, że ta stara kadra to typ typowych alko-januszuf, dla których główną atrakcją tygodnia jest wspólne walenie wódy weekendami, wyznających motto "jak mam siedzieć w domu z moją starą i słuchać jej narzekania to wolę już iść do tej roboty i tam sobie posiedzieć".

Odpowiedz
avatar FranekKanek
3 5

Jak potrąca takim baranom to pisałbym po 14 godzin

Odpowiedz
avatar sla666yer
7 9

No i często przez takich debili często wszyscy dostają po d..., bo skoro X czy Y może siedzieć w robocie za darmo to dlaczego inni nie. Dziwi się że ktoś domaga się pieniędzy za czas spędzony w robocie, co za idiota. Ja jestem już stary, pracować zacząłem jeszcze starym stuleciu więc jestem z innego pokolenia niż millenialsi czy obecni studenci ale przez te wszystkie lata pracy nauczyłem się żeby nie odpuszczać nawet minuty czy dnia urlopu. A wiem co to za syf, pracowałem u jednego złodzieja na dniówki, które trwały tyle ile się temu gnojowi umyśliło. Trzeba mieć skrajne nied...nie mózgowe żeby dać się codziennie dymać na dwie godziny pracy przez gościa który "sam forsą sra" i jeszcze mieć pretensje do ludzi którzy potrafią liczyć.

Odpowiedz
avatar REALista100
6 6

@sla666yer: dokładnie jest tak jak mówisz. Niewolno odpuszczać ani minuty czy dnia urlopu, bo nikt ci za to wdzięczny nie będzie, a jak raz pokażesz, że możesz to będzie znaczyło, że i drugi i trzeci i setny raz też będziesz mógł. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ten typ na końcu wyśmiewa milleinialsów, którzy po prostu nie zgodzili się na bycie wydymanym. Tamci studenci powinni jak najszybciej się zwolnić, bo skoro "stała ekipa" będzie na nich presje wywierać żeby "nie oszukiwali szefa" to trzeba stamtąd jak najszybciej uciekać i szukać normalnej pracy z normalnymi współpracownikami, a tamci mogę spędzać nawet i 24 godzin godziny w robocie i mieć płacone za 12. Szef będzie się cieszył, bo taki pracownik to jak wygrana na loterii, a on ma takich pięciu. Nadmiar szczęścia. Ech, że tacy ludzie jeszcze istnieją...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 kwietnia 2020 o 14:28

avatar flathamster
5 5

Kiedy szef r*cha cię tak zmysłowo, że zadziałał syndrom sztokholmski i w sumie za darmo też byś dla niego pracował ;)

Odpowiedz
avatar ChiKenn
-2 4

stara ekipa to pewnie Panowie po 40-tce, mają dzieci, żony... więc wolą w pracy siedzieć, nawet za darmo :D

