Kiedyś wpadam spóźniony na salę wykładową, prowadząca wk***iona kazała mi zająć miejsce, ludzie wkoło wielkie oczy, bo to chyba ważne zajęcia. W końcu po godzinie ktoś nieśmiało zagaduje i pyta czy nowy jestem, więc potwierdzam bo to przecież połowa semestru pierwszego roku i słyszę, że to drugi rok i zupełnie inny kierunek xD
Trochę taki paradoks: jeden egzamin po półrocznym kursie na studiach często wymaga więcej więcej zakuwania, niż matura, do której podobno powinno się uczyć trzy lata (czy teraz 4), a mimo wszystko z biegiem czasu rzeczywiście przybory 'szkolne' redukuje się do minimum.
Kiedyś wpadam spóźniony na salę wykładową, prowadząca wk***iona kazała mi zająć miejsce, ludzie wkoło wielkie oczy, bo to chyba ważne zajęcia. W końcu po godzinie ktoś nieśmiało zagaduje i pyta czy nowy jestem, więc potwierdzam bo to przecież połowa semestru pierwszego roku i słyszę, że to drugi rok i zupełnie inny kierunek xD
OdpowiedzNa studiach nadal używałem kredek - poprawiało to czytelność schematów.
OdpowiedzTrochę taki paradoks: jeden egzamin po półrocznym kursie na studiach często wymaga więcej więcej zakuwania, niż matura, do której podobno powinno się uczyć trzy lata (czy teraz 4), a mimo wszystko z biegiem czasu rzeczywiście przybory 'szkolne' redukuje się do minimum.
OdpowiedzPraca: Ej, qwa, gdzie położyłeś tę płaską 17-tke ?
Odpowiedz