Zapewne czeka, aż żona przestanie wydawać na kosmetyczkę/fryzjera pieniądze potrzebne na zakup kleju, fugi itp. i na wypożyczenie maszynki do cięcia.
Może też czeka na weekend z dobrą pogodą, kiedy żona nie wygoni go na spacer/odwiedziny/wycieczkę.
@Marius: O to, to! Moja też tak ma. Jakiś dłuższy weekend to wymyśla wyjazd do jej siostry (250 km w jedną stronę). A później kiedy zrobisz, kiedy zrobisz tamto.
To jest sposób kładzenia płytek "Eko". Jest on o tyle lepszy, że płytki położone w "normalny" sposób średnio po 10 latach się rozwalają i trzeba kupić nowe. Ten sposób nie ma tego problemu. Płytki (jak widać) są nadal w idealnym stanie.
Zapewne czeka, aż żona przestanie wydawać na kosmetyczkę/fryzjera pieniądze potrzebne na zakup kleju, fugi itp. i na wypożyczenie maszynki do cięcia. Może też czeka na weekend z dobrą pogodą, kiedy żona nie wygoni go na spacer/odwiedziny/wycieczkę.
Odpowiedz@Marius: O to, to! Moja też tak ma. Jakiś dłuższy weekend to wymyśla wyjazd do jej siostry (250 km w jedną stronę). A później kiedy zrobisz, kiedy zrobisz tamto.
Odpowiedzbylo
OdpowiedzTo jest sposób kładzenia płytek "Eko". Jest on o tyle lepszy, że płytki położone w "normalny" sposób średnio po 10 latach się rozwalają i trzeba kupić nowe. Ten sposób nie ma tego problemu. Płytki (jak widać) są nadal w idealnym stanie.
OdpowiedzOn po prostu już jest na etapie jak te płytki odpadają
OdpowiedzNie rozumiem w czym problem - czy płytki wiszą? Nie. Czy stoją? Nie. Ewidentnie na obrazku widać, że leżą. Czyli dobrze zrobił :)
Odpowiedz