Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Te niedobre szczepionki

Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Samien344
3 3

A ja mam jeszcze bardziej znanego immunologa i on mówi "wcale że nie".

Odpowiedz
avatar not2pun
1 3

zawsze mnie to zastanawia w tych teoriach spiskowych, jaki ma cel depopulacja w końcu z ludzi są pieniądze, jak wiadomo władza i pieniądze się przeplatają, ktoś miałby zrezygnować z kasy na rzecz czego? Na pewno nie środowiska, bo to jak widać po czynach władz pod pozorem dbania o środowisko kroją tylko kolejną kasę więcej kasy i jeszcze więcej kasy.

Odpowiedz
avatar cassper
-2 4

@not2pun: Żeby wszyscy byli piękni, młodzi i zdrowi. W tym celu trzeba wyeliminować chorych, starych i ułomnych. Z ludzi zdrowych jest kasa. Chorzy i starzy to tylko obciążenie dla systemu. Przeczytaj sobie program onz, którego częścią jest who, na lata 2016-2030 pod nazwą Agenda2030. Tam znajdziesz plany mówiące o tym że do 2030 wszyscy będą młodzi i zdrowi. Daleki jestem od wiary w teorie spiskowe ale z tego dokumentu jednoznacznie wynika, że cele które sobie postawili i obiecują "osiągnąć za wszelką cenę", są nie do zrealizowania inaczej, niż poprzez eliminacje najbardziej obciążających system. Polecam każdemu przeczytać program Agenda2030(dostępny w całości w języku angielskim na stronach onz) i zastanowienie się jak oni planują osiągnąć wyznaczone cele. Skoro do 2030 roku ma nie być chorych, to gdzie się podzieją wszyscy przewlekle chorzy?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 kwietnia 2021 o 14:29

avatar not2pun
1 1

@cassper: na kim będą zarabiać korporacje medyczne itp? niestety ale wręcz mam wrażenie, ze celowo się doprowadza do tego by ludzi chorowali, dzięki temu zarabia się na ich leczeniu, dlaczego np państwa nie mają swoich fabryk leków etc, tylko wszystko w prywatnych rękach. Światem rządzą pieniądze, a nie jakiś tam onz.

Odpowiedz
avatar cassper
0 2

@not2pun: Może tak, może nie. W obu przypadkach jednak, ludzkie życie ma najmniejsze znaczenie. Liczy się hajs, jak sam mówisz ale nie tylko. Jest coś cenniejszego od hajsu - to władza. Jeśli celem jest totalna kontrola i zniewolenie ludzi, to hajs traci na znaczeniu. Z resztą, jaka kasa. Pieniądze wkrótce nie będą nic warte. Wielki reset, o tym mówią wprost nawet politycy i bankerzy ale nikt nie bierze tego na poważnie. Do czasu.

