Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Mikropłatności

Dodaj nowy komentarz
avatar Gumball
3 7

Następny etap - samochody sprzedawane w miesięcznej subskrypcji. Nie zapłacisz to nie pojedziesz.

Odpowiedz
avatar ChiKenn
3 3

@Gumball: przecież coś takiego już dawno istnieje - nazywa się wynajem długoterminowy

Odpowiedz
avatar Gumball
3 3

@ChiKenn: No tak, ale na razie to jest opcja a może w przyszłości stanie się standardem. I samochód będzie weryfikował kwestię płatności przed uruchomieniem silnika. Tak jak to nastąpiło z programami komputerowymi - teraz już najczęściej nie ma nawet licencji wieczystej tylko same subskrypcje.

Odpowiedz
avatar ChiKenn
3 5

@Gumball: cóż, nawet jeśli kiedyś to będzie standardem to mam nadzieję, że nie jedyną alternatywą

Odpowiedz
avatar Calvus
6 6

Bez opłaty możesz tylko jechać na luzie z górki. Niestety za uruchomienie hamulców i kierownicy jest dodatkowa opłata!

Odpowiedz
avatar huba13
2 4

Gdzie ten mistrz?

Odpowiedz
avatar Brudna_skarpeta
1 1

No cóż w grach i oprogramowaniu taki model sprzedaży się przyjął.

Odpowiedz
avatar ZONTAR
1 5

Najwyraźniej zrozumienie tego modelu ludzi przerasta. Jak kupicie komputer, to też wszystko powinno być darmo, nie? Kupiłem kartę graficzną, to jeszcze za gry mam płacić? Coraz więcej systemów w samochodzie jest oprogramowaniem. Albo każdy będzie płacić po równo czy chce, czy nie, albo będzie dostępne dla chętnych za opłatą. Czy będzie tylko opcja abonamentu? Nie sądzę. Jak już, to będzie dodatkowa opcja zakupu opcji na stałe. Wszyscy poza Tesla poszli w tą stronę. Tylko Tesla ma podejście Apple i chce uwiązać ludzi - nie możesz odsprzedać zakupionych opcji nowemu właścicielowi. Każdy inny przypisuje je do samochodu i pozwala sprzedać opcje wyposażenia z nim. Co do części mechanicznych - nie opłaca się już produkować biedniejszych wersji bez kilku elementów. Wiecej kosztuje logistyka i utrzymanie różnych komponentów niż wsadzanie wszystkiego wszędzie i aktywowanie na zawołanie. Kupujesz samochód, wybierasz opcje i aktywują je już u dilera. A jak chcesz dodać grzanie dupy jadąc w góry, to klikasz, płacisz kartą i jest.

Odpowiedz
avatar ChiKenn
3 3

@ZONTAR: tylko w tym porównaniu jest jedna zasadnicza różnica: kupując komputer nie masz na nim fizycznie zainstalowanej tej gry za którą dodatkowo płacisz później. W przypadku samochodu dodatkowo płatne systemy będą już zamontowane czyli nawet jak nie będą Ci potrzebne to będziesz je woził cały czas ze sobą zwiększając masę pojazdu czyli zapotrzebowanie na energię/paliwo.

Odpowiedz
avatar daroc
1 1

@ChiKenn: No dobra, przykładowo kierownica zamiast być z litego tworzywa, będzie miała w środku parę drucików do ogrzewania jej. Ile to będzie ważyło? Parę gramów maksymalnie, a może nawet masa kierownicy pozostanie taka sama (będzie trochę metalu, ale za to mniej tworzywa). Doświetlanie zakrętów - nie potrzeba absolutnie nic, poza sterownikiem, który włączy światło przeciwmgielne przy skręcaniu. Tempomat - również nic nie potrzeba, zero przyrostu masy. Nawigacja - też nie potrzeba nic, bo wyświetlacz będzie tak czy inaczej do sterowania radiem. Zwiększone zapotrzebowanie na paliwo to jest argument prosto z pupy, bo nie będzie zauważalnej różnicy.

