Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Lek

Dodaj nowy komentarz
avatar banan113
0 4

lek na otylosc istnieje od dawna, wystarczy nie wpier dalac wiecej niz sie spala

Odpowiedz
avatar Jarosaki
-1 1

@banan113: A lekiem na anoreksję jest zwyczajnie wpier dalanie więcej. Lekiem na depresję jest uśmiechnięcie się. Lekiem na samotność jest poznanie kogoś. Masz jeszcze jakieś mądre rady?

Odpowiedz
avatar banan113
-2 2

@Jarosaki: o widze grubasek sie pojawil xd samotnosc to nie choroba, tak samo jak bycie grubasem. Sa jakies choroby powodujace bycie grubym ale to max kilka procent wszystkich, resztaa to swiadome tuczenie sie

Odpowiedz
avatar Jarosaki
0 0

@banan113: W każdym wypadku to choroba. Może być to choroba genetyczna, może być to uzależnienie dokładnie takie samo jak uzależnienie od alkoholu, narkotyków czy papierosów. Genetyka jednak ma tu ogromne znaczenie bo większość osób otyłych nie zaczęło tyć bo jadło jakoś więcej niż inni ludzie tylko dlatego że ich organizm ma inny metabolizm. A później już z górki. Jasne. Lekiem jakże odkrywczym w wielu przypadkach jest dostosować ile się je do potrzeb organizmu tylko to samo możesz powiedzieć palaczowi czy alkoholikowi. A to siedzi w głowie. Więc koniec końców jest to choroba, która wymaga leczenia. Leczenie to nie zawsze farmakologia. Także to twoje "świadome Tuczenie się" jest prawdą ale prawdą bez rozumienia, że bez pomocy czy to dietetyka, psychologa czy nie wiem jakiejś grupy wsparcia jak AA to ciężko to przerwać.

Odpowiedz
avatar zpiesciamudotwarzy
1 1

innymi słowy w sytuacji w której: -ludzkość cierpi na otyłość -ludzkość cierpi na nadmiar emisji gazów cieplarnianych -produkcja jedzenie i utylizacja nadmiaru poroduje zwiekszenie ilosci gazow cieplarnianych -wproadzamy jakies absurdalne przepisy dla zmniejszenia emisji gazów rozwiązaniem podanym przez naukowców jest przyespieszenie metabolizmu człowieka żeby mógł żreć więcej spalać wiecej emitować więcej.. no tak po ograniczenie konsumpcji to byłoby barbarzyństwo :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@zpiesciamudotwarzy: Przypomina mi to rozwiązanie, które pojawiło się w książkowej wersji Igrzysk Śmierci (nie pamiętam czy w filmie to dali). Mieszkańcy Kapitolu mieli na imprezach kieliszki ze specjalnym napojem, który powodował wymioty, bo bez tego nie mogliby skosztować wszystkich rodzajów potraw.

Odpowiedz
avatar ZONTAR
1 1

Chyba zapominasz o jednej rzeczy. Każde jedzenie pochodzi z roślin, które jako budulec wykorzystują węgiel w atmosferze. Jak zmniejszyćsz zapotrzebowanie na rośliny, to zmniejszysz też ich produkcję i odzysk węgla z atmosfery. To jest cykl zamknięty. Jedyne źródło gazów cieplarnianych spowodowane przez człowieka bez żadnego cyklu to paliwa kopalniane.

Odpowiedz
avatar zpiesciamudotwarzy
0 0

@ZONTAR: paliwa kopalniane też pochodzą z roślin - znam i zgadzam się z tym co powiedziałeś (że to cykl zamknięty i że rosliny produkują jedzenie dla nas a my dla roslin) - nie mniej jednak - jeśli wierzyć naukowcom (ja im rzadko wierze) to mamy bilans dodatni (produkujemy wiecej niz zjadają rośliny) - co by wyjątkowo miało sens biorąc pod uwagę że produkujemy nadmiar w postaci spalania paliw kopalnianych - więc jeśli faktycznie grozi nam efekt cieplarniany - to żeby z nim walczyć możemy ograniczyć spalanie węgla i ropy, ale możemy też ograniczyć konsumpcje u ludzi - stąd moje "oburzenie" kiedy czytam że ci sami "naukowcy" którzy przesciagają się w przekonywaniu ludzi do ograniczeń, nagle świetują że znaleźli sposób żeby człowiek mógł żreć jeszcze więcej

Odpowiedz
avatar gomezvader
0 0

@zpiesciamudotwarzy: akurat "argument", że paliwa kopalne pochodzą z roślin jest trochę z dupy. Równie dobrze możesz narzekać na przemysł jubilerski bo diamenty pochodzą z roślin.

