@karakar:
W kazusach "gazetowych" sądy skłaniają się do odpowiedzialności dziennikarza, redaktora naczelnego pisma lub redaktora wydania. Nie praktykuje się odpowiedzialności "gazety jako takiej", musi być człowiek. Przełóżmy to na tę sytuację. Nie ma dziennikarza, filmik nie wiadomo kto udostępnił, jeśli nie wpadną na pozwanie naczelnego portalu, to nic nie ugrają. :P
Deepfake - nakładanie twarzy w przekonujący sposób na nagranie, przerabiane już, mogliby teoretycznie do tego się posunąć. Widziałem też w akcji sztuczną inteligencję która potrafiła syntezować głos konkretnego człowieka na podstawie próbki głosu. Więc brzmienie też jest możliwe do rozwiązania. Teoretycznie historia nie jest niemożliwa
ALE, co jest bardziej prawdopodobne:
1) w onecie przepuścili setki tysięcy zdjęć Węglarczyka przez program by ten wygenerował deepfake'a (co na najlepszym sprzęcie pokroju RTXów zajmuje kupę czasu) i kupili (pewnie nietanią) licencję na użycie tego syntezatora, by podrobić wywiad i teraz się przyznają, ujawniając że to wszystko to był wał
2) czy może, że klasycznie na złapanie Węglarczyka za rękę pracownicy onetu odpowiadają "To nie jego ręka" bo chcą się lub Węglarczyka wymigać od konsekwencji.
Hmmmmm...
Co niby im to dało? Teraz pozwana zostanie cała redakcja.
Odpowiedz@karakar: W kazusach "gazetowych" sądy skłaniają się do odpowiedzialności dziennikarza, redaktora naczelnego pisma lub redaktora wydania. Nie praktykuje się odpowiedzialności "gazety jako takiej", musi być człowiek. Przełóżmy to na tę sytuację. Nie ma dziennikarza, filmik nie wiadomo kto udostępnił, jeśli nie wpadną na pozwanie naczelnego portalu, to nic nie ugrają. :P
OdpowiedzDeepfake - nakładanie twarzy w przekonujący sposób na nagranie, przerabiane już, mogliby teoretycznie do tego się posunąć. Widziałem też w akcji sztuczną inteligencję która potrafiła syntezować głos konkretnego człowieka na podstawie próbki głosu. Więc brzmienie też jest możliwe do rozwiązania. Teoretycznie historia nie jest niemożliwa ALE, co jest bardziej prawdopodobne: 1) w onecie przepuścili setki tysięcy zdjęć Węglarczyka przez program by ten wygenerował deepfake'a (co na najlepszym sprzęcie pokroju RTXów zajmuje kupę czasu) i kupili (pewnie nietanią) licencję na użycie tego syntezatora, by podrobić wywiad i teraz się przyznają, ujawniając że to wszystko to był wał 2) czy może, że klasycznie na złapanie Węglarczyka za rękę pracownicy onetu odpowiadają "To nie jego ręka" bo chcą się lub Węglarczyka wymigać od konsekwencji. Hmmmmm...
Odpowiedz