I to jest przykład tego jak kochane społeczeństwo zmarnowało kolesia. Toż z czystej matematyki wynika, że należy podejmować jak największą liczbę jak najróżniejszych prób, żeby zmaksymalizować prawdopodobieństwo "złotego strzału". A tu w szkole pewnie go gnoili, bo kujon, w pracy, bo cichy, w domu, bo ma być grzeczny. I jedyny strzał jaki w życiu zaliczył to strzał z ch*ja, którym życiowe pętaki, z zawiści, wrodzonego debilizmu i zachowaczości chciały go wyruchać dla własnej wygody.
Chłopie, jak to czytasz, to weź zacznij próbować na maksa i im tego ch*ja oddaj z nawiązką!
Tak niestety wygląda życie. Zawsze ci pewni siebie zgarniają wszystko, a skromni tylko patrzą na cudze sukcesy. Tak było z moją pierwszą pracą w zawodzie. Razem z kolega ze studiów, zatrudniliśmy się prawie jednocześnie w tej samej firmie. Przy pierwszej rozmowie między nami zaszło na temat wypłat. Okazało sie że on dostał o 1/3 mniej ode mnie, mimo iż miał większe doświadczenie. A sekretem było to, że miałem wywalone na tą pracę, nie zależało mi na tym etacie. Więc na rozmowę o pracę poszedłem na totalnej olewce, byłem luźny i nie zestresowany bo nie zależało mi tak bardzo. Jak przyszło do pytania o pensję, rzuciłem kwotą z najwyższej półki. Coś tam ponegocjowali o kilka stówek mniej ale ostatecznie dostałem prawie tyle co zażądałem. Gdyby mi bardzo zależało na tym stanowisku, to pewnie jak kolega, powiedziałbym najniższą możliwą kwotę, byle mnie tylko wzięli. A że miałem ich firmę w dupie, miałem ambicje na jakąś lepszą, to zaśpiewałem, w moim mniemaniu, kwotę zaporową a oni się zgodzili. Tak działa pewność siebie. Jakbym był spięty i bardzo chciał dostać tę robotę, to pewnie nie dostałbym wcale albo wynegocjował głodową stawkę. jak to mówi stare przysłowie "miej wyebane a będzie ci dane"
Skąd on wie tak dużo o moim życiu? I dlaczego pisze o mnie w pierwszej osobie?
OdpowiedzI to jest przykład tego jak kochane społeczeństwo zmarnowało kolesia. Toż z czystej matematyki wynika, że należy podejmować jak największą liczbę jak najróżniejszych prób, żeby zmaksymalizować prawdopodobieństwo "złotego strzału". A tu w szkole pewnie go gnoili, bo kujon, w pracy, bo cichy, w domu, bo ma być grzeczny. I jedyny strzał jaki w życiu zaliczył to strzał z ch*ja, którym życiowe pętaki, z zawiści, wrodzonego debilizmu i zachowaczości chciały go wyruchać dla własnej wygody. Chłopie, jak to czytasz, to weź zacznij próbować na maksa i im tego ch*ja oddaj z nawiązką!
Odpowiedzświadomość choroby to pierwszy krok do wyleczenia
OdpowiedzTak niestety wygląda życie. Zawsze ci pewni siebie zgarniają wszystko, a skromni tylko patrzą na cudze sukcesy. Tak było z moją pierwszą pracą w zawodzie. Razem z kolega ze studiów, zatrudniliśmy się prawie jednocześnie w tej samej firmie. Przy pierwszej rozmowie między nami zaszło na temat wypłat. Okazało sie że on dostał o 1/3 mniej ode mnie, mimo iż miał większe doświadczenie. A sekretem było to, że miałem wywalone na tą pracę, nie zależało mi na tym etacie. Więc na rozmowę o pracę poszedłem na totalnej olewce, byłem luźny i nie zestresowany bo nie zależało mi tak bardzo. Jak przyszło do pytania o pensję, rzuciłem kwotą z najwyższej półki. Coś tam ponegocjowali o kilka stówek mniej ale ostatecznie dostałem prawie tyle co zażądałem. Gdyby mi bardzo zależało na tym stanowisku, to pewnie jak kolega, powiedziałbym najniższą możliwą kwotę, byle mnie tylko wzięli. A że miałem ich firmę w dupie, miałem ambicje na jakąś lepszą, to zaśpiewałem, w moim mniemaniu, kwotę zaporową a oni się zgodzili. Tak działa pewność siebie. Jakbym był spięty i bardzo chciał dostać tę robotę, to pewnie nie dostałbym wcale albo wynegocjował głodową stawkę. jak to mówi stare przysłowie "miej wyebane a będzie ci dane"
OdpowiedzMa rację. A jak nie jesteś pewny siebie to udawaj, że jesteś.
OdpowiedzTo samo, niestety, odnosi się do kobiet. Weź ją z znienacka zamiast robić podchody (w końcu uzna Cię za przyjaciela).
Odpowiedz