@Trokopotaka: No nie wiem czy oni niefajni, czy może jednak z nią coś nie tak. Podobnie miała moja była, potrafiła na poczekaniu wymyślić sobie 1000 chorób, byle tylko usprawiedliwić swoje lenistwo, niezdarność, wygodnictwo i nasranie w bani. Jak coś z jej winy nie wychodziło, to zawsze byłą wina innych albo niestworzonych chorób, nigdy jej. Rzekomo też miała depresje(i kilka innych chorób psychicznych) ale nigdy przez kilka lat naszego związku nawet nie próbowała niczego leczyć. Fizycznie podobnie - jak tak to nic jej nie jest ale jak trzeba było wejść pod górę albo spać w namiocie to albo miała chore stawy, albo kręgosłup albo jeszcze coś innego wymyślała. Jak ją w końcu zostawiłem w cholerę, to rozpowiadała naszym wspólnym znajomym takie kłamstwa na swój, mój i nasz temat, że upewniłem się w przekonaniu, że zerwanie z mitomanką było najlepszą decyzją. Na co to ta cholera nie chorowała... a wciąż żyje i wygląda całkiem zdrowo.
Po co to piszę? Żeby pokazać że takie "ckliwe" historyjki zazwyczaj mają grubsze dno i za rzekomo "złymi znajomymi co zostawili schorowaną kobietę w potrzebie", może się kryć wredna zakłamana suka, której wszyscy mieli dość i zostawili samą sobie a teraz szuka atencji i swoje własne niepowodzenia tłumaczy wymyślonymi chorobami, żeby tylko wszyscy się nad nią litowali. Kto spotkał w życiu tego typu osobę(a niestety nie są rzadkością) ten dobrze wie o czym mówię. Ja swoją lekcję życia odbierałem przez kilka lat i bardzo się cieszę że ten etap minął. Nigdy więcej nie zawierzę mitomance, co kłamie nawet jak mówi że ładna dziś pogoda. Nawet wy piszecie że ma "fajnych znajomych", tylko na podstawie jej opowieści, nikt natomiast nie zastanowi się jak było na prawdę i jaka jest wersja jej "kolegów". Nawet jeśli faktycznie ma wymienione choroby, nie oznacza to ze nie jest jednocześnie nieznośną babą, z którą nikt nie chce mieć kontaktu.
Fajnych tych znajomych ma.
Odpowiedz@Trokopotaka: No nie wiem czy oni niefajni, czy może jednak z nią coś nie tak. Podobnie miała moja była, potrafiła na poczekaniu wymyślić sobie 1000 chorób, byle tylko usprawiedliwić swoje lenistwo, niezdarność, wygodnictwo i nasranie w bani. Jak coś z jej winy nie wychodziło, to zawsze byłą wina innych albo niestworzonych chorób, nigdy jej. Rzekomo też miała depresje(i kilka innych chorób psychicznych) ale nigdy przez kilka lat naszego związku nawet nie próbowała niczego leczyć. Fizycznie podobnie - jak tak to nic jej nie jest ale jak trzeba było wejść pod górę albo spać w namiocie to albo miała chore stawy, albo kręgosłup albo jeszcze coś innego wymyślała. Jak ją w końcu zostawiłem w cholerę, to rozpowiadała naszym wspólnym znajomym takie kłamstwa na swój, mój i nasz temat, że upewniłem się w przekonaniu, że zerwanie z mitomanką było najlepszą decyzją. Na co to ta cholera nie chorowała... a wciąż żyje i wygląda całkiem zdrowo. Po co to piszę? Żeby pokazać że takie "ckliwe" historyjki zazwyczaj mają grubsze dno i za rzekomo "złymi znajomymi co zostawili schorowaną kobietę w potrzebie", może się kryć wredna zakłamana suka, której wszyscy mieli dość i zostawili samą sobie a teraz szuka atencji i swoje własne niepowodzenia tłumaczy wymyślonymi chorobami, żeby tylko wszyscy się nad nią litowali. Kto spotkał w życiu tego typu osobę(a niestety nie są rzadkością) ten dobrze wie o czym mówię. Ja swoją lekcję życia odbierałem przez kilka lat i bardzo się cieszę że ten etap minął. Nigdy więcej nie zawierzę mitomance, co kłamie nawet jak mówi że ładna dziś pogoda. Nawet wy piszecie że ma "fajnych znajomych", tylko na podstawie jej opowieści, nikt natomiast nie zastanowi się jak było na prawdę i jaka jest wersja jej "kolegów". Nawet jeśli faktycznie ma wymienione choroby, nie oznacza to ze nie jest jednocześnie nieznośną babą, z którą nikt nie chce mieć kontaktu.
OdpowiedzTo jest właśnie idealna ilustracja do powiedzenia "jak się ma takich przyjaciół, to ci już wrogowie nie są potrzebni"
Odpowiedz