Odpowiedz
avatar olgaah
1 5

Wyście mileniasa nie widzieli. Tu był taki lat 23, zatrudniony na umowie zlecenie. Pierwszy raz spotkałam się z tym, że rodzice pracownika twierdzą, że obowiązkiem pracodawcy jest zatrudnienie ich bombelka na umowie o pracę, mimo, że od początku była mowa o umowie zlecenie. Pracownik mimo, tego, że grafik ustalany jest z nim na tydzień do przodu, wpada na pomysł, że będzie raz w tygodniu dzwonił i ogłaszał, że do pracy nie przyjdzie, bo coś tam (zapomniana wizyta u lekarza, egzamin w szkole, gorączka, wysoki cukier, niski potas, depresja, zatrucie, wymioty, biegunka, ebola, malaria, koronawirus), oczywiście za każdym razem gdy był umierający dzwonił i słychać było, że typ ledwo mówi, a zaraz potem pojawiały się foty na fejsiku jak sie lansuje na mieście), natomiast proszony o przyjście i zastąpienie kogoś innego, zawsze odmawiał (kobieta w ciąży chora na grypę ma przyjść do roboty z temperaturą 39 stopni, bo on jej nie zastąpi, bo ma wysoki cukier, ale ta (sama kobieta) ma zrezygnować z wizyty u lekarza umówionej miesiąc wcześniej i jego zastępować, bo on zachlał i leczy kaca znaczy... potas mu spadł, no co w tym złego?). Doszedł do wniosku, że skoro notorycznie odpada, więc to znaczy, że jest za mało pracowników, toteż należy bezzwłocznie zatrudnić jego kumpla. Mimo wieloktornych rozmów 36-godzinny tydzień pracy to było dla niego za wiele, a i zaplanowanie sobie najbliższego tygodnia, tak, by nie robić niespodzianek też przerosło. Miarka się przebrała, kiedy w okresie przedświatecznym, kiedy jest największy ruch rzucił L4 na tydzień i ogłosił, że nie ma opcji by przyszedł. Co do tego L4, debil napisał to nie na NIP firmy, w której był zatrudniony, a naszej firmy patrenrskiej, zapewne bo często widział ich logo. Pojawiło się wiec ogłoszenie na naszej stronie, że poszukujemy pracownika. Szczerze mówiąc jeszcze z dyrektorem mieliśmy nadzieję, że się ogarnie, przestraszy, zrozumie, że nie zatrudniymy dwóch osób (jego i tego jego kolegi) na stanowisko, na którym lepiej od niego pracuje ciężarna albo emeryt. No to zadzwonił z mordą, obsmarował nas na fejsiku itp. rura jednak nie zmiękła, nawet po tym jak został poinformowany, L4 firmie w której nie jest zatrudniony, więc u nas oficjalnie powinien chodzić do pracy, tymbardziej, ze wszyscy wiemy, że nic mu tak naprawdę nie jest. Po tygodniu, kiedy "zwolnienie" mu się skończyło ten znów zadzwonił... zapytać co dalej. Usłyszłał, że ma przyjść po rzeczy. Znów skoczył z ryjem, ale już jak przyszedł po te rzeczy to się popłakał.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@olgaah: Jeżeli jego rodzice na starcie zaczynali walczyć o jego umowę, to już powinna zapalić się wam lampka ostrzegawcza, że to będzie umysłowo rozpuszczone dziecko w skórze dorosłego faceta. Dziwię się wam bardzo, że nie wyleciał po 2-3 takich przypałach.

Odpowiedz
avatar olgaah
0 0

@Trokopotaka: Ano z tymi rodzicami, to widać było, że mu wstyd. Tłumaczył, że jego ojciec jest dziwny, a matka po prostu się nie zna, bo od lat nie pracuje, to i ojcu wierzy we wszystko. Potem przez dwa miesiące pracował bardzo dobrze, nawet jak popełniał błędy to niechcący. Inna sprawa, że dyrektor to dobry człowiek. Jeszcze próbowaliśmy mu tłumaczyć, ale zamiast lepiej było tylko gorzej. Odwaliło kompletnie, jak dyrektor go pochwalił. Powiedział, że wzorowa kontrola i że z niego fajny, odpowiedzialny młody człowiek. No to sodówka uderzyła i pokazał swoją prawdziwą twarz.

Odpowiedz
avatar gomezvader
1 1

Aż mi się przypomniało jak mi ziomek zaproponował robotę na 13 godzin pracy dziennie. Co wraz z dojazdem i snem kalkulowało mi się tak, że jakby się pośpieszył to w domu miałbym czas, żeby się wysrać do miski koło łóżka bo bym nie miał czasu na bawienie się w jakieś kible.

Odpowiedz
avatar REALista100
0 0

@gomezvader: ej no co chcesz? Śniadanie jadłbyś na kolacje :D

Odpowiedz
avatar ChiKenn
0 0

@gomezvader: kwestia kasy jeszcze... jakby była naprawdę świetna to kilka miesięcy można tak "przycisnąć", żeby coś odłożyć - np. na rozkręcenie własnej działalności

Odpowiedz
Udostępnij