@pawel24pl: To ja też spróbuje. Sytuacja podobna. Szkolne boisko. Ja nigdy nie byłem typem sportowca. Więc postawili mnie na bramkę bo chociaż biegać nie będę musiał. Dzięki dobrej ekipie z mojej strony piłka 90% czasu była po drugiej stronie boiska więc przestałem przykładać uwagę do meczu. Kucnąłem i zacząłem grzebać w żwirze pod nogami(bo to jedno z tych boisk sprzed wynalezienia trawy). I w pewnym momencie słyszę jak się do mnie drą. A to... chvj wie jak go nazywali, ale to był starszak(tak ze 2 lata). Jakoś tak wszystkich okiwał, że sam do mnie leciał. I wykvrwił taką petardę jakiej to boisko nie widziało w całej swojej historii. Gdyby ta piłka leciała trochę szybciej to cofnęłaby się w czasie. Ja jeszcze trochę zamulony, nie ogarniający co się dzieje... wstałem. I randomowo się zamachnąłem nogą(bo kopać też nie umiałem) wyp1erdalając piłkę przez całe boisko i jeszcze za szkolny płot. O tym dniu potem krążyły legendy. A ja z tego najcieplej wspominam tego debila, który na w praktyce pustą bramkę strzelił centralnie pod nogi bramkarzowi, który nie ruszyłby się nawet pół metra w bok.
Kiedy przypomniała ci się śmieszna historia i nie wiesz gdzie ją napisać
Odpowiedz@pawel24pl: To ja też spróbuje. Sytuacja podobna. Szkolne boisko. Ja nigdy nie byłem typem sportowca. Więc postawili mnie na bramkę bo chociaż biegać nie będę musiał. Dzięki dobrej ekipie z mojej strony piłka 90% czasu była po drugiej stronie boiska więc przestałem przykładać uwagę do meczu. Kucnąłem i zacząłem grzebać w żwirze pod nogami(bo to jedno z tych boisk sprzed wynalezienia trawy). I w pewnym momencie słyszę jak się do mnie drą. A to... chvj wie jak go nazywali, ale to był starszak(tak ze 2 lata). Jakoś tak wszystkich okiwał, że sam do mnie leciał. I wykvrwił taką petardę jakiej to boisko nie widziało w całej swojej historii. Gdyby ta piłka leciała trochę szybciej to cofnęłaby się w czasie. Ja jeszcze trochę zamulony, nie ogarniający co się dzieje... wstałem. I randomowo się zamachnąłem nogą(bo kopać też nie umiałem) wyp1erdalając piłkę przez całe boisko i jeszcze za szkolny płot. O tym dniu potem krążyły legendy. A ja z tego najcieplej wspominam tego debila, który na w praktyce pustą bramkę strzelił centralnie pod nogi bramkarzowi, który nie ruszyłby się nawet pół metra w bok.
Odpowiedz