W pewnym dużym markecie tak było, że dopuszczalna norma zniszczenia produktu podczas transportu/przeładunku wynosiła bodajże 0,5%. Czyli 0,5% towaru mogło ulec zniszczeniu. Przy przekroczeniu market musiał się tłumaczyć i były wyciągane konsekwencje.
Ktoś w centrali co sprawdza liczby zauważył, że nic tak się nie tłucze jak spirytus. Miesiąc w miesiąc równo 0,5% i to za każdym razem. Ale że to nie Polska firma to zrobili test i nie puścili raz spirytusu w transporcie. Nic się nie potłukło.
Nie wiem jak to się skończyło.
Gość nawet nie zauważył, że pokrywa straty z własnej kieszeni?(mówię o pracowniku nie szefie)
OdpowiedzHot - dogowym skrytożercom mówimy nie! A swoją drogą od jakiego słowa ktoś stworzył przymiotnik "parUweczkowy"?
OdpowiedzW pewnym dużym markecie tak było, że dopuszczalna norma zniszczenia produktu podczas transportu/przeładunku wynosiła bodajże 0,5%. Czyli 0,5% towaru mogło ulec zniszczeniu. Przy przekroczeniu market musiał się tłumaczyć i były wyciągane konsekwencje. Ktoś w centrali co sprawdza liczby zauważył, że nic tak się nie tłucze jak spirytus. Miesiąc w miesiąc równo 0,5% i to za każdym razem. Ale że to nie Polska firma to zrobili test i nie puścili raz spirytusu w transporcie. Nic się nie potłukło. Nie wiem jak to się skończyło.
Odpowiedz