Przez ponad 20 lat mieszkałem jakieś 300 metrów od fabryki Farm Frites. O ile dobrze pamiętam oni są producentem frytek dla McDonald'ss na Polskę i nie tylko. Produkują też frytki dla Aviko.
Najpierw wszystkie ścieki ładowali do pobliskiej rzeki, od paru lat mają swoją oczyszczalnie ale to i tak nic nie daje, bo średnio raz w tygodniu szambo wybija na zakładzie. W mieście smród jest niemiłosierny gdy pompują swoje szambo do sieci.
Byłem kiedyś na dniach otwartych, po tym jak zobaczyłem olej który przypominał konsystencją galaretkę, nie tknąłem żadnej gotowej frytki. No nie da się, jak widzę gotowe frytki to mam przed oczami obraz tego oleju i momentalnie zaczynam czuć szambo z tego zakładu.
Ziemniaki z których robią frytki, są czasami wielkości piłki :)
@yankers: Przestań chodzić na dni otwarte do jakichkolwiek zakładów, produkujących jedzenie, bo z głodu umrzesz. I to wbrew pozorom nie jest tylko żart.
Przez ponad 20 lat mieszkałem jakieś 300 metrów od fabryki Farm Frites. O ile dobrze pamiętam oni są producentem frytek dla McDonald'ss na Polskę i nie tylko. Produkują też frytki dla Aviko. Najpierw wszystkie ścieki ładowali do pobliskiej rzeki, od paru lat mają swoją oczyszczalnie ale to i tak nic nie daje, bo średnio raz w tygodniu szambo wybija na zakładzie. W mieście smród jest niemiłosierny gdy pompują swoje szambo do sieci. Byłem kiedyś na dniach otwartych, po tym jak zobaczyłem olej który przypominał konsystencją galaretkę, nie tknąłem żadnej gotowej frytki. No nie da się, jak widzę gotowe frytki to mam przed oczami obraz tego oleju i momentalnie zaczynam czuć szambo z tego zakładu. Ziemniaki z których robią frytki, są czasami wielkości piłki :)
Odpowiedz@yankers: Przestań chodzić na dni otwarte do jakichkolwiek zakładów, produkujących jedzenie, bo z głodu umrzesz. I to wbrew pozorom nie jest tylko żart.
Odpowiedz@yankers: Zapewne galareta zrobiła się od nadmiaru skrobi ziemniaczanej. W sensie przeleciało przez ten olej tyle wsadów ziemniaków, że się zagęścił.
Odpowiedz