Odpowiedz
avatar ZONTAR
3 3

@not2pun: Temat jest dosyć ciekawy, ale pytanie powinno być nieco inne. Depopulacja jest zjawiskiem naturalnym w sytuacji, w której zasobów jest za mało na utrzymanie aktualnej populacji. Może to być skutkiem różnych klęsk, ale w krajach pierwszego świata jest to głównie efekt zwiększonego konsumpcjonizmu. Nie mam tu na myśli niczego złego, po prostu wraz z rozwojem możliwości i aspiracji wstastają też nasze potrzeby i oczekiwania. Dawniej człowiek srał w wychodku, a dla rozrywki rzucał kamieniem do dziury, teraz oczekujemy więcej, wykonujemy dużo bardziej zaawansowane prace, polegamy na automatyzacji i tak dalej. Dlatego przede wszystkim decyzja o powiększeniu rodziny jest opóźniona do momentu spełnienia podstawowych wymagań współczesnego społeczeństwa. Kiedyś ludzie płodzili dzieci żyjąc u rodziców bez stabilnej pracy, teraz coraz częściej chcą mieć dom, fajne warunki do wychowania dziecka i zapewnienia mu szczęśliwego dzieciństwa. To jest naturalne zjawisko i wbrew powszechnej opinii, nie prowadzi to do żadnej katastrofy. Współczesne rozwiązania technologiczne pozwalają nam zapewniać te środki przy mniejszym nakładzie pracy. Gdyby całe społeczeństwo takie było, to byłaby niewielka grupa osób, które by się zajmowały prostszymi pracami, których nie można w pełni zautomatyzować. To dosyć ładnie widać już nawet w USA. Po co mieć 3-4 osoby do obsługi śmieciarki jak można mieć jedną? Po co mieć listonoszy chodzących od drzwi do drzwi jak można mieć skrzynki przy ulicy i obsługiwać je z samochodu? W tym kierunku to idzie. Gdy ta grupa będzie odpowiednio mała, to jej dochody gwałtownie wzrosną ze względu na popyt i małą podaż pracowników. Tak więc depopulacja nie jest celem, jest faktem i jest tym, do czego naturalnie dąży społeczeństwo. Nie mamy tyle zasobów, aby zapewnić wszystkim byt na tak wysokim poziomie, więc musimy zmniejszyć liczbę ludności. Pytanie jest wręcz przeciwne - dlaczego tak niektórym zależy na walce z depopulacją? Przecież taki chirurg, programista czy inny specjalista zarabiają dużo, odprowadzają dużo podatków i robią rzeczy potrzebne w społeczeństwie. Często taka jedna osoba robi, zarabia i płaci więcej niż cała grupa osób bezrobotnych lub wykonujących najprostsze prace. Z podatkowego punktu widzenia nie ma to sensu. Szczególnie przez to, że programy walki z depopulacją najczęściej sprowadzają się do namnażania tej części społeczeństwa o niskich aspiracjach. Zamiast stawiać na mniej ludzi o odpowiednich kwalifikacjach, stawia się na ilość. Gdzie jest tu cel? Otóż są dwa cele takich działań. Jeden jest dosyć oczywisty, w demokracji liczy się głos, a dużo łatwiej zdobywać głosy i sterować mało wymagającym społeczeństwem. Dla władz opartych o populizm jest to metoda utrzymania elektoratu i ostatecznie utrzymania się u władzy. Dużo ciekawszy jest drugi powód i ten często spotyka się ze sporym niezrozumieniem. Jak wspomniałem, wraz z rozwojem społeczeństwa zmienia się stosunek zapotrzebowania na prace zaawansowane i proste. W naturalnym środowisku będzie to wpływało na podaż takiej pracy dążąc do ekwilibrum. Ludzie widząc różnicę w zarobkach i standardzie życia chętniej będą sięgać po edukację i samorozwój aby znaleźć się w tej bogatszej części społeczeństwa, to będzie zmniejszało podaż prostych pracowników i zwiększało ich płace jednocześnie zwiększając podaż i obniżając płace w zaawansowanych pracach. Będzie dążyło do zmniejszenia różnic w zarobkach i poziomie życia. Ostatecznie zarobki osiągną ten balans. Różnica będzie na tyle duża, aby było odpowiednio dużo chętnych do edukowania i rozwijania się, ale będzie na tyle mała, że pozostała grupa prostszych pracowników bez problemu się utrzyma i będzie z dumą wykonywać swoją pracę. Rzućmy sobie tu takim pośrednim przykładem na dowód tego, że to działa.

