Na studiach w wyniku żartu wpisaliśmy na listę obecności Tomasza Golloba. Nawet kilka razy za niego kolokwium napisaliśmy bo było dużo czasu, a profesrorek nie pozwolił wyjść. Później nawet pytał gdzie jest Tomasz Gollob bo go może do egzaminu nie dopuścić. W kolejnym roku pojawił się na liście zupełnie innego przedmiotu. Nie wiem kto go wpisał.
Wcale nie został najbogatszym człowiekiem na świecie, bo jego pieniądze nigdy nie istniały (czyt. były jeszcze bardziej wirtualne niż pieniądze na koncie są normalnie :P). Nie byłby w stanie z nich skorzystać itp., bo bank takowych nie posiadał. Niemal równie dobrze ktoś mógłby mu zapisać taką kwotę na karteczce... Albo lepszy przykład - to tak jakby ktoś zapisał mu taką kwotę w spadku. No niby fajnie wygląda, ale skoro spadkodawca takowych pieniędzy nigdy nie posiadał, to na wiele się to spadkobiorcy nie zda.
Przecież to bzdura. Przed kwotą jest minus, czyli facet był najbardziej zadłużonym człowiekiem, ba, cały świat nie ma tyle długu, co on miał.
OdpowiedzNa studiach w wyniku żartu wpisaliśmy na listę obecności Tomasza Golloba. Nawet kilka razy za niego kolokwium napisaliśmy bo było dużo czasu, a profesrorek nie pozwolił wyjść. Później nawet pytał gdzie jest Tomasz Gollob bo go może do egzaminu nie dopuścić. W kolejnym roku pojawił się na liście zupełnie innego przedmiotu. Nie wiem kto go wpisał.
OdpowiedzWcale nie został najbogatszym człowiekiem na świecie, bo jego pieniądze nigdy nie istniały (czyt. były jeszcze bardziej wirtualne niż pieniądze na koncie są normalnie :P). Nie byłby w stanie z nich skorzystać itp., bo bank takowych nie posiadał. Niemal równie dobrze ktoś mógłby mu zapisać taką kwotę na karteczce... Albo lepszy przykład - to tak jakby ktoś zapisał mu taką kwotę w spadku. No niby fajnie wygląda, ale skoro spadkodawca takowych pieniędzy nigdy nie posiadał, to na wiele się to spadkobiorcy nie zda.
Odpowiedz