Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Biedafirmy

Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar s_k
21 21

Być może z ekonomicznego punktu widzenia opłaca się niektórym promować duże firmy, zagraniczne, itp. One mogą np. zatrudnić kogoś z rodziny, a taki mały przedsiębiorca nie zatrudni zbędnego pracownika za 50k miesięcznie... No i dzieci też się bardziej opłaca hodować w obozach - taniej i od razu można wpajać jedyną słuszną ideologię zamiast drogiego i ryzykownego chowu w rodzinach.

Odpowiedz
avatar AngelaMakrela
8 8

Pewnie, bo ci wałkarze w dużych firmach łatwiej ukryją swoje rodziny i znajomych.

Odpowiedz
avatar houro
9 9

Problem w tym, że duże firmy również bardzo lubią wypychać ludzi z etatów na samozatrudnienie. Pani Żukowska jest typowym przykładem "lewicy" wielkomiejskiej, dla której problemem wartym zainteresowania jest to co przeczyta na Twitterze, bo problemów ludzkich zwyczajnie nie zna.

Odpowiedz
avatar yahoo111
-3 7

Ech, jest tutaj kilka rzeczy to skomentowania: 1. Pani Żukowska się skrajnie ośmieszyła. Chlapnęła bzdurę, która lewicy permanentnie odbierze parę punktów procentowych poparcia. Trudno powiedzieć, czy to poparcie przejmie PiS, któraś inna partia, czy objawi się apatią wyborczą, ale jeśli PiS w ciągu tego roku zreformuje te zmiany w PŁ, które znacznie utrudniają i zwiększają koszty, a nie przynoszą wymiernych korzyści, to realne jest, że nie tylko odzyskają swoje poparcie, ale też przejmą poparcie od lewicy. 2. MŚP stanowią krwiobieg gospodarki. Bez tych firm nie da się, żeby gospodarka funkcjonowała. Duże korporacje, czy krajowe, czy zagraniczne, nigdy nie będą w stanie zatrudnić wszystkich pracowników. 3. Bez małej przedsiębiorczości nie ma podstaw do funkcjonowania dużych przedsiębiorstw. Choćby weźmy pod uwagę usługi taksówkarskie czy prywatne przewozy autobusowe. Jest sobie duża fabryka, która musi odwieźć i przywieźć pracowników. Bez usług autobusowych świadczonych przez kierowców na własnej działalności lub małych firm mających po kilka autobusów, byłoby to niemożliwe, a umówienie z bardzo dużą firmą byłoby o wiele kosztowniejsze. A to tylko jeden przykład, pierwszy z brzegu. 4. Praca po 10-12 godzin dziennie przez 7 dni w tygodniu prowadzi do zajechania. Jeśli mąż „Agulinki” nie ma z tego co najmniej 100 tysięcy miesięcznie, to powinien przemyśleć swoją działalność. Per analogiam: fajnie prowadzić stoisko z lemoniadą. Ale w pewnym momencie dochodzisz do wniosku, że nie jest to optymalne wykorzystanie czasu i na dłuższą metę się z tego nie utrzymasz. To samo dotyczy każdej działalności gospodarczej. Dochodzisz do momentu, gdy wyciągasz z tego optimum i jeśli chcesz zarabiać więcej potrzebujesz coś zmienić. Dla wyjaśnienia: pracujesz 8 godzin dziennie 5 dni w tygodniu i na 4 tygodnie masz 48000 zł (300 zł na godzinę). Zaczynasz pracować 10 godzin dziennie przez 6 dni w tygodniu i masz 60000 zł. Czyli 12000 zł więcej, ale na godzinę jest teraz 250 zł (za każdą dodatkową godzinę masz tylko 150 zł). Więc pracujesz 12 godzin dziennie przez 7 dni w tygodniu i masz z tego 67200 zł. 7200 więcej, ale na godzinę tylko 200 zł (75 zł za każdą dodatkową godzinę). Tracisz czas i przemęczasz się bez znacznej korzyści. To tak, jak prowadzenie sklepu. Dochodzisz do momentu, gdy chciałbyś więcej, ale nie da się sklepu mieć otwartego dłużej niż 24/365, więc jest górna granica tego, ile możesz zarabiać. Dlatego sklep oddajesz w dzierżawę albo zatrudniasz w nim sprzedawców i kierownika, a sam otwierasz kolejne sklepy. Wszystko do granicy tego, ile chcesz zarabiać czy ile potrafisz zorganizować. 5. Mnie jako informatykowi nie opłaca się pracować w MŚP, bo dostawałbym tam pensję dwa razy niższą, a jednocześnie miałbym dużo więcej obowiązków, znacznie mniejsze możliwości rozwoju i dużo mniej możliwości pracy nad interesującymi zagadnieniami. Z drugiej strony więcej obowiązków nie znaczy więcej zajętego czasu ani więcej stresu i jeśli kiedyś w MŚP będą wynagrodzenia rzędu kilkanaście tysięcy zł brutto, wtedy mogę rozważyć zmianę.