Odpowiedz
avatar ZONTAR
3 3

USA: Telewizor OLED (LG 55CX) $1500, fryzjer męski $25, odśnieżanie podjazdu $30 W cenie telewizora mamy 60 strzyżeń lub 50 odśnieżań Polska: Telewizor OLED (LG 55CX) 5500zł, fryzjer męski 30zł, odśnieżanie podjazdu może ze 40zł W cenie telewizora mamy 183 strzyżenia lub 137 odśnieżań Skąd ta różnica? Właśnie z tego stosunku podaży pracowników do pracy, w Polsce nadal dużo większa część społeczeństwa wykonuje stosunkowo proste prace i produktywność jednostkowa jest dużo niższa. No dobra, to komu właściwie zależy na tym, żeby taką sytuację utrzymać? Komu zależy na napływie niewykształconych imigrantów czy zwiększeniu dzietności wśród ludzi prostszych i biedniejszych? No głównie tym bogatszym. W końcu im więcej ich jest, tym tańsza jest prymitywna praca. Możesz za bezcen wynająć kogoś do koszenia trawy, bo różnice w zarobkach są tak duże. Znowu dużo ludzi oznacza duże zapotrzebowanie na zaawansowaną pracę, więc wszelacy specjaliści mają dużo roboty i mogą wołać wyższe stawki. Przecież biedni też się lecza, też używają prądu, też korzystają z dobrodziejstw nauki. To jest celowy zabieg, który ma rozwarstwiać społeczeństwo podnosząc elitarność tych bardziej wyspecjalizowanych i bogatszych. Bajania o odpowiedzialności społecznej i solidarności można wsadzić w dział fantastyki. Aby utrzymać obecną populację przy przeniesieniu większości społeczeństwa do tej bardziej zamożnej i zaawansowanej grupy musielibyśmy znacznie zwiększyć wykorzystanie surowców naturalnych, których tak dużo nie mamy. Nikt tu nie propaguje jednak rozwijania społeczeństwa w tym kierunku, a jedynie stawia się na sztuczne podnoszenie poziomu życia tych, którzy wykonują co najwyżej proste prace. To znowu jedynie zwiększa ich populację i obniża motywację do rozwijania się jeszcze bardziej powiększając rozwarstwienie społeczne. Ekwilibrum polega na zbliżonym stosunku prostych i zaawansowanych pracowników do prostych i zaawansowanych prac. Albo więc cofamy społeczeństwo w rozwoju stawiajac na bardziej prymitywne i mniej efektywne metody zwiększając popyt na proste prace, albo zmniejszamy populację prostych pracowników aby zachować ten balans. Ewentualnie tworzymy duże rozwarstwienie społeczne, w którym ludzie się biją o miejsce w kolejce do lekarza, wydają na byle telewizor trzy wypłaty przeciętnego zjadacza chleba, a połowa z tych nawet nie ma gdzie pracować, bo nikomu nie potrzeba aż tylu rąk. Co do drugiego komentarza - państwowe jest niczyje i nigdy państwo nie będzie miało tak dużej motywacji do efektywności swoich działań jak podmioty prywatne. Nikomu też nie zależy na tym, żeby ludzie chorowali. Zdrowi ludzie pracują lepiej, zarabiają więcej i wydają więcej na rzeczy, których biedny i schorowany nie kupi. Jak myślisz, więcej kasy wyciągniesz z polskiego czy niemieckiego emeryta? W zachodnich krajach emeryci wręcz bywają dobrym targetem, mają duże zasoby uzbierane przez całe życie, są nadal zdrowi i chętni do życia, a do tego mają dużo czasu na wypoczywanie i realizację marzeń. To jest właśnie ta grupa, która spija śmietankę z tego, co robili całe życie i wiele firm chętnie będzie im usługiwać. Po co leczyć jakiegoś schorowanego biedaka skoro można zaproponować zdrowemu emerytowi z wigorem jakieś spa czy inne atrakcje?

Odpowiedz
avatar not2pun
-1 1

@ZONTAR: ja to rozumiem i też to widzę, tu mowa o naturalnej depopulacji wynikającej z postępu, jednak mi chodzi o te teoriospiskowe depopulacje, które nie sa opisywane jako naturalny powolny proces, ale coś nagłego i dramatycznego. Ale moze to jak z płaskoziemcami, nie ma potrzeby szukać tam jakiejś logiki.