Odpowiedz
avatar ZONTAR
0 0

@zpiesciamudotwarzy: Przy czym paliwa kopalniane nie mają naturalnego cyklu. Są skutkiem jednorazowego wydarzenia. Dawno temu rośliny z zielonych wykształciły zdolność produkcji drewna. Mogły rosnąć większe i silniejsze, ale bakterie nijak nie potrafiły tego przetrawić. To się gromadziło dosyć długo zanim bakterie nadgoniły i były w stanie to trawić. Nagromadzony materiał jednak w dużych ilościach został pogrzebany głeboko pod ziemią i zaszły tam procesy, które właściwie nigdy później już nie powstały. Większość złóż ropy czy węgla pochodzi z tego samego okresu. Teraz nie ma tego cyklu, bo drewno razem z całą resztą gnije i rozkłada się dosyć szybko po obumarciu. Stąd uwalniamy zgromadzony węgiel w pokładach kopalnianych, ale nic tego spowrotem pod ziemię nie pakuje. Z tymi zwierzętami i konsumpcją jedzenia prawda dotyczy jedynie wkładów energetycznych. Obecnie do produkcji mięsa i roślin używamy sporo wszelkiem maści maszyn pracujących na paliwa kopalniane. Czy to pompy elektryczne, czy spalinowe pojazdy, wszystko zużywa energię pochodzącą głównie z tych paliw. Stąd ograniczenie konsumpcji i produkcji jakoś pośrednio zmniejszy emisje. Właściwie cała reszta to bajki podobnie do gadania o płucach ziemi gdzieś w Amazonii czy Afryce. Są ogromne lasy, pobierają sporo węgla z atmosfery do wzrostu, ale jednocześnie stare drzewa obumierają, gniją i wydalają to do atmosfery. Problem z wycinkami lasów głównie dotyczy tego, że (podobnie do paliw kopalnianych) zgarniamy dużo węgla zgromadzonego w drzewach i uwalniamy dosyć szybko jednocześnie przerywając cykl. Z drugiej strony wycinka takich lasów pakując kłody głęboko pod ziemię przerwałaby cykl z drugiej strony. Węgiel pobrany z atmosfery by nie wracał do niej, a był uwięziony głęboko pod ziemią. Sam uważam, że pierwszym krokiem ku ustabilizowaniu emisji jest właśnie odejście od paliw kopalnych jako źródła energii. To nie znaczy, że należy całkiem z nich zrezygnować. Raczej chodzi o to, aby nie traktować ich jako źródła energii, a jej nośnik. Tak czysto teoretycznie, jeśli będziemy w stanie przeprowadzać proces wychwytu węgla z atmosfery bilansując spalanie ropy, to wyjdziemy na zero. Ciężkie urządzenia stacjonarne wyłapują węgiel z atmosfery za pomocą prądu z innych źródeł, a my wsadzamy to pod ziemię. Z drugiej strony wyciągamy z niej ropę. To tworzy pewnego rodzaju cykl, który pozwoli przynajmniej zatrzymać ten proces. Nie jestem pewien, czy da się zrobić to w lepszy sposób niż zwyczajnie karczować lasy zakopując drewno. Powiedziałbym nawet więcej, paliwa pochodzące z roślin to całkiem niezły sposób na stworzenie zamkniętego cyklu. Oleje roślinne są spoko do napędzania obecnych diesli (chociaż ich parametry bywają różne i często prowadzą do emisji innego syfu niż tylko CO2), etanol jest jednym z lepszych paliw tego typu. Swoją drogą rzucę Wam pomysł, o którym nadal mało kto wie. Obecne odwrócone ogniwa wodorowe mają wydajność około 80% (rozbijają wodę na tlen i wodór w procesie lustrzanym do ogniw paliwowych). Dla porównania proces produkcji etanolu ma wydajność 200%. Energia zawarta w wyprodukowanym paliwie jest dwukrotnie większa od wkładu energii do jego produkcji. Bierze się to stąd, że do produkcji wykorzystuje się rośliny, które same już zawierają węglowodory. To znaczy, że słońce i rośliny odwalają większość roboty, a my zużywamy energię jedynie do przerobienia ich na etanol. Dlaczego to może być świetny pomysł? Otóż zbudowanie sieci dystrybucji etanolu byłoby banalnie proste. Już mamy takie sieci, większość stacji paliw sprzedaje benzynę zmieszaną z etanolem i nic nie stoi na przeszkodzie aby dodać kolejny dystrybutor. Dziwi mnie trochę, że tak się wszyscy rzucili na wodór nie myśląc o etanolu jako dużo łatwiejszej alternatywie.

Odpowiedz
Udostępnij