Odpowiedz
avatar yahoo111
0 4

@cavefalcon: Ależ ja się **CAŁKOWICIE** zgadzam. Małe firmy przynoszą korzyść wyłącznie właścicielowi i są jedynym i najlepszym miejscem na to, żeby tam mogły pracować osoby z rodziny.

Odpowiedz
avatar cassper
6 8

@yahoo111: Mylicie się panowie. Nie każda mała firma to od razu januszex. Ja osobiście dużo lepiej wspominam małe firmy w jakich pracowałem niż korporacje, które bez żalu zwalniają grupowo pracowników, bo się management przeliczył i zatrudnił masę ludzi do projektu, który został zamknięty przez klienta. W małej firmie jak mieliśmy podobny kryzys, to się pracowników przenosiło do innych klientów czy wysyłało na "wynajem" do innych firm. W korporacji po prostu robią "redukcję" etatów i mają w dupie losy pracownika. A najlepiej tą redukcję zrobić przed świętami, zeby zamknąć rok jeszcze z zyskiem. Jednak w małych firmach jest bardziej ludzkie podejście do pracownika a nie traktowanie go jak "tylko zasobu" - co kiedyś w korpo usłyszałem od przełożonego. Oczywiście firma firmie nie równa i zdarzają się patologie lub pozytywne wyjątki po obu stronach. Jednak generalizowanie że wszystkie małe firmy to się co najwyżej do zatrudniania rodziny nadają, jest zbyt dalece idącą hiperbolą

Odpowiedz
avatar yahoo111
0 4

@cassper: Właśnie chciałbym napisać, że firma firmie nierówna. W dużej korporacji, w której skończył się 5-letni projekt, został on podsumowany i rozliczony, wyszło że zespół w Polsce nie jest potrzebny. Dlatego wszystkim zatrudnionym w tym zespole (wszyscy mieli ponad 3 lata stażu) wręczono wypowiedzenia, zwolnienie z obowiązku pracy, odprawę w wysokości 6-miesięcznego uposażenia i sfinansowano bardzo przydatne kursy z szukania pracy. A jednocześnie miałem szczęście nigdy nie pracować dla małej firmy rodzinnej, ale ci, którzy pracowali, wspominają to często bardzo źle. Płynne obowiązki, zwalanie winy na pracowników spoza kręgu rodziny i znajomych, wypłata nie na czas, potrącanie z wypłaty za byle co (co potem ani słowem nie jest wspomniane na pasku wypłat) i trzymanie wszystkich pod pręgierzem od 9 do 17, bo właściciel lubi widzieć, za co płaci.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