Odpowiedz
avatar ZONTAR
1 1

@not2pun: To jest raczej teoria spiskowa. Klasa wyższa jest bardzo wąską grupą i zasadnicza większość tej klasy dorobiła się swojego bogactwa, więc nikomu nie przeszkadzają. Klasa średnia jest podstawą funkcjonowania obecnego społeczeństwa, ma największą produktywność i też nikomu nie będzie na rękę jej utrata. Są jeszcze emeryci niezależnie od klasy, ale w większości kapitalistycznych systemów żyją oni ze swoich oszczędności, które są dziedziczne. Jedynie tak chory system jak ZUS mógłby na tym dużo zyskać. Pozostaje nam więc klasa niższa. Dla kogo depopulacja klasy niższej będzie wygodna? Dla klasy wyższej nie bardzo, bo to jednak dobre źródło taniej i prymitywnej siły roboczej, depopulacja podniesie koszta i potencjalnie zmniejszy wpływy z bardziej manualnego przemysłu czy usług. Dla polityki? Wręcz przeciwnie, klasa niższa to najtańszy elektorat do kupienia. Dla klasy średniej? To może mieć pewien sens, chociaż będzie to bardziej neutralna różnica. Depopulacja w klasie niższej doprowadzi do zmiany bilansu popytu i podaży na pracę, więcej będziesz płacić za prymitywne usługi, ale potanieją te zaawansowane, więc na jedno wyjdzie. Zmieni się natomiast trend konsumpcji, spadnie popyt na podstawowe potrzeby, a wzrośnie na bardziej ekskluzywne dobra, spadną też wydatki publiczne. Najwięcej na tym może zyskać klasa średnia, ale ona nie ma za bardzo możliwości doprowadzenia do depopulacji. Nikt nie ma możliwości i powodu, aby do czegoś takiego doprowadzić.

Odpowiedz
avatar cassper
1 1

@ZONTAR: Mądrze piszesz, jak zwykle. Twoje wypowiedzi są jednymi z najwartościowszych na tym portalu ale wychodzisz tym razem z błędnych założeń. Przede wszystkim, to co opisałeś to nie depopulacja a niż demograficzny. Depopulacja to coś zupełnie innego. To wyeliminowanie jednostek, najbardziej kosztownych dla systemu. I choćbyś nie wiem jak zaklinał rzeczywistość, nie zmienisz tego ze to się dzieje. Polska odnotowała w ubiegłym roku najwyższą liczbę zgonów od czasów II wojny światowej i to nie z powodu covidu, ten stanowi zaledwie kilka procent całości. Twoje założenia wydają się słuszne - w znanej nam dziedzinie. Ale co jeśli dziedzina się zmienia? System jaki znamy się kończy i już nigdy nie będzie taki sam. Priorytety o których piszesz, zostają zaburzone. Klasa średnia nadmiernie się rozrosła i ma coraz większe potrzeby, natomiast wszędzie notowany jest niedobór taniej siły roboczej. Elity w historii wielokrotnie się dorabiały na niewolnikach. Jaką masz gwarancję że nie dążą znów do zniewolenia całych narodów? Potęga wielu krajów zbudowana została na niewolniczej pracy. Przez ostatnie dekady tego zabrakło, więc kraje wyżej rozwinięte, uzupełniały niedobory przez imigrację zarobkowa. Ale ta zaczęła tworzyć nowe problemy, zarówno w krajach docelowych, jak i wyjściowych. Niemcy już płaczą, że nie ma kto u nich na polach szparagów zbierać przez zamknięte granice. Tak więc ani dysproporcja klas nie jest korzystna ani starzenie się społeczeństwa - i temu właśnie ma zaradzić depopulacja. Ona się dzieje, niezależnie od tego czy w nią wierzysz czy nie. Wskaźnik śmiertelności, po latach spadków, od ubiegłego roku wystrzelił w górę i wciąż rośnie a prognozy pokazują dalsze wzrosty w kolejnych latach. Tu masz wykres obrazujący o czym mówię: https://www.macrotrends.net/countries/WLD/world/death-rate Przy czym dane nie są kompletne, mamy dopiero drugi kwartał roku a już dogoniliśmy ubiegły, co będzie pod koniec roku? Poza tym, te wskaźniki nie są jednakowe dla wszystkich krajów. Są kraje jak Niemcy, gdzie nie zamknięto służby zdrowia i tam śmiertelność tak mocno nie wzrosła. Za to Polska mocno zawyża statystyki i są dużo wyższe niż światowa średnia. Niektórzy mówią że Polska jest poligonem doświadczalnym. Można to pewnie między teorie spiskowe włożyć ale coś jednak jest na rzeczy, jak spojrzeć choćby na liczby zgonów na covid u nas i u sąsiadów. Od tygodni umiera średnio 700 osób dziennie, rzekomo na covid, mimo iż kolejny tydzień spadków zachorowań notujemy. Liczba zgonów jest praktycznie stała przez cały czas. Dane o których mówię: https://gs24.pl/koronawirus-woj-zachodniopomorskie-21042021-blisko-14-tys-w-polsce-to-sporo-mniej-niz-tydzien-temu-najnowszy-raport/ar/c1-15572351 i https://gs24.pl/koronawirus-woj-zachodniopomorskie-22042021-tendencja-spadkowa-sie-utrzymuje-niestety-rownoczesnie-duzo-zgonow/ar/c1-15574353 A i jeszcze jedno. Jak ludzie potracą wszystko, popadną w nędze, to dopiero wskaźniki śmiertelności skoczą do góry. A to tylko kwestia czasu, jak inflacja wszystko zeżre, bo Polska jest zadłużona po uszy i wciąż się zadłuża: https://businessinsider.com.pl/finanse/makroekonomia/covidowy-dlug-polski-ma-przekroczyc-450-mld-zl-inne-kraje-poradza-sobie-lepiej-z/fc213jc

