Inflacja tak zap....dała, że po powrocie do sklepu musiała dopłacić. Wtedy wróciła do domu i mąż zobaczył paragon i wtedy on poszedł do sklepu, ale że inflacja dalej skierowana w stronę sufitu to też musiał dopłacić. I tak w kółko. Warzywa zwiędły, kasa się skończyła, zupy nie ma.... Dokąd to zmierza?
Jeżeli to jeden z tych warzywniaków, w których sprzedawca ma naturalne produkty kupowane prosto od ekologicznych rolników (czyli takie bio bez naklejki bio), to taka cena nie powinna dziwić, bo oni zawsze mieli je wyśrubowane jeszcze przed skokiem inflacji.
Inflacja tak zap....dała, że po powrocie do sklepu musiała dopłacić. Wtedy wróciła do domu i mąż zobaczył paragon i wtedy on poszedł do sklepu, ale że inflacja dalej skierowana w stronę sufitu to też musiał dopłacić. I tak w kółko. Warzywa zwiędły, kasa się skończyła, zupy nie ma.... Dokąd to zmierza?
OdpowiedzJeżeli to jeden z tych warzywniaków, w których sprzedawca ma naturalne produkty kupowane prosto od ekologicznych rolników (czyli takie bio bez naklejki bio), to taka cena nie powinna dziwić, bo oni zawsze mieli je wyśrubowane jeszcze przed skokiem inflacji.
OdpowiedzZajebisty paragon "warzywa - 61 zł" xd Fake&gay
Odpowiedz