Szanująca się gastronomia powinna mieć w menu coś dla każdego klienta! Ja też byłbym oburzony, gdybym wszedł do restauracji wege i nie mógł zamówić krwistego steka z argentyńskiej wołowiny ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Ta analogia akurat jest kiepska, bo restauracje wegetariańskie to takie, w których serwowane są wyłącznie dania wegetariańskie. Zwykle restauracje zaś to takie, w których serwowane są dania zarówno mięsne, jak i wegetariańskie, więc argumentowi właściciela raczej bliżej do "Jak można wymagać dostępności piwa w sklepie spożywczym?! Jak chcesz piwa, to idź sobie do monopolowego!".
@wroblitz: Nie xD
Normalne restauracje MOGĄ mieć jedzenie wegańskie ale NIE MUSZĄ. Jest to zależne od ich właścicieli, a nie od jakiegoś vege-buca, który terroryzuje wszystkich w około, bo chce zeżreć parówkę z jarmużu.
@MrDeothor: Dokładnie tak samo, jak sklepy spożywcze mogą, ale nie muszą mieć w swojej ofercie alkoholu, więc wbrew swojej intencji, tym stwierdzeniem jedynie potwierdzasz trafność podanej przeze mnie analogii.
@MrDeothor: Ta zaś podana przez właściciela restauracji jest błędna, bo o ile w żadnej lodziarni nie dostanie się frytek, tak jednak w większości restauracji można znaleźć jakieś danie pozbawione mięsa (dokładnie tak samo, jak w większości sklepów spożywczych można znaleźć alkohol). Co oczywiście nie zmienia faktu, że komentarz Anny S i ziejąca z niego roszczeniowość jest absurdalna.
@wroblitz: Handluje się tym na co jest popyt i na czym można zarobić. Wegetarianie są małym % klientów więc bez żalu się z nich rezygnuje bo koszty nieadekwatne do zysków.
@Brudna_skarpeta: Z tym, że ja w żaden sposób nie wypowiadałem się na temat opłacalności. Nie zabrałem też głosu odnośnie tego, czy w restauracjach powinny być jakieś pozycje wegetariańskie, czy też nie. Nie wypowiadałem się też na temat samego roszczenia Anny, a nie mogę oprzeć się wrażeniu, że mój wpis został odebrany jako stanięcie po jej stronie, co jest absurdalne w kontekście faktu, że jedynym, co napisałem było to, że przytoczona przez restauratora analogia jest nietrafna - tylko tyle i aż tyle. To trochę tak, jakby zwrócić uwagę, że jakieś słowo jest napisane z błędem ortograficznym, i na tej podstawie zostać uznanym za zwolennika PiSu, bo owe byłby autorstwa kogoś z opozycji. Jestem otwarty na dyskusję odnośnie tego, czy przytoczona przez restauratora analogią jest trafną, czy też nie, więc jeżeli masz coś do powiedzenia w tej kwestii, to bardzo chętnie wejdę z Tobą w polemikę. Na jakiekolwiek poboczne tematy zaś, typu: Czy właścicielom restauracji opłaca się mieć w swoim menu jakieś dania wegetariańskie? Czy w opisanej sytuacji mamy do czynienia z vege-terroryzmem? Też w sumie mogę porozmawiać, jednak bez założenia a priori (na podstawie tego, że uważam przytoczoną analogię za niezasadną), że stoję po stronie Anny S., sam jestem wegetarianinem, wystawiam podobne oceny i czynnie wspieram vege-terroryzm.
Logika nowoczesnych i postępowych tęczowych neokomuszków na przykładzie.
OdpowiedzPo prostu biorą przykład z najlepszych. Taki Apple czy Tesla plują klientowi w twarz, a ten się i tak cieszy. Co w tym musi być!