Odpowiedz
avatar ChiKenn
0 2

@daroc: czy doświetlanie zakrętów przypadkiem nie działa na zasadzie obracania całego elementu reflektora? jeśli tak to chyba jakiś dodatkowy silniczek elektryczny jest potrzebny... tempomat zwykły: dodatkowy element, który umożliwia zablokowanie przepustnicy przyśpieszenia (normalnie regulujesz to sam wciskając pedał gazu), tempomat aktywny: dodatkowe czujniki / kamery, mechanizmy umożliwiające zaciskanie klocków hamulcowych, mechanizm sterowania przepustnicą przyśpieszenia nawigacja: dodatkowy wyświetlacz, który do sterowania radiem nie jest w ogóle potrzebny - wręcz utrudnia sterowanie tym radiem czy innymi funkcjami auta jak wentylacja - dużo wygodniejsze i co ważne bezpieczniejsze są fizyczne przyciski i pokrętła jasne, że różnica w spalaniu będzie marginalna - ale nadal taka polityka sprzedaży będzie sprzeczna z ekologicznym podejściem do motoryzacji - nie dość, że większe spalanie to więcej "nieużywanych" śmieci, które trafią na złom razem z całym pojazdem gdy będzie już niezdatny do dalszego użytkowania

Odpowiedz
avatar Brudna_skarpeta
1 1

@daroc wszystko będzie się rozchodziło o cenę, czy taki samochód będzie odpowiednio tańszy w porównaniu z samochodem, który obecnie z tym wyjeżdża z salonu mając to w standardzie. Bo jeśli cena takiego golasa(uwzględniając inflację) będzie porównywalna z samochodem, który dzisiaj ma to standardzie, to jest to już zwykłe naciąganie na dodatkowy wydatek.

Odpowiedz
avatar ZONTAR
0 0

@ChiKenn: No nie, teraz większość funkcji samochodu współdzieli części i większość FOD jest aktywowane na zawołanie. Tak już jest od dawna, teraz po prostu przestało się opłacać. Tak dla porównania, w moim starym samochodzie (2007 rocznik) miałem czujnik pozycji sprzęgła (diesle go zawsze mają), czujnik hamulca (wszystkie go mają), wszystkie kontrolki były na panelu (po prostu się nie włączały) i komputer to obsługiwał. Nawet manetka miała wszystkie styki do sterowania. Jedyny fizyczny element jaki potrzebowałem do tempomatu to wymiana plastikowej manetki na taką, która ma przyciski do sterowania tempomatem. Reszta to tylko aktywowanie funkcji w komputerze. Teraz to jest jeszcze prostsze, bo już coraz więcej przycisków da się programować, ekrany dotykowe mogą nam wyświetlić cokolwiek chcemy, a samochody mają połączenie z siecią i można zdalnie wszystko zmienić. To się tyczy większości funkcji w nowoczesnych samochodach. Funkcji dodających masy raczej nie będą robić na żądanie, bo się nie opłacają. Chociażby elektryczne szyby czy elektrycznie regulowane fotele będą nadal częścią wyposażenia o ile będzie opcja kupna samochodu bez nich. Tak samo z klimatyzacją. Natomiast taki bajer jak zapamiętywanie pozycji foteli może już być programowe. Różnica pomiędzy fotelem sterowanym wyłącznie przyciskami i sterowanym kabelkiem z komputera pokładowego jest finansowo żadna. To znaczy, że taniej będzie wsadzić wszystkim ten sam i dla chcących aktywować funkcję zapamiętania pozycji fotela przypisanej do kluczyka czy profilu kierowcy. I takie rzeczy będą w FOD, nie elementy mechaniczne. Grzanie dupska czy kierownicy nie waży praktycznie nic. To tylko kilka drucików wplecionych w materiał. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że obecnie wiele funkcji korzysta z tych samych elementów i trudno jest wycenić poszczególne z nich. Cała masa funkcji korzysta z kamer i radarów, a tylko jedna z nich będzie wymagała instalacji wszystkich lub prawie wszystkich. Asystent parkowania, asystent pasa ruchu, automatyczne hamowanie awaryjne, aktywny tempomat, jazda autonomiczna czy światła adaptacyjne używają tych samych czujników. Różnią się tylko tysiącami godzin pracy programistów, którzy je przygotowali. Gdyby uzależniać cenę głównie od sprzętu, to mógłbyś kupić wszystko albo nic. To by było drogie. Tańsze samochody pewnie mają opcję bez niczego i bez możliwości aktywacji funkcji, większość nowych samochodów ma przynajmniej niektóre z nich w standardzie i aktywacja kolejnej będzie wymagała tylko włączenia funkcji. Nadal jednak lepiej obciążyć kosztami tych, którzy chcą z tej funkcji korzystać, niż wszystkich po równo. Kiedyś ledy były nową opcją, a ledy macierzowe to w ogóle rzadkość. Teraz prawie wszystko ma ledy i robienie dwóch wariantów mija się z celem, więc wszystkie mają niezależne sterowanie segmentami. No a skoro masz już jakiś aktywny tempomat czy asystenta parkowania, to masz wszystko czego trzeba do świateł adaptacyjnych. Brakuje jedynie oprogramowania, które nic nie waży. Doświetlanie zakrętów to włączanie świateł przeciwmgłowych. Tempomat nie ma dodatkowych elementów. Już od dawna samochody mają sterowanie elektroniczne. Gaz sterowany linką skończył się na gaźnikach. Funkcja awaryjnego hamowania jest już dosyć powszechna, niedługo będzie w standardzie i sensory będą w każdym samochodzie, więc też nic więcej nie potrzeba. Nawigacja - czy teraz ktoś robi samochody bez wyświetlacza?