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 kwietnia 2021 o 18:38

avatar ZONTAR
1 1

@cassper: Słownikowo depopulacja to zmniejszenie zaludnienia, nie ma tu żadnych kryteriów. Niż demograficzny to spadek naturalnej rozrodczości w stosunku do liczby zgonów. Możesz mieć niż demograficzny bez depopulacji, jeśli sprowadzasz odpowiednio dużo imigrantów. Nie uważam, że klasa średnia się nadmiernie rozrosła. Nie sądzę, żeby to było w ogóle możliwe. W najgorszym scenariuszu zoptymalizujemy co się da i pozostanie wąska grupa prymitywnych prac. Jeśli nie będzie taniej siły roboczej, to siłą rzeczy te prace będą opłacane dobrze i nawet pracownicy fizyczni będą żyć na zbliżonym poziomie. To nie jest nowe zjawisko, wystarczy porównać sobie poziom życia robola sprzed dwóch wieków i teraz. To dzieje się cały czas i nie ma w tym nic złego. Co więcej, zarówno kapitaliści jak i socjaliści dążą do tego samego, mają jedynie inne metody. Kapitaliści chcą napędzać naturalnie rynek, a to siłą rzeczy balansuje klasę niższą w sposób, który wcześniej opisałem i prowadzi do wzrostu płac w tej klasie. Socjaliści chcą sztucznie podnosić poziom życia niższej klasy przez różne świadczenia socjalne. Problem, z którym cały czas walczymy, to konsekwencje braku aktywności zawodowej. W kapitalistycznym systemie pracujesz albo nie jesz. Jak jest dużo rąk do pracy, to stawki będą głodowe, a wszyscy się nimi będą dzielić. Jak ich liczba spada, to płace będą wzrastać, a niepracujący cały czas nie będą mieli nic. W socjalistycznym systemie tworzymy dwie warstwy klasy niższej. Jedna pracuje, druga siedzi na zasiłkach. To jest problem, bo jednocześnie możemy mieć dużo taniej siły roboczej i brak rąk do pracy podwyższający koszta. To jest sztuczne hodowanie bezużytecznej warstwy społecznej, która naturalnie by sama się wyeliminowała w kilka pokoleń. Dbanie o dużą populację taniej siły roboczej to nic innego jak współczesne niewolnictwo i do tego samego dąży zwiększanie imigracji taniej siły roboczej. Nie robią tego z dobrego serca, a dla nasycenia rynku taniej siły roboczej aby ta pozostawała tania. Taki średniak może skorzystać na tym przez tańsze usługi, klasa wyższa często skorzysta na spadku kosztów pracy, ale to zwyczajnie hamuje rozwój gospodarczy zniechęcając do zwiększania produktywności. Po co być produktywnym jak można po prostu postawić więcej tanich rączek przy taśmie? Owszem, Niemcy płaczą i każdy rozwinięty kraj będzie płakać, bo tanich roboli ubywa. To nie jest złe zjawisko. Teraz masz motywację aby zainwestować w lepsze maszyny i bardziej dbać o pracownika. Szparagi wymagają dosyć intensywnej pracy manualnej, więc naturalnie ich cena pójdzie w górę. Jak już wspomniałem przykład USA, po cenach dobrze widać, które produkty da się zautomatyzować, a które nie. Produkcja wymagająca więcej manualnej pracy jest droga i ceny są drogie, produkty głównie fabrykowane przez maszyny są stosunkowo tanie, bo do ich obsługi potrzeba mniej ludzi. To zjawisko jest dobre, bo z perspektywy całego społeczeństwa rośnie nasza produktywność jednostkowa. Jak do szparagów zaopatrzą się w bardziej zaawansowany sprzęt od rękawiczek i wiadra, to jeden pracownik będzie w stanie zrobić więcej i będzie można mu więcej płacić, a to znowu podniesie opłacalność podejmowania tej pracy. Płaczą, bo kończą się czasy niewolnictwa.