OdpowiedzSzanująca się gastronomia powinna mieć w menu coś dla każdego klienta! Ja też byłbym oburzony, gdybym wszedł do restauracji wege i nie mógł zamówić krwistego steka z argentyńskiej wołowiny ( ͡° ͜ʖ ͡°)
OdpowiedzTa analogia akurat jest kiepska, bo restauracje wegetariańskie to takie, w których serwowane są wyłącznie dania wegetariańskie. Zwykle restauracje zaś to takie, w których serwowane są dania zarówno mięsne, jak i wegetariańskie, więc argumentowi właściciela raczej bliżej do "Jak można wymagać dostępności piwa w sklepie spożywczym?! Jak chcesz piwa, to idź sobie do monopolowego!".
Odpowiedz@wroblitz: O Pani Anna S. Witamy na mistrzach.
Odpowiedz@wroblitz: Nie xD Normalne restauracje MOGĄ mieć jedzenie wegańskie ale NIE MUSZĄ. Jest to zależne od ich właścicieli, a nie od jakiegoś vege-buca, który terroryzuje wszystkich w około, bo chce zeżreć parówkę z jarmużu.
Odpowiedz@MrDeothor: Dokładnie tak samo, jak sklepy spożywcze mogą, ale nie muszą mieć w swojej ofercie alkoholu, więc wbrew swojej intencji, tym stwierdzeniem jedynie potwierdzasz trafność podanej przeze mnie analogii.
Odpowiedz@MrDeothor: Ta zaś podana przez właściciela restauracji jest błędna, bo o ile w żadnej lodziarni nie dostanie się frytek, tak jednak w większości restauracji można znaleźć jakieś danie pozbawione mięsa (dokładnie tak samo, jak w większości sklepów spożywczych można znaleźć alkohol). Co oczywiście nie zmienia faktu, że komentarz Anny S i ziejąca z niego roszczeniowość jest absurdalna.
Odpowiedz@wroblitz: Handluje się tym na co jest popyt i na czym można zarobić. Wegetarianie są małym % klientów więc bez żalu się z nich rezygnuje bo koszty nieadekwatne do zysków.
Odpowiedz@Brudna_skarpeta: Z tym, że ja w żaden sposób nie wypowiadałem się na temat opłacalności. Nie zabrałem też głosu odnośnie tego, czy w restauracjach powinny być jakieś pozycje wegetariańskie, czy też nie. Nie wypowiadałem się też na temat samego roszczenia Anny, a nie mogę oprzeć się wrażeniu, że mój wpis został odebrany jako stanięcie po jej stronie, co jest absurdalne w kontekście faktu, że jedynym, co napisałem było to, że przytoczona przez restauratora analogia jest nietrafna - tylko tyle i aż tyle. To trochę tak, jakby zwrócić uwagę, że jakieś słowo jest napisane z błędem ortograficznym, i na tej podstawie zostać uznanym za zwolennika PiSu, bo owe byłby autorstwa kogoś z opozycji. Jestem otwarty na dyskusję odnośnie tego, czy przytoczona przez restauratora analogią jest trafną, czy też nie, więc jeżeli masz coś do powiedzenia w tej kwestii, to bardzo chętnie wejdę z Tobą w polemikę. Na jakiekolwiek poboczne tematy zaś, typu: Czy właścicielom restauracji opłaca się mieć w swoim menu jakieś dania wegetariańskie? Czy w opisanej sytuacji mamy do czynienia z vege-terroryzmem? Też w sumie mogę porozmawiać, jednak bez założenia a priori (na podstawie tego, że uważam przytoczoną analogię za niezasadną), że stoję po stronie Anny S., sam jestem wegetarianinem, wystawiam podobne oceny i czynnie wspieram vege-terroryzm.
Odpowiedzo ile zakład, że anna jest influencerką i studiuje prawo, a dorabia na wycieczkach na czekoladowe szejki do kataru?
OdpowiedzNo i mają herbatę. Czy herbata nie jest vege?
Odpowiedz„Vege“ wojujący. Gardzę. :)
Odpowiedz