@yahoo111: @cassper: Mam firmę, zatrudniam obecnie 32 osoby (28 na stałe, 4-6 pracowników to raczej tacy sezonowi czy do danego projektu). Działam w branży budowlanej. W mojej firmie wszyscy (poza magazynierem bo temu płacę średnią krajową jaką mają magazynierzy) zarabiają więcej niż wynosi średnia krajowa w danym zawodzie. Sam wkorwiam się na januszexy które zatrudniają "meneli spod sklepu" lub wszystkich na czarno i robią za 1/3 stawki rynkowej, bo po pierwsze zabierają oni prace, po drugie psują opinie całej branży. Takie firmy mają wysoką rotację pracowników, zespół mało kiedy jest zgrany. Państwowa Inspekcja Pracy jest bezradna, bo szef januszexu nie musi mieć ani przy sobie ani u księgowej ani w biurze umów o pracę lub jakichkolwiek umów. Jak oszukują PIP? Każdy z tych pracowników ma podpisaną umowę na okres próbny, bez wpisanej daty, januszek po kontroli uzupełnia te umowy o datę i następnego dnia przedstawia PIP. W dodatku prawie każda kontrola musi być zapowiedziana. Jest problem i nikt nie próbuje go rozwiązać. Przecież to nawet nie jest tajemnica że w co drugiej firmie na budowie zatrudniani są na czarno. Pracuję około 50-60 godzin tygodniowo, nie mam wspomnianych przez yahoo111 100 tys a i tak to mi się opłaca. Nie mam tyle, bo po prostu inwestuję w ciągły rozwój firmy jak i ciągłe usprawnianie samej pracy. Jestem inżynierem z zakresu budownictwa z doktoratem, w "normalnej" pracy gdzie odpowiadałbym własnym tyłkiem za wszystko (kierownik budowy) co dzieje się na budowie, zarobiłbym może 15, może 20 tys na miesiąc, bo takie są stawki. Na uczelni jako pracownik naukowy nie da się wyciągnąć więcej niż 25 tys na m-c. W prywatnych firmach w dziale naukowym nie da się wyciągnąć więcej niż 50 tys. Więc po prostu mam więcej i mam zdecydowanie mniej stresu :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@cassper: @yahoo111: Odnośnie trzymania pod pręgierzem, nadzór jest nawet w korporacjach, tylko tam nie robi tego pracodawca a inny pracownik który jest przełożonym. Fakt, w korpo czy dużych firmach łatwiej jest lecieć w uja i udawać że się pracuje, bo komuś danego dnia się nie chce, ale nigdzie nie jest to pochwalane, bo taki pracownik po prostu w danym dniu generuje straty zamiast zysku.

Odpowiedz
avatar yahoo111
2 2

@TenNickJestZajety: Skomentuję tylko to, że komuś danego dnia się nie chce. Pracodawca to sobie dawno już wyliczył i wliczył w koszty. Taniej wychodzi komuś dać odpocząć, ale potem, gdy wróci, będzie pracował solidnie i odrobi stracony czas, niż trzymać wszystkich krótko, a potem się dziwić, gdy pracownicy wszystkie zadania wykonują źle. Na pogrzeb bliskiej osoby są dwa dni urlopu okolicznościowego. Pomijam januszy, ale są dwa rodzaje firm. Jedne po śmierci rodzica, małżonka czy dziecka łaskawie dadzą dwa dni urlopu i każą wracać do pracy. Inne w takiej sytuacji powiedzą pracownikowi, żeby przez dwa tygodnie nie przejmował się pracą i żeby się nie martwił urlopem ani dniami wolnymi. Jak będzie gotowy wrócić, to wróci za dwa tygodnie, a jak nie, to za miesiąc, byle się czuł dobrze. I jeszcze przypomną, że firma ma podpisaną umowę z usługodawcą well-being i żeby nie wahać się, tylko zadzwonić i porozmawiać jakby się miało wątpliwości czy potrzeba było otworzyć do kogoś usta. Owszem, kosztuje to dużo pieniędzy. Ale daje niewyobrażalny wręcz komfort psychiczny i gwarantuje lojalność pracownika. Podobnie, jak danie kobietom w ciąży możliwości pracy z domu, ograniczenia godzin, zapewnienia wygody (chociażby piłek do siedzenia i ćwiczeń) oraz pewność, że po ich powrocie ich stanowisko pracy będzie czekać. I wiem, że tak powinno być wszędzie, ale póki co jest tylko w rozchwytywanych branżach, ale paradoksalnie, choć powinno kosztować ogromne pieniądze, w rzeczywistości generuje jeszcze większe zyski.

Odpowiedz
avatar Lorenzo
0 2

@TenNickJestZajety: Tylko informatyk może przeliczać prowadzenie firmy na godziny i zakładać dochód na poziomie 100 tys zł miesięcznie, nie biorąc w ogóle pod uwagę kosztów, inwestycji, zysków zatrzymanych etc. A teraz także nowego wału. Także tylko informatyk może patrzeć tylko na zysk, a zapominać o pasji tworzenia. Sam zajmuję się produkcją okien i drzwi. Mam 25 pracowników obecnie. Zimą czasem są i straty. Z wieloma punktami yahoo się zgadzam ale po sposobie pisania widzę, że gdzieś tam dzwoni ale nie w tym kościele. Zyski zależą przede wszystkim od skali działalności i marż dla danej branży oraz przelicza się dochód na pracownika aby zmierzyć efektywność. To są podstawy prowadzenia działalności. Rzucanie jakimiś liczbami bez kontekstu to jest na zasadzie, żeby wyglądało mądrze, ale nie do końca. Też nie cieszyłbym się z super wpływów z budowlanki, oby jeszcze chwile to potrwało bo rokowania są bardzo mgliste co do naszej branży. A jeszcze do tego rząd socjalistów. Czym oni się różnią od lewicy? Że nie popierają LGBT i przyjmowania uchodźców?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 stycznia 2022 o 1:28