Odpowiedz
avatar ZONTAR
0 0

@cassper: Starzenie się społeczeństwa samo w sobie nie jest problemem. Problemem są sztywne normy państwowe, które nie nadążają ze zmianami. I znowu, w czysto kapitalistycznym systemie każdy jest odpowiedzialny za odkładanie na swoją starość, a kapitał nie przepada, a do tego każdy może pracować tak długo, jak chce i potrafi. To sprawia, że starsza część społeczeństwa nie jest obciążeniem dla systemu, bo żyje ze zgromadzonego kapitału, a ta może dynamicznie określać moment przejścia na emeryturę. To też jest bardzo ważne, bo zależnie od zdrowia i rodzaju wykonywanej pracy możesz przejść na nią wcześniej lub później. Naturalnie przy wyniszczającej pracy będziesz chciał lepszych zarobków aby móc wcześniej przejść na emeryturę, naturalnie zdrowy człowiek będzie pracował dłużej, bo prawdopodobnie będzie żył dłużej i mu się to przyda. Znowu jest to naturalny proces, który może dobrze działać i każdy może dostosowywać swój model pracy do swojego stanu i możliwości. Gdy jednak ustalamy sztywny wiek emerytalny, a emerytury finansujemy ze wspólnego wora bez jakiegokolwiek limitu czy dziedziczenia, to system nie nadąża za zmianami i jest obciążeniem dla całego społeczeństwa. W zdrowym systemie człowiek powinien przez swoje życie zgromadzić kapitał, który pozwoli mu funkcjonować na starość i zostawi nieco swoim potomkom. Żadnej ingerencji państwa, żadnych obciążeń społecznych. Zdrowy system jest naturalny i płynnie dostosowuje się do indywidualnej sytuacji. Problemem nie jest starzenie się społeczeństwa, a system, który opiera się o jego brak. Ten system jednak jest państwowy, a więc jeśli komukolwiek na rękę by było pozbywanie się starszyzny, to właśnie samemu państwu dla odciążenia systemu. Nie wiem, co chcesz tym wskaźnikiem śmiertelności pokazać. Każdy wyż demograficzny kończy się wzrostem śmiertelności, każda epidemia prowadzi do wzrostu śmiertelności. Nie ma tu żadnego dowodu, że ktoś specjalnie wybija ludzi w tylko sobie znanym celu. Dziwisz się, dlaczego śmiertelność w Polsce poszła w górę bardziej niż w krajach mocniej uderzonych przez wirusa? Nie zauważyłeś, z jakiej rozmokłej dykty to państwo jest? Sytuacja w Polsce jest bardzo kiepska już od dawna, system jest niewydolny i przede wszystkim służba zdrowia jest w kiepskim stanie. To ona w połączeniu z kiepskim zarządzaniem prowadzi do kompletnego zatkania. To też wskazuje nam, dlaczego kraje robią lockdowny i starają się utrzymać liczbę zachorowań w ryzach. Zatkanie systemu zdrowotnego gwałtownie podniesie śmiertelność, bo nagle nie tylko zaczną umierać zarażeni, ale i wszyscy inni czekający w kolejkach na miejsce w szpitalu. Między innymi dlatego bogatsze kraje podchodziły do lockdownu łagodniej - mieli większy bufor służb medycznych. Sumarycznie mamy tu dwa wyjaśnienia. Może władze są dużo bardziej ogarnięte niż komukolwiek się wydaje i pod banderą masowej propagandy realizują swój większy plan zniewolenia narodu. Może jednak po prostu są tak nieudolni, że sytuacja ich przerosła i radzą sobie gorzej, niż wielu innych. Sam oceń, co jest bardziej prawdopodobne.

