Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Gościnni Niemcy

Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar wroblitz
0 2

Nie to co u nas na Woodstocku.

Odpowiedz
avatar cassper
-2 2

@wroblitz: Po pierwsze, to na woodstock przyjeżdża bardzo wielu niemców. Po drugie, co ci nie pasuje w woodstocku? Byłeś tam chociaż raz, czy wypowiadasz się na podstawie kilku zdjęć w internecie? A po trzecie, na octoberfest piwo wcale nie jest tanie, wręcz przeciwnie.

Odpowiedz
avatar jedyny360
0 0

@cassper: Paradoks - piwo drogie, ale leją tanie

Odpowiedz
avatar wroblitz
-1 1

@cassper: Ad. 1. Zakładając, że to prawda, to czego ma właściwie dowodzić ten argument? Tego, że to Niemcy są odpowiedzialni za wszystko, co złe na Woodstocku? Jeżeli tak, to jest to równoznaczne z przyznaniem, że jednak takie rzeczy tam występują. A może miał to być dowód na polską gościnność? (Pomimo tego, że w moim komentarzu nie było o niej ani słowa. No i oczywiście jeżeli za gościnność można uznać to, że jakiś człowiek wyjeżdża za granicę na festiwal czy koncert). Ad. 2. Nie, nie byłem na Woodstocku. Nie byłem też na koncercie Filharmoników Wiedeńskich, ani na pielgrzymce na Jasną Górę i to, co się tam dzieje znam tylko z relacji medialnych. Po twoim komentarzu wnoszę jednak, że jest to totalnie wypaczony obraz imprez i muzycy z Filharmonii Wiedeńskiej podczas koncertu noworocznego tak naprawdę nie grają na instrumentach, tylko przerabiają klarnety na Kałasznikowy dla Al-Khaidy, a na Jasnej Górze odbywa się orgia, romskie tańce i rytualny ubój kóz ku chwalę Szatana. Ad. 3. "Gdzie piję się tanie piwo" to słowa Friko9 (autora komentarza na Wykopie), więc pozwól, że do tego "argumentu" też się nie odniosę, zamiast tego pożyczę rychłego dojścia w czytaniu ze zrozumieniem chociażby do poziomu "Kto napisał co".

Odpowiedz
avatar cassper
0 0

@wroblitz: Dziękuję za potwierdzenie że tam nigdy nie byłeś. Mogli byśmy w tym momencie zakończyć dyskusję ale pozwól ze wytłumaczę jaka jest różnica z filharmonią wiedeńską. Ta druga nie ma zagorzałych wrogów, stających na rzęsach żeby pokazać festiwal i fundację z jak najgorszej strony. Są więc tacy "dziennikarze" którzy chodzą po polu i specjalnie wyszukują jak najbardziej patologicznych scen albo wręcz sami je aranżują. Pomijają oczywiście cały kontekst zdarzenia, np. to że osoby na zdjęciu nie są festiwalowiczami tylko lokalnymi żulami, którzy kręcą się wokół festiwalu licząc na darmoszkę. 99,9% uczestników festiwalu zachowuję się bardziej niż porządnie i odpowiedzialnie ale zawsze znajdzie się ten 1 promil patologii w takim tłumie. Ci "życzliwi dziennikarze" właśnie takich patologii wyszukują i nagłaśniają. Rzeczywistość na woodstocku wygląda zupełnie inaczej, niż pokazują relacje medialne tvp czy innej szczujni. Przez 10 lat, w czasie których co roku gościłem na festiwalu, zawsze minimum 3 dni, nie widziałem tyle patologii, co widuję przez jeden weekend na swoim osiedlu w centrum dużego miasta. A ludzi przez kilka dni festiwalu przewija się kilka razy więcej niż w całym moim mieście mieszka. Większy syf i patola jest w każdy weeknd na bulwarach w mieście niż na polu woodstockowym. Co do Niemców, owszem wielu z nich nie potrafi się bawić i ma w dupie wartości festiwalowe, którymi się kierują inni uczestnicy. Do nich nie docierają apele ze sceny, bo nie są w ich języku. A organizatorzy często mówią na scenie o wartościach i o tym, jak ważne jest zachowanie festiwalowiczów, jakie świadectwo wystawiają swoim zachowaniem. Do Polaków w wiekszości to dociera i się stosują. Na moich oczach nawalona Niemka rzuciła w górę w tłum pod sceną szklaną butelkę. Na szczęście szybko ją i jej ekipę zgarnęli patrolowcy. Patologicznych zachowań Niemców widziałem całkiem sporo, więc twierdzenie że Niemcy tacy kulturalni, nie to co "woodstockowe bydło" jest mocno naciągane, bo sami Niemcy to bydło często tworzą.

Odpowiedz
avatar wroblitz
0 0

@cassper: Z tym, że ja w żadnym miejscu swojego komentarza (który skądinąd miał wymiar humorystyczny, od czego to być może powinienem zacząć, bo to być może może oszczędziłoby nam tej dyskusji) nie napisałem, że nie dochodzi do żadnych przekłamanych relacji medialnych z tego miejsca (w zasadzie to wręcz mógłbym się zgodzić z tym, że istnieją jedynie takie (zakłamujące rzeczywistość w jedną lub drugą stronę). Niemniej jednak skoro już ta dyskusja między nami rozgorzała i zostałem zmuszony do napisania czegoś na serio w tym temacie, to niechaj owym czymś będzie fakt, że po prostu wydaje mi się bardzo nieprawdopodobne, żeby dwie tak podobne okoliczności (jak Oktoberfest i Pol'and'Rock Festival), gdzie jednak ludzie imprezują, uciekają od codzienności i spożywają duże ilości tego i owego, rodziły tak dwubiegunowe skutki (w przypadku Oktoberfest: syf, rzygi i mordobicia, a w przypadku Pol'and'Rock: empatię, miłość i wymianę poglądów w atmosferze wzajemnego szacunku i tolerancji).

Odpowiedz
avatar cassper
0 0

@wroblitz: Ale właśnie tak jest. No może bez przesady, na woodzie też czasem ktoś przesadzi z alko , zwłaszcza na wioskach piwnych, które osobiście zawsze omijam szerokim łukiem. W odróżnieniu od octoberfestu, wielu woodstockowiczów nie pije alkoholu w ogóle lub symbolicznie sączy jedno piwo przez cały dzień. Octoberfest to festiwal picia i wszyscy tam jadą żeby pić. Woodstock to festiwal muzyki ale nie tylko. Też festiwal kultury, czego jak najbardziej można doświadczyć w namiotach ASP czy na warsztatach różnych rzemiosł, Można tam się nauczyć grać na instrumencie na warsztatach P. Baltroczyka, ulepić garnki na warsztatach w glinie, namalować obraz, poćwiczyć jogę, capoeirę, zumbę, powspinać się na skałkę, zagrać we flanki lub inną grę festiwalową a nawet pojeździć na desce czy rolkach na rampie - którą od kilku lat wystawia monster. To też przeróżne sklepy z drobiazgami i ubraniami, taki kiermasz. Czy nawet strawa dla ducha, za sprawą obecnego co roku przystanku Jezus, skąd swoją "misję" prowadzą księża, lub jak ktoś woli z daleka od KK, to jest jeszcze co roku wioska Krishny, gdzie można porozmawiać o medytacji, jodze, weganizmie... Na festiwalu od lat są też obecne organizacje pożytku publicznego oraz fundacje i stowazyszenia terapeutów, które pomagają walczyć z problemem uzależnień. Wielu ludziom woodstock pomógł wyjść z nałogu lub chociaż uświadomić sobie że mają problem. Dlatego uważam że wrzucanie go do jednego worka z festiwalem chlania, jest co najmniej krzywdzące. A "wymianę poglądów w atmosferze wzajemnego szacunku" jak najbardziej tam spotkasz, chociażby na spotkaniach w ramach ASP, gdzie przyjeżdząją autorytety i rozmawiają z chętnymi na różne, czasem trudne tematy. Ale także w obozach potrafią się wywiązać na prawdę ciekawe dyskusje i zazwyczaj są kulturalne. Oczywiście wszystko zależy na jakich ludzi się trafi. Wszędzie są czarne owce ale na całe szczęście na woodstocku nie ma ich tak wiele, w porównaniu z innymi festiwalami. Przykładowo mój obóz z ostatnich kilku lat, to była zbieranina ludzi z całego świata, gdzie można było porozmawiać na przeróżne cięższe i lżejsze tematy w różnych językach. Gdzie obywatele wrogich sobie państw, wspólnie się bawili i darzyli wzajemnym szacunkiem. Mógłbym tak jeszcze długo wymieniać co wyróżnia woodstock od innych festiwali ale to nie ma większego sensu - najlepiej zobaczyć to na własne oczy i poczuć własnymi zmysłami. Niestety w tym roku to nie możliwe przez idiotyczne obostrzenia covidowe. Ja również się w tym roku nie wybieram, choć bardzo żałuję. Ale nie przyłożę swojej ręki do segregacji sanitarnej, na jaką zgodzili się w tym roku organizatorzy. Jak widać nie tylko ja mam taki pogląd na sprawę, bo mimo szumnych zapowiedzi, wciąż są do wzięcia wejściówki gdyż brakuje chętnych do udziału w tej namiastce woodstocku. Segregacja sanitarna jest zaprzeczeniem wartości woodstockowych i wcale mnie nie dziwi brak chętnych na udział.

Odpowiedz
avatar lifter67
2 2

Nie no ale jak Polaczki gwiżdżą na ruskich to jest OK.

Odpowiedz
Udostępnij