Nie jestem jakimś pompatycznym bucem, żebym wymagał zwracania się do mnie per pan, ale wymagam żeby zwracano się do mnie w formie męskiej. Na przykład "siadaj złamasie" jest mniej obraźliwe, niż najbardziej wyszukane formy nijakie.
Nie wiem jak to działa w japońskim, ale jeśli mają gadać po angielsku, to akurat bez zwrotów "mister/mistress" da się obejść: zwracanie się "na ty" jest społecznie akceptowalne w formach grzecznościowych w angielskim.
@jedyny360: Tylko po co sobie tak życie komplikować w imię jakiejś wymyślanej tolerancji. To już nawet nie tolerancja ale jakaś chora paranoja w której każdy się boi używać formy Pan/Pani żeby się nie okazało że przypadkiem jest jakimś kaloryferem aluminiowym i nie możesz negować że kaloryfer aluminiowy jest bez sensu bo wyjdziesz na nietolerancyjnego chama...
@Sinecode: Nie no, jasne, tylko akurat w angielskim większą komplikacją jest mówić per Pan/Pani, kiedy "you" jest równie akceptowalne jako forma grzecznościowa. Jakieś "dear passengers" zamiast "ladies and gentlemen" (o ile ktoś tak w samolotach mówi) to też jakiś duży kłopot nie jest.
Co nie zmienia faktu, że moim zdaniem transseksualistom, gender-fluidom i innym należy się terapia, a nie żeby wszyscy obchodzili się jak z jajkiem.
To miło, że coraz więcej krajów postanawia w imię debilizmu dokonać regresu języka. Swoją drogą... czy w ogóle w języku japońskim są zwroty pan i pani? Bo nie mogę skojarzyć.
A może mnie obraża zwracanie się neutralnie płciowo? I co wtedy?
OdpowiedzNie jestem jakimś pompatycznym bucem, żebym wymagał zwracania się do mnie per pan, ale wymagam żeby zwracano się do mnie w formie męskiej. Na przykład "siadaj złamasie" jest mniej obraźliwe, niż najbardziej wyszukane formy nijakie.
OdpowiedzPozwałbym ich za to, że są niekulturalni i nie zwracają się do mnie "pan".
OdpowiedzW końcu sami przyznali, że się nie rozróżniają.
OdpowiedzNie wiem jak to działa w japońskim, ale jeśli mają gadać po angielsku, to akurat bez zwrotów "mister/mistress" da się obejść: zwracanie się "na ty" jest społecznie akceptowalne w formach grzecznościowych w angielskim.
Odpowiedz@jedyny360: Tylko po co sobie tak życie komplikować w imię jakiejś wymyślanej tolerancji. To już nawet nie tolerancja ale jakaś chora paranoja w której każdy się boi używać formy Pan/Pani żeby się nie okazało że przypadkiem jest jakimś kaloryferem aluminiowym i nie możesz negować że kaloryfer aluminiowy jest bez sensu bo wyjdziesz na nietolerancyjnego chama...
Odpowiedz@Sinecode: Nie no, jasne, tylko akurat w angielskim większą komplikacją jest mówić per Pan/Pani, kiedy "you" jest równie akceptowalne jako forma grzecznościowa. Jakieś "dear passengers" zamiast "ladies and gentlemen" (o ile ktoś tak w samolotach mówi) to też jakiś duży kłopot nie jest. Co nie zmienia faktu, że moim zdaniem transseksualistom, gender-fluidom i innym należy się terapia, a nie żeby wszyscy obchodzili się jak z jajkiem.
OdpowiedzTo miło, że coraz więcej krajów postanawia w imię debilizmu dokonać regresu języka. Swoją drogą... czy w ogóle w języku japońskim są zwroty pan i pani? Bo nie mogę skojarzyć.
Odpowiedz