Odpowiedz
avatar cassper
0 0

@ZONTAR: "służba zdrowia jest w kiepskim stanie" - nasz służba zdrowia ma się nie najgorzej, to nie jej stan jest problemem a procedury, przepisy i rozporządzenia. Ludzie umierają nie przez przepełnione szpitale, tylko przez "leczenie" telefoniczne i brak właściwego diagnozowania. Osobiście byłem świadkiem(czekając na cudem wyproszoną wizytę, słyszałem pod drzwiami gabinetu całą rozmowę telefoniczną lekarza z pacjentem) jak wygląda pomoc pacjentom z podejrzeniem covida przez telefon. Zadzwoniła babka z wysoką gorączką i dusznościami. Dostała, bez żadnego badania, receptę na antybiotyk, skierowanie na test na covid i nałożoną z automatu kwarantannę. A potem może sobie zdychać. Byłem tez niedawno w szpitalu na izbie przyjęć i widziałem jak wygląda selekcjonowanie pacjentów. co 3 czy czwarty ma szanse na pomoc lekarską, reszta jest spławiana do domu. A ten konkretny szpital wcale nie jest przepełniony, wręcz przeciwnie, trochę im się tam nudzi. Lekarze odizolowali się od pacjentów i "leczą" w ciemno, bez badania. Zabiegi diagnostyczne typu kolonoskopia, gastroskopia czy mammografia, pomagające wykryć wczesnie m.i. raka, są w większości anulowane ;lub przeniesione na odległy termin. Planowe operacje również. I to nie ma nic wspólnego z wydajnością służby zdrowia czy jej brakiem, to efekt procedur i rozporządzeń. Do tego całe oddziały a nawet szpitale pozamykane i przerobione na covidowe, które stoją puste a ludzie z innymi chorobami są pozbawieni opieki. Mam rodzinę we Włoszech. Niedawno byli chorzy. lekarz codziennie przyjeżdżał do nich do domu i na bieżąco monitorował ich zdrowie. Dlatego we włoszech aktualnie na covid umiera kilka, max kilkanaście osób dziennie a w Polsce pada po 700 dziennie, mimo iż prawie nie ma już nowych przypadków. To co się dzieje w polskiej służbie zdrowia to zbrodnia, która wymaga rozliczenia a śpiewka o niewydolności szpitali, jest tylko wygodną wymówką dla polityków żeby nie przyznać się że procedury, które wprowadzili przynoszą więcej szkód niż pożytku

Odpowiedz
avatar ZONTAR
0 0

@cassper: No cóż, durnowate procedury to też wyznacznik wydajności systemu. Wiele szpitali jednak nie ma miejsc lub mają miejsca fantomowe. Niby są, ale brakuje obsługi lub sprzętu, są tylko na papierze dla statystyk.

Odpowiedz
Udostępnij