@REALista100: dawać hajs ile się da, a jak się nie da naciągnąć prawo albo znaleźć luke w nim by dostać więcej hajsu. W końcu inflacja i ten hajs jest mniej warty, więc MUSZĘ dostać więcej
@REALista100: "Czy jak córka ma 500+ ale coś tam coś tam to może mieć 1000+?"
Tak w dużym skrócie, nie wiem jak się ojciec dzieci pracujący w Norwegii ze swoją drugą konkubiną przekładają na możliwość wzięcia 1500 zł za jedno, a co za tym *naturalnie* idzie, pójściem do sądu by rozpatrzyli zamianę na 1000+ od dziecka. Jak się w tej Norwegii za dobrze powodzi, to wgl nie powinno być kasy, kurde.
@jedyny360: Tekst napisany nieskładnie, wiec tłumaczę jak ja to rozumiem: "ma prawo ubiegać się" - pytanie dotyczy tego, czy córka ma prawo ubiegać się o kasę od pracującego w Norwegii ojca, a nie o to, czy ojciec może się ubiegać o kasę. To zdanie o pracującym ojcu jest dziwnie wtrącone, dlatego ciężko zrozumieć, o co chodzi.
Ale od kogo ta kasa? Od państwa czy od tatusia, który narobił dzieciaków i uciekł za granicę do kolejnej? Bo jak to ostatnie to i niech milion na jedno płaci.
@Kwasnydeszcz: od ojca, chyba chodzi po prostu o podwyżkę alimentów. Z tekstu wynika (jeśli dobrze zrozumiałam), że wszystkie dzieci jego. Jedno w drodze, więc rozstali się niedawno. Jako że pracuje w Norwegii to ona chce by alimenty płacił zgodnie z tamtymi zarobkami i standardami, a nie Polskimi. I możliwe, że właśnie o to chodziło prawnikowi. Nie będę się zastanawiać, czy to słuszne, moralne itd. Faktem jest, że tatuś dzieci porzucił. I nie chodzi o to, że rozstał się z ich mamą, ale z Norwegii to ich nie widuje zapewne. Tylu facetów walczy po sądach o możliwość swobodnego widzenia swoich dzieci, normalnego uczestnictwa w ich życiu, a nie 2 godziny w weekendzik i koniec. A taki jeden z drugim rozstając się z kobietą, rozstają się z dziećmi. Przez takich właśnie ojców, panuje przekonanie, że ojcom na dzieciach nie zależy tak jak matkom, więc sąd przyzna dziecko matce.
Ja z rozbitej rodziny nie jestem, ale znam masę osób, które ojciec porzucił. Tatusiowie odwiedzali coraz rzadziej, albo w ogóle z dnia na dzień zniknęli z życia dzieci. Szczerze powiedziawszy nie znam żadnej osoby, która odczułaby, że ojciec chce się z nimi kontaktować. Ale wierzę, że są tacy i że jest ich dużo.
Ktoś mi to przełoży na polski?
Odpowiedz@REALista100: dawać hajs ile się da, a jak się nie da naciągnąć prawo albo znaleźć luke w nim by dostać więcej hajsu. W końcu inflacja i ten hajs jest mniej warty, więc MUSZĘ dostać więcej
Odpowiedz@REALista100: "Czy jak córka ma 500+ ale coś tam coś tam to może mieć 1000+?" Tak w dużym skrócie, nie wiem jak się ojciec dzieci pracujący w Norwegii ze swoją drugą konkubiną przekładają na możliwość wzięcia 1500 zł za jedno, a co za tym *naturalnie* idzie, pójściem do sądu by rozpatrzyli zamianę na 1000+ od dziecka. Jak się w tej Norwegii za dobrze powodzi, to wgl nie powinno być kasy, kurde.
Odpowiedz@jedyny360 a jej nie chodzi o alimenty przypadkiem?
Odpowiedz@Tallana: A być może, ja to myślałem, że jakby pytali o alimenty to słowo "alimenty" by padło, ale nie jestem specjalistą
Odpowiedz@jedyny360: Tekst napisany nieskładnie, wiec tłumaczę jak ja to rozumiem: "ma prawo ubiegać się" - pytanie dotyczy tego, czy córka ma prawo ubiegać się o kasę od pracującego w Norwegii ojca, a nie o to, czy ojciec może się ubiegać o kasę. To zdanie o pracującym ojcu jest dziwnie wtrącone, dlatego ciężko zrozumieć, o co chodzi.
OdpowiedzA mnie bardziej ciekawi co to za prawnik
OdpowiedzAle od kogo ta kasa? Od państwa czy od tatusia, który narobił dzieciaków i uciekł za granicę do kolejnej? Bo jak to ostatnie to i niech milion na jedno płaci.
Odpowiedz@Kwasnydeszcz: od ojca, chyba chodzi po prostu o podwyżkę alimentów. Z tekstu wynika (jeśli dobrze zrozumiałam), że wszystkie dzieci jego. Jedno w drodze, więc rozstali się niedawno. Jako że pracuje w Norwegii to ona chce by alimenty płacił zgodnie z tamtymi zarobkami i standardami, a nie Polskimi. I możliwe, że właśnie o to chodziło prawnikowi. Nie będę się zastanawiać, czy to słuszne, moralne itd. Faktem jest, że tatuś dzieci porzucił. I nie chodzi o to, że rozstał się z ich mamą, ale z Norwegii to ich nie widuje zapewne. Tylu facetów walczy po sądach o możliwość swobodnego widzenia swoich dzieci, normalnego uczestnictwa w ich życiu, a nie 2 godziny w weekendzik i koniec. A taki jeden z drugim rozstając się z kobietą, rozstają się z dziećmi. Przez takich właśnie ojców, panuje przekonanie, że ojcom na dzieciach nie zależy tak jak matkom, więc sąd przyzna dziecko matce. Ja z rozbitej rodziny nie jestem, ale znam masę osób, które ojciec porzucił. Tatusiowie odwiedzali coraz rzadziej, albo w ogóle z dnia na dzień zniknęli z życia dzieci. Szczerze powiedziawszy nie znam żadnej osoby, która odczułaby, że ojciec chce się z nimi kontaktować. Ale wierzę, że są tacy i że jest ich dużo.
Odpowiedz