avatar yahoo111
0 0

@Lorenzo: Rzuciłem 100 tysięcy uznając, że jeśli ktoś pracuje 7 dni w tygodniu po 12 godzin i ma z tego mniej, to jest wiele innych branży, w których dostanie więcej i nie wykituje na zawał przed pięćdziesiątką. A pasja tworzenia? Cóż, pracujesz przy czymś, co rzeczywiście daje możliwość urzeczywistnienia pasji tworzenia. Prowadzenie sklepu, czy wożenie towaru z giełdy do sklepu nie jest realizacją pasji tworzenia. Teoretycznie tak, ale w praktyce nie różni się niczym od pracy w korporacji, może poza tym, że robisz dla siebie, a nie dla innych.

Odpowiedz
avatar Lorenzo
0 0

@yahoo111: Jest bardzo duża różnica czy pracujesz na Polski kapitał czy korporacyjny. Jeżeli wszyscy by mieli takie myślenie jak Ty, to by nas tak już bez mydła dymały korporacje, że aż byśmy nie mogli usiąść. Przecież sektor małych i średnich przedsiębiorstw to jest sola w oku korporacji. Oni wierzą w monopol. Już dawno ustawa antymonopolowa nie istnieje, no chyba jeżeli chodzi o nasz polaczkowy Orlen. Ale jak chodzi o facebooka czy inne korporacje to już te prawa absolutnie nie działają. Moment kiedy nam wprowadzą paszporty covidowe i pod pretekstem kolejnych lockdownów dalej będzie się niszczyło prywaciarzy to kto na tym najwięcej zyska? Oczywiście, że korporacje bo one jako jedyne mają prawo do emitowania obligacji korporacyjnych. Tylko one przetrwają. A później.. Wtedy będą mogły regulować same już rynki z pozycji hegemona.

Odpowiedz
avatar zerco
5 5

Odpowiadając na pytanie: Tak. Według tej opisanej logiki tak. Argument, że pracuje X godzin nie ma tu nic do rzeczy. Czemu rząd nienawidzi przedsiębiorców? Tego akurat nie wiem. Może ich trzeba się zapytać co rządowi zrobili.

Odpowiedz
avatar nemoein
0 2

@zerco To wynikana ze statystyki, statystycznie na jedenego przedsiębiorce przypada 10 pracowników na etacie i 10 bezrobotnych (w tym emerytów, matki itp.) Każdy z nich ma niestety taki sam głos... Ponadto przedsiębiorcy to nie jest elektorat PiS. Elektotstem Pisu są głównie starsi ludzi zmanipulowaniu tvp oraz radiem maryja. W interesie tych ludzi są JAK NAJWYŻSZE PODATKI żeby mogli mieć 13, 14, emerytury itd. Oczywiściem kosztem klasy pracującej i lepiej zarabiającej bo oni i tak nie głosują na PiS.

Odpowiedz
avatar yahoo111
0 0

@nemoein: Oglądalność/słuchalność TVP, Trwam i RM, nawet zsumowane, nie oddają całego poparcia dla PiS. Poza tym RM od lat puszcza oczko do Brauna i nacjonalistów, korzystając z okazji, żeby rugać PiS. I nie mam pojęcia skąd stwierdzenie, że w Polsce: - bezrobocie to 50% (na przedsiębiorcę przypada 10 pracowników i 10 bezrobotnych) - matki nie pracują

Odpowiedz
avatar dziadek8724
2 2

Nie można się spodziewać niczego mądrego po tym biedaumyśle

Odpowiedz
avatar Rapper3d
0 0

Ta pani nie bierze apanaży bo jest zbyt głupia by wiedzieć co to znaczy. Bierze natomiast stare dobre łapówki prosto z Rosji żeby pociskać bzdury jak to maja w zwyczaju ruscy agenci.

Odpowiedz
Udostępnij