Drepczący staruszkowie też biją swoje rekordy. Nie jest im przykro, jak śmignie im jakiś młodzieniec (najwyżej, jak znany z gęby, to kilka klątw o męty pod brodawą na nosie rzuci) Gorzej, jak człowiek już o pół do czwartej się zbierze do parku. Zanim dojdzie na miejsce, jest prawie siódma, a tam ten [wulgarnesłowo] Józek już dzikie gołębie karmi pszennym chlebem. Drań niemyty. Suchym chlebem ptaki karmi. Omaścił by sknera chociaż dżemem, czy smalcem.
Drepczący staruszkowie też biją swoje rekordy. Nie jest im przykro, jak śmignie im jakiś młodzieniec (najwyżej, jak znany z gęby, to kilka klątw o męty pod brodawą na nosie rzuci) Gorzej, jak człowiek już o pół do czwartej się zbierze do parku. Zanim dojdzie na miejsce, jest prawie siódma, a tam ten [wulgarnesłowo] Józek już dzikie gołębie karmi pszennym chlebem. Drań niemyty. Suchym chlebem ptaki karmi. Omaścił by sknera chociaż dżemem, czy smalcem.
Odpowiedz