Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Grunwald

Dodaj nowy komentarz
avatar serjtankian
8 10

Niedługo, w niedalekiej przyszłości naukowcy zdefinjuja nową chorobę mózgu i nazwą ją Spurek.

Odpowiedz
avatar Kwasnydeszcz
4 4

Jak to mówią: przed internetem tylko rodzina wiedziała, żeś deb..l. Pani posłanka zapomniała o cierpieniu dżdżownic, chrząszczy i innych żyjątek na polu bitwy. To rasizm, czy gatunkowizm, że wybiera, które stworzonko lepsze?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

Bitwa pod Grunwaldem to jednakowe cierpienie zarówno ludzi i koni (jak zresztą każda bitwa/wojna, zawsze dotyka cierpieniem wszystko co żyje, z roślinami włącznie, chociaż te nie odczuwają psychicznie ani fizycznie tego). Jestem ciekaw czy jakby pani Spurek leżała unieruchomiona w błocie z rozciętym brzuchem i wnętrznościami wywalonymi na zewnątrz i tak by powoli umierała bez najmniejszych szans na ratunek, to też by twierdziła, że koń leżący obok w podobnym stanie cierpi bardziej.

Odpowiedz
avatar Radwandreas
1 3

@Trokopotaka zwykle jest tak, że w obliczu wielkiego powszechnego cierpienia, dramatów i tragedii zapomina się o tych, którzy się nie potrafią obronić, którzy są cisi, oraz którzy najbardziej pomagają. Ale gdy spojrzeć właśnie na nich to w każdym niemal człowieku coś pęka i budzi się w nim bunt na istniejącą sytuację. Spójrzmy na nie tak dawne czasy, II wojna światowa, rozwinięty przemysł śmierci i pogardy nie tylko do drugiego człowieka ale do wspólnego świata, tragedia, o której musimy pamiętać przez całe przyszłe i obecne nasze dzieje. Jednak jak każda powszechna tragedia i ta składa się z wielu osobistych tragedii i tyczy się to każdego życia nie tylko człowieczego. Ile musiało być takich osobistych tragedii tego nie oddadzą żadne liczby. Bo jak zmierzyć choćby cierpienie i tęsknotę pieska czy suczki, kota lub kotki, itd, których ludzie zginęli lub odnieśli ciężkie rany, jak oddać rozmiar tragedii przykładowo młodego faceta, którego ukochany psiak został zastrzelony lub zginął w bombardowaniu? Nie da się. Tak samo nie da się oddać rozmiaru rozpaczy kawalezysty czy jego konia po śmierci lub odniesieniu ran przez jednego lub drugiego. By ten świat się za szybko nie skończył nie możemy patrzeć na świat w kategoriach "my ludzie", "one zwierzęta" bo po pierwsze wszyscy jesteśmy zwierzętami, po drugie wszyscy jesteśmy częścią tej planety, po trzecie wszyscy mamy serca i każdego i każdą z nas może połączyć i niech łączy miłość nie zależnie od gatunku. Jednak to właśnie my gatunek ludzki może tę planetę zniszczyć i to wcale nie przez chęć przeżycia ale przez chore aspiracje, własną złośliwość i chęć krzywdzenia innych. Gdybym został razem ze swoim psem ranny w bólu starał bym się aby moja psinka przeżyła, nawet kosztem mojego życia bo ją kocham i wiem, że zrobiła by dla mnie dokładnie tak samo.

Odpowiedz
avatar FriendzoneMaster
-2 2

@Radwandreas: Z tym że uczucia (zakładając na chwilę, że miłość jest po prostu uczuciem) wcale nie "znajdują się" w sercu, tylko w mózgu. I choć człowiek jest zwierzęciem, to właśnie zawartością mózgu znacząco się od pozostałych zwierząt różni. Jasne, cierpienia zwierząt też należy unikać, ale zrównywanie go z cierpieniem ludzi to już przesada. Poza tym ciekaw jestem - czy równie bardzo przejąłbyś się cierpieniem myszy? Tak? A jaszczurki? A pająka? A komara? A ameby? W którym miejscu zwierzątko przestaje być wystarczająco urocze i czujące, żeby nim było przejmować? Bo jeśli przejmujesz się losem bakterii, to musisz wieść naprawdę straszne życie, mordując miliony z nich samym swoim istnieniem.

Odpowiedz
avatar Itach91
4 4

Najgorsze jest to, ze człowiek nie wie czy to fejk, czy faktycznie to napisała.

Odpowiedz
avatar Borsuk231
1 1

@Itach91: To do niej podobne i jestem skłonny w to uwierzyć, ale rzuciłem okiem na jej twittera... Tam nie ma tego posta. Albo fake albo usunęła.

Odpowiedz
avatar Kho
-1 1

Ta pani sprawia, że czasem mam ochotę, by spuszczono na kulę ziemską bombę, która zniszczy ludzkość, żeby móc zacząć ewoluować od początku, od jakichś jednokomórkowców. Tytuł doktorski prawa, wykładowczyni na UW i PAN, wybrana przez naród do reprezentowania go w Europarlamencie. Jeżeli taki dzban ma takie osiągnięcia, oznacza to, że wykształcenie nic nie znaczy, prestiżowe uczelnie i akademie nic nie znaczą, że naród (a przynajmniej jego część) jest bezdennie głupi. Sumując to wszystko mam ochotę, żeby to wszystko unicestwić. Cały świat. Tylko przez jedną tę panią - doktora (pardon, doktorkę) nauk prawnych.

Odpowiedz
Udostępnij