Od lat uważam, że wszelkie prace konkursowe na plastykę, czy technikę, powinny być wykonywane przez dzieci na miejscu w szkole, a nie w domu z pomocą ojca inżyniera.
Co za różnica, czy konkursowe, czy jakieś inne? Robienie czegokolwiek za dzieci to krzywda dla samego dziecka. Po co mu jakiś numerek-ocenka?
Lata temu dorabiałem na korepetycjach. Jak trafiał do mnie polak, to zawsze był ofiarą właśnie takiego myślenia. Rodzice podawali dziecku odpowiedzi do wpisania w zeszycie ćwiczeń, a potem piętnastolatek nie radził sobie z ułamkami, bo nigdy nie nauczył się do porządku tabliczki mnożenia. Pomijam już fakt, że w wieku lat 15 wypada umieć trochę więcej niż ułamki.
Efekt tego taki, że każdy młody polak ma dzisiaj jakiś ładny papier, a warte są one mniej niż ten, z którego za chwilę skorzystam. W najlepszej sytuacji są ci po zawodówkach, które w polsce określa się nie wiedzieć czemu politechnikami. Obok politechniki te zawodówki nie stały.
@Maquabra: No pojechałeś. Próbka przebadana: dzieciaczki, które potrzebowały korepetycji. Wniosek na tej podstawie: papierki po uczelniach wszystkich Polaków (bo wg zasad poprawnej polszczyzny, której to się tak chętnie czepiasz, nazwy mieszkańców krajów, a także nazwy samych krajów pisze się wielką literą) są bezwartościowe. No polonofobia musi wyżreć mózg, żeby do takiego wniosku dojść na takiej podstawie. I jeszcze mówisz, jakby rodzice robiący prace domowe za dzieci było kwestią bycia Polakiem, a nie kwestią tego, że dziecko ma problemu z nauką, ale ani rodzice ani nauczyciele porządnie nie tłumaczą.
Kiedyś w podstawówce mieliśmy napisać "niesamowitą opowieść". W końcu ja zająłem najlepsze miejsce, ale na początku babka chciała mi wstawić lufę bo to niemożliwe, żeby dziecko w moim wieku to napisało. Ja pisałem o typie, który przeniósł się do innego świata i miał walczyć ze smokami. Po drodze nawet był jakiś plot twist. 2 najlepsza praca to była rozmowa dwóch ślimaków o pogodzie.
Od lat uważam, że wszelkie prace konkursowe na plastykę, czy technikę, powinny być wykonywane przez dzieci na miejscu w szkole, a nie w domu z pomocą ojca inżyniera.
OdpowiedzCo za różnica, czy konkursowe, czy jakieś inne? Robienie czegokolwiek za dzieci to krzywda dla samego dziecka. Po co mu jakiś numerek-ocenka? Lata temu dorabiałem na korepetycjach. Jak trafiał do mnie polak, to zawsze był ofiarą właśnie takiego myślenia. Rodzice podawali dziecku odpowiedzi do wpisania w zeszycie ćwiczeń, a potem piętnastolatek nie radził sobie z ułamkami, bo nigdy nie nauczył się do porządku tabliczki mnożenia. Pomijam już fakt, że w wieku lat 15 wypada umieć trochę więcej niż ułamki. Efekt tego taki, że każdy młody polak ma dzisiaj jakiś ładny papier, a warte są one mniej niż ten, z którego za chwilę skorzystam. W najlepszej sytuacji są ci po zawodówkach, które w polsce określa się nie wiedzieć czemu politechnikami. Obok politechniki te zawodówki nie stały.
Odpowiedz@Maquabra: No pojechałeś. Próbka przebadana: dzieciaczki, które potrzebowały korepetycji. Wniosek na tej podstawie: papierki po uczelniach wszystkich Polaków (bo wg zasad poprawnej polszczyzny, której to się tak chętnie czepiasz, nazwy mieszkańców krajów, a także nazwy samych krajów pisze się wielką literą) są bezwartościowe. No polonofobia musi wyżreć mózg, żeby do takiego wniosku dojść na takiej podstawie. I jeszcze mówisz, jakby rodzice robiący prace domowe za dzieci było kwestią bycia Polakiem, a nie kwestią tego, że dziecko ma problemu z nauką, ale ani rodzice ani nauczyciele porządnie nie tłumaczą.
Odpowiedz@Maquabra: Masz rację, zgadzam się z tym, co napisałeś na wstępie. Drugiej części wypowiedzi nie skomentuję, bo zanadto nie ma czego :-)
OdpowiedzKiedyś w podstawówce mieliśmy napisać "niesamowitą opowieść". W końcu ja zająłem najlepsze miejsce, ale na początku babka chciała mi wstawić lufę bo to niemożliwe, żeby dziecko w moim wieku to napisało. Ja pisałem o typie, który przeniósł się do innego świata i miał walczyć ze smokami. Po drodze nawet był jakiś plot twist. 2 najlepsza praca to była rozmowa dwóch ślimaków o pogodzie.
Odpowiedz