Odpowiedz
avatar ChiKenn
0 0

@ZONTAR: "Funkcji dodających masy raczej nie będą robić na żądanie, bo się nie opłacają." zakładam, że większość wyposażenia dodatkowego taką dodatkową masę jednak generuje. Nie mówię tu o aktualizacji oprogramowania, która np. zmieni algorytmy pracy klimatyzacji ale fizyczne elementy takie właśnie jak silniki do elektrycznie regulowanych foteli czy maty grzewcze do ich podgrzewania. "Natomiast taki bajer jak zapamiętywanie pozycji foteli może już być programowe." akurat mam taką funkcję w aucie i jednak wymaga ona też dodatkowych, fizycznych przycisków wewnętrznej części drzwi - jeśli oczywiście ma być to wygodne w obsłudze, a nie tylko bajer dla bajeru - żeby się móc sąsiadowi pochwalić :) Dam tutaj mój przykład z życia: ostatnie kilka tygodni korzystałem z pilota narzeczonej, bo mój się zepsuł - podchodząc i otwierając auto jej pilotem całą "elektryka" w aucie (fotele, pedały, kierownica, lusterka itd) ustawiały się pod nią. Otwierając drzwi wciskałem od razu dostępny przycisk, który aktywował mój profil zanim jeszcze wsiadłem. Gdybym miał to robić za pomocą dotykowego panelu na desce rozdzielczej, musiałbym się "wciskać" do samochodu z ustawionym w bardzo niewygodnej dla mnie pozycji fotela i kierownicy. Generalnie to co piszesz rzeczywiście może okazać się (według mnie przykrą) rzeczywistością :( Skończy się na takich niedoróbkach jak z mojego osobistego przypadku - będę miał funkcję, z której wtedy gdy będzie mi najbardziej potrzebna - nie będę mógł w ogóle skorzystać. Nie mówiąc o tym, że tak projektowane i budowane samochody będą po prostu bardzo awaryjne i nawet z pozoru zupełnie niegroźna i mało istotna awaria będzie unieruchamiała całe auto.

