Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Spotkania

Dodaj nowy komentarz
avatar Slawek18
-4 6

Mieszkania "z przydziału" nie były za darmo. W czynszu spłacałeś kredyt. Małżeństwa mają to do siebie, że się kochają i kłócą, a czasem nienawidzą, ale żyć bez siebie nie mogą. Praca choć kiepsko płatna, zazwyczaj wystarczała na utrzymanie domu i dzieci, rzadziej auta.

Odpowiedz
avatar cerealkiller992
2 4

@Slawek18 tjaa, towarzysz wpłacał 1/4 wartości mieszkania jako wkład, resztę dorzucalo państwo. Nie przypominam sobie również, by kiedykolwiek czynsz wynosił tyle co dziś - często 50% średnich miesięcznych zarobków

Odpowiedz
avatar Slawek18
-1 5

@cerealkiller992: W czynszu zawarta była rata kredytu. Wielu ludzi wykupiło mieszkania na początku lat 90tych, wcale nie za symboliczną złotówkę, dzięki czemu był obniżony czynsz (mieszkania własnościowe). I tak ten co wykupił mieszkanie, za 60m2 płacił mniejszy czynsz niż ten, który nie wykupił 36m2. Tak przynajmniej było w poznańskich SM i w całej Wielkopolsce. Dopiero Jaro rozdał wszystkim pozostałe mieszkania spółdzielcze bodajże w 2008 roku. Natomiast okres oczekiwania był dość długi, bo nawet 10-12 lat po zgromadzeniu wkładu. Stąd książeczki mieszkaniowe zakładane kilkuletnim dzieciom. Tak że kolego, nie było za darmo. Natomiast w miarę tania była żywność, odzież i obuwie, więc dupy nie urywało. Książki i zeszyty, kino, basen, transport (PKP, PKS) też nie rujnowało budżetu. Gdy zazwyczaj pracowali oboje rodzice, ludziom nie żyło się biednie, choć z drugiej strony brakowało wszystkiego. No i "sklepy komercyjne", gdzie był towar, ale dużo drożej. Albo Pewexy i Baltona, gdzie za DM, $ czy bony PKO można było nabyć "luksusowe" (zwykły towar z zachodu) dobra. Dzieciaki co roku jeździły na kolonie czy obozy harcerskie (minimum 2 tygodnie), przedszkola i żłobki dla wszystkich chętnych (warunek, że oboje rodzice będą pracowali). I to też za grosze, bo dokładały zakłady pracy. Co do wysokości czynszu - zawierał ryczałtem opłaty za: ogrzewanie, cw, zw, gaz, utrzymanie budynku, fundusz remontowy, wywóz śmieci, prąd na klatkach i w piwnicach, dolę dla SM i ..uj wie co jeszcze (wtedy zazwyczaj nie było liczników na wodę i gaz). Prąd był tani jak barszcz, a ceny skoczyły za czasów Buzka nawet o 250%, a dla firm jeszcze więcej. Rzekomo z tego miała być rozbudowywana i unowocześniana infrastruktura, ale jak zwykle kokosy zarobili pośrednicy za to tyko, że są. Później zaczęło się nieuzasadnione windowanie cen: wody, co, wywozu śmieci, wprowadzono horrendalne opłaty za ścieki.

Odpowiedz
avatar cczeslaww
3 3

"Inne czasy były, Ty młoda to nie zrozumiesz"

Odpowiedz
avatar joypad
-2 4

Większość młodych, co ogarnia życie i chce im się coś w życiu robić, zaczyna zarabiać więcej niż średnią po około 2-3 latach pracy (może nawet szybciej), barierę 10k osiąga się po 4-5 latach pracy. Natomiast wujkowie i ciotki po przepracowaniu 40 lat na gunwostanowisku często wyciągają na koniec coś w okolicach tej średniej. Tak więc wystarczy powiedzieć ile się zarabia i zamknąć tym samym mordę przemądrzałym starszym.

Odpowiedz
avatar Sinecode
0 2

Na przydziałowe mieszkania czekało się latami, a nawet jeśli się dostało to trzeba było się liczyć z dowaleniem przymusowych lokatorów (jak w tym filmie "Nie ma róży bez ognia"). Nie żeniono się z kimś kogo się nienawidzi tylko często z przymusu (bo zaciążyła przykładowo) albo z sąsiedniej wsi (bo takie były czasy). Pensje może nie były jakieś kosmiczne (chociaż trzeba mieć na uwadze co można było wtedy za taką pensję kupić- inflacja i te sprawy) ale też poniekąd wynikało to z tego że lwia część społeczeństwa miała wykształcenie zawodowe. Do technikum czy liceum były egzaminy wstępne, potem egzaminy zawodowe i matury. Na studia egzaminy wstępne. Żeby mieć magistra w tamtych czasach trzeba było być naprawdę zdeterminowanym, mieć znajomości i trochę posmarować. A dzisiaj "magistrów jak psów" więc w cenie jest fachowiec a nie dyplom więc i nie powinno nikogo dziwić że pensje dla magistrów są byle jakie, a dobry fachowiec zarabia krocie. I nie, nie bronię tego systemu, tylko tamte czasy różniły się diametralnie od dzisiejszych i bez wnikania co i jak ciężko zrozumieć ten dziwny system.

Odpowiedz
Udostępnij