Generalnie Google musi iść na ustępstwa rządom krajów w kwestii swoich map, aby nie napsuć sobie stosunków i nie utracić zgody na ich tworzenie. Stąd są różnice w zależności z jakiego kraju na jaki kraj patrzymy.
I tak np. znajdziemy w różnych krajach obszary celowo rozmyte (np. w Izraelu, co ma rzekomo utrudniać terrorystom planowanie ataków) albo różne skupiska budynków pozbawione jakiegokolwiek opisu i oznaczenia (bo rządy krajów takich jak np. Chiny nie chcą ujawnić ich przeznaczenia). Ciekawa sytuacja jest też z Krymem. W zależności w jakim kraju spojrzymy na mapę zobaczymy albo brak granicy (czyli Krym należący nadal do Ukrainy), granicę z Rosją, lub granicę sporną.
No. Ta Białoruś to faktycznie biała plama.
OdpowiedzGeneralnie Google musi iść na ustępstwa rządom krajów w kwestii swoich map, aby nie napsuć sobie stosunków i nie utracić zgody na ich tworzenie. Stąd są różnice w zależności z jakiego kraju na jaki kraj patrzymy. I tak np. znajdziemy w różnych krajach obszary celowo rozmyte (np. w Izraelu, co ma rzekomo utrudniać terrorystom planowanie ataków) albo różne skupiska budynków pozbawione jakiegokolwiek opisu i oznaczenia (bo rządy krajów takich jak np. Chiny nie chcą ujawnić ich przeznaczenia). Ciekawa sytuacja jest też z Krymem. W zależności w jakim kraju spojrzymy na mapę zobaczymy albo brak granicy (czyli Krym należący nadal do Ukrainy), granicę z Rosją, lub granicę sporną.
Odpowiedz