Odpowiedz
avatar ZONTAR
0 0

@ChiKenn: Mylisz tu pojęcia. FOD wdrożono właśnie jako optymalizacja w przypadku funkcji, które są znikomym kosztem produkcyjnym i zależą głównie od oprogramowania. Podobne praktyki były też od dawna, po prostu nie były zautomatyzowane. Tak chociażby dodałem sobie doświetlanie progów w samochodzie z 2006. Wszystko było, całe okablowanie, sterownik i tak dalej. Jedynym brakującym elementem była plastikowa ramka GM. Wycinasz dziurkę w obiciu drzwi (ma już nacięcia i miejsce na nią), wsadzasz oprawkę i podpinasz kabel, który tam już jest. Pewnie dokupienie tego w salonie trochę kosztowało, a dołożenie w praktyce wymagało wycięcia cięższego kawałka skóry z drzwi i wsadzenie lekkiej oprawki plastikowej. Łączny koszt to jakieś 20zł z żarówkami i pół godziny roboty. FOD nie obejmuje elementów, które faktycznie ważą, bo takie zazwyczaj też są bardziej kosztowne. Przecież w samochodach nie montuje się żeliwnych elementów, a kilogram jakiegoś elektronicznego ustrojstwa nie jest tani. Chodzi tu o prymitywne, tanie i lekkie elementy lub (w większości) funkcje czysto programowe. Porównujesz opcje w samochodach sprzed 5+ lat do funkcji wsadzanych do nowych, mocno zelektryfikowanych samochodów. Podstawową rzeczą jest to, że FOD jest dostępne tylko w samochodach z ekranami dotykowymi, bo w nich możesz dodać przyciski bez fizycznych przycisków. Zapamiętywanie pozycji fotela w nowych samochodach jest robione z panelu dotykowego, nie masz już dedykowanych przycisków. Jasne, to nie jest tak wygodne jak fizyczne przyciski i bardzo możliwe, że marki premium będą miały fizyczne. Bardzo możliwe, że będą miały tą opcję w standardzie aby nie było modelu z zaślepkami. No ale cały myk polega na tym, że to ma trafiać do pospolitych samochodów, a nie 300C czy Chargera ;) Co do awaryjności - tym bym się nie martwił. Standardy dotyczące jakości, bezpieczeństwa i operatywności w przypadku awarii są bardzo restrykcyjne. Wszystko jest teraz testowane nawet dla scenariuszy, które są bardzo mało prawdopodobne. Chociażby od dłuższego czasu pracuję nad zachowaniem systemów komunikacji awaryjnej (eCall, Glonass) w przypadku najróżniejszych awarii. Jak samochód będzie dachował, wpadnie do rzeki czy urwie mu wszystkie drzwi, system ma działać. Sam sposób tworzenia paneli dotykowych i obsługi przycisków też jest bardzo sprawnie zrobiony. Tobie się wydaje, że fizyczny przycisk jest w jakiś sposób mniej awaryjny, ale tak nie jest. Może w starym samochodzie, gdzie miał swój sterownik i niezależny kontroler, to jeszcze by miało sens. Teraz jedyna różnica pomiędzy fizycznym przyciskiem w drzwiach, a przyciskiem programowym w HMI jest w tym, że z drzwi masz dodatkowy kabel i potencjalne miejsce uszkodzenia. Jedno i drugie trafia do tego samego komputera, a HMI najczęściej jest całkiem szczelny i zintegrowany ze swoim własnym prockiem. To znaczy, że jak on padnie, to ani ekran, ani żaden fizyczny przycisk nie zadziała. We współczesnych samochodach przyciski fizyczne to tylko skrót do aktywowania funkcji na ekranie. Nawet u mnie sterowanie klimatyzacją jest już czysto elektroniczne. Idzie najpierw do komputera pokładowego, a później z niego idzie dalej. Nie ma znaczenia, czy kliknę na ekranie na panelu klimatyzacji, czy zrobię to samo fizycznym przyciskiem, i tak ten sam panel to obsługuje. Jak on zdechnie, to i sterowanie klimatyzacji padnie. Jedynym ryzykiem jest awaria ekranu dotykowego, ale to jest mało prawdopodobnie. Ile widziałeś telefonów, w których ekran sam z siebie się zepsuł i nie był funkcjonalny? Pewnie z 95% uszkodzonych ekranów to wynik upadku, a HMI nie wypadnie. Skromny procent to wynik upadku czegoś na telefon. To może być bardziej prawdopodobne, gdy w trakcie wypadku coś trafi w ekran i go zbije. Wtedy jednak kontrolę przejmują systemy awaryjne, które mają dalej obsługiwać wszystkie systemy bezpieczeństwa. Przyciski fizyczne oczywiście są fajne, szczególnie w przypadku często używanych funkcji. Podejrzewam też, że samochody wyższej klasy nadal będą je miały

Odpowiedz
avatar ChiKenn
0 0

@ZONTAR: "FOD nie obejmuje elementów, które faktycznie ważą, bo takie zazwyczaj też są bardziej kosztowne." OK, mi o takie głównie chodziło właśnie o takie elementy - dlatego odniosłem się do wagi samochodu w pierwszym moim komentarzu. Co dokładnie oznacza skrót FOD? :) "a kilogram jakiegoś elektronicznego ustrojstwa nie jest tani" skoro w ostatnich czasach tak restrykcyjnie podchodzi się do ekologii w motoryzacji - to nawet 100 gram dodatkowego obciążenia i śmiecia na wysypisku powinno mieć znaczenie... absurdalnym jest dla mnie wymuszanie na producentach i konsumentach obniżania pojemności silników przy jednoczesnym przyzwalaniu na takie podejście do sprawy "Zapamiętywanie pozycji fotela w nowych samochodach jest robione z panelu dotykowego, nie masz już dedykowanych przycisków." biorę pod uwagę zakup nowszego Jeepa w niedalekiej przyszłości, przyznam, że mnie tym trochę zaniepokoiłeś i z ciekawości sobie poszukałem: https://cdn.dlron.us/static/dealer-12171/2020_grand_cherokee_interior.jpg <- spójrz na przycisk na drzwiach, zaraz nad fotