@martwonetka: "Dobre studia" to pojęcie względne.
Na przykład inżynieria budowy okrętów brzmi dobrze. Człowiek zdobywa na takim kierunku wiedzę w wielu dziedzinach, ale co z tego, kiedy nie ma zapotrzebowania na początkujących budowniczych okrętów?
Pójście na studia, żeby sobie postudiować jest zwykłym marnowaniem życia.
Z jednej strony fajnie, że młodzież jest ambitna i chce zdobyć jak najwięcej wiedzy, zanim rozpocznie karierę zawodową. Z drugiej strony o czym myśli młodzież aplikując tłumnie na przykład na kierunki pedagogiczne, znając realia i perspektywy płacowe w tym zawodzie?
Nie umniejszając pedagogom, bo to zacny i piekielnie wymagający zawód.
Uczelnie co rok wypluwają setki magistrów o specjalnościach na które kompletnie nie ma zapotrzebowania. Powszechny dostęp do szkolnictwa wyższego doprowadził do takiej sytuacji, w której kwit magistra mało co znaczy, bo jednak największe zapotrzebowanie jest na obsługę klienta w handlu i gastronomii oraz w budownictwie.
No i po co wtedy ten papierek, który kosztował 5 lat życia? Jeszcze nigdy przechodząc obok budowy nie słyszałem "Panie magistrze, bądź pan łaskaw podać mi cegłę" albo "Poproszę kebsa na cienkim, podwójne mięso, bez surówek. Tylko niech pan sosiwa nie żałuje, panie inżynierze".
Czyżby koleżanka nadal wierzyła, że gównoprawdą jest tylko fragment "od razu"? XD
Odpowiedz@martwonetka: "Dobre studia" to pojęcie względne. Na przykład inżynieria budowy okrętów brzmi dobrze. Człowiek zdobywa na takim kierunku wiedzę w wielu dziedzinach, ale co z tego, kiedy nie ma zapotrzebowania na początkujących budowniczych okrętów? Pójście na studia, żeby sobie postudiować jest zwykłym marnowaniem życia. Z jednej strony fajnie, że młodzież jest ambitna i chce zdobyć jak najwięcej wiedzy, zanim rozpocznie karierę zawodową. Z drugiej strony o czym myśli młodzież aplikując tłumnie na przykład na kierunki pedagogiczne, znając realia i perspektywy płacowe w tym zawodzie? Nie umniejszając pedagogom, bo to zacny i piekielnie wymagający zawód. Uczelnie co rok wypluwają setki magistrów o specjalnościach na które kompletnie nie ma zapotrzebowania. Powszechny dostęp do szkolnictwa wyższego doprowadził do takiej sytuacji, w której kwit magistra mało co znaczy, bo jednak największe zapotrzebowanie jest na obsługę klienta w handlu i gastronomii oraz w budownictwie. No i po co wtedy ten papierek, który kosztował 5 lat życia? Jeszcze nigdy przechodząc obok budowy nie słyszałem "Panie magistrze, bądź pan łaskaw podać mi cegłę" albo "Poproszę kebsa na cienkim, podwójne mięso, bez surówek. Tylko niech pan sosiwa nie żałuje, panie inżynierze".
OdpowiedzDo 16 roku życia wierzyłem, że jak szczypawica wejdzie do ucha to się tam zalęgnie, złoży jaja i ogólnie będzie nieciekawie.
Odpowiedz