jestem w stanie zrozumieć, że każdy sitcom musi mieć postać typu "comedy relief": fez w the 70s show, joey w friends itp., ale czy w tym dramacie, którym jest polski parlament, naprawdę potrzebujemy korwina? ten facet od 30 lat żyje z pensji i diet poselskich, jak mu się nie uda, a jak się uda, to dostaje 3%, dofinansowanie i nawet do roboty chodzić nie musi. przez 30 lat jedynym pożytkiem z tego darmozjada są śmieszne obrazki produkowane hurtowo przez gimboprawicę w przerwach pomiędzy grą w lola i oglądaniem japońskich bajek
@Maquabra: Ciekawe w jaki sposób od 30 lat żyje z pensji i diet poselskich, skoro przez większość tego czasu nawet nie był w parlamencie (łącznie z 5 lat był w polskim sejmie + 5 lat w europarlamencie)...
@FriendzoneMaster: Partia wcale nie musi dostać się do parlamentu, aby dostać pieniądze od państwa. Wystarczy, że przekroczy 3% próg poparcia i już dostaje państwowe subwencje.
Czasami lepiej się douczyć, niż wypisywać bzdury.
@gramin:
1. Subwencje raczej nie zaliczają się do wspomnianych "pensji i diet poselskich". Mówimy o zarobkach konkretnego człowieka, nie zaś partii.
2. Subwencje (w teorii) pokrywają koszty funkcjonowania partii. Ciężko uznać je za źródło dochodów konkretnego człowieka. Jeśli ktoś utrzymuje się ze środków otrzymywanych od partii, to widocznie wykonuje zasługującą na zarobek pracę w ramach tejże partii, tak jak ktoś kto zarabia w korpo czy lokalnym sklepie.
3. Jego partie w większości przypadków nie przekroczyły tych 3% (pomijając koalicje z większymi partiami, ale wtedy raczej za wiele z tego nie dostał).
4. Nawet gdyby faktycznie utrzymywał się z subwencji, to winić o to można tylko i wyłącznie polskie prawo, które w taki a nie inny sposób działa. Wszystkie inne partie polityczne i ich członkowie dostają pieniądze na dokładnie takich samych zasadach, wielu zarobiło na tym więcej niż on. Czemu więc tylko w tym przypadku ktoś się czepia, że "do roboty chodzić nie musi"? Otóż musi, bycie politykiem to właśnie JEST jego robota (czy raczej jedna z nich - zarabiał też jako publicysta itp.). Pewnie wielu polityków wykonuje ją lepiej, wielu też wykonuje ją gorzej. Skoro nie żyjemy w państwie, gdzie politycy nie dostają pensji i muszą mieć inne źródło utrzymania, to trzeba się albo z tym pogodzić, albo próbować to zmienić (życzę powodzenia :/).
5. Sam powinieneś kiedyś posłuchać którejś ze swoich rad. Czasami nawet mają sens, tylko zazwyczaj powinny być w pierwszej kolejności skierowane do ciebie, nie zaś oryginalnego adresata.
Wiesz ile tam było nawiniętych kabli?
Odpowiedzakurat wiekszosc chce zeby rzadzil pis
Odpowiedz@banan113: frekwencja wyborów wynosi przeważnie ~50%
Odpowiedz@Andrzej445: czyli lacznie ok 80% jest za pis
Odpowiedzjestem w stanie zrozumieć, że każdy sitcom musi mieć postać typu "comedy relief": fez w the 70s show, joey w friends itp., ale czy w tym dramacie, którym jest polski parlament, naprawdę potrzebujemy korwina? ten facet od 30 lat żyje z pensji i diet poselskich, jak mu się nie uda, a jak się uda, to dostaje 3%, dofinansowanie i nawet do roboty chodzić nie musi. przez 30 lat jedynym pożytkiem z tego darmozjada są śmieszne obrazki produkowane hurtowo przez gimboprawicę w przerwach pomiędzy grą w lola i oglądaniem japońskich bajek
Odpowiedz@Maquabra: Ciekawe w jaki sposób od 30 lat żyje z pensji i diet poselskich, skoro przez większość tego czasu nawet nie był w parlamencie (łącznie z 5 lat był w polskim sejmie + 5 lat w europarlamencie)...
Odpowiedz@FriendzoneMaster: Partia wcale nie musi dostać się do parlamentu, aby dostać pieniądze od państwa. Wystarczy, że przekroczy 3% próg poparcia i już dostaje państwowe subwencje. Czasami lepiej się douczyć, niż wypisywać bzdury.
Odpowiedz@gramin: 1. Subwencje raczej nie zaliczają się do wspomnianych "pensji i diet poselskich". Mówimy o zarobkach konkretnego człowieka, nie zaś partii. 2. Subwencje (w teorii) pokrywają koszty funkcjonowania partii. Ciężko uznać je za źródło dochodów konkretnego człowieka. Jeśli ktoś utrzymuje się ze środków otrzymywanych od partii, to widocznie wykonuje zasługującą na zarobek pracę w ramach tejże partii, tak jak ktoś kto zarabia w korpo czy lokalnym sklepie. 3. Jego partie w większości przypadków nie przekroczyły tych 3% (pomijając koalicje z większymi partiami, ale wtedy raczej za wiele z tego nie dostał). 4. Nawet gdyby faktycznie utrzymywał się z subwencji, to winić o to można tylko i wyłącznie polskie prawo, które w taki a nie inny sposób działa. Wszystkie inne partie polityczne i ich członkowie dostają pieniądze na dokładnie takich samych zasadach, wielu zarobiło na tym więcej niż on. Czemu więc tylko w tym przypadku ktoś się czepia, że "do roboty chodzić nie musi"? Otóż musi, bycie politykiem to właśnie JEST jego robota (czy raczej jedna z nich - zarabiał też jako publicysta itp.). Pewnie wielu polityków wykonuje ją lepiej, wielu też wykonuje ją gorzej. Skoro nie żyjemy w państwie, gdzie politycy nie dostają pensji i muszą mieć inne źródło utrzymania, to trzeba się albo z tym pogodzić, albo próbować to zmienić (życzę powodzenia :/). 5. Sam powinieneś kiedyś posłuchać którejś ze swoich rad. Czasami nawet mają sens, tylko zazwyczaj powinny być w pierwszej kolejności skierowane do ciebie, nie zaś oryginalnego adresata.
OdpowiedzSame kanty, które pier...ą na okrągło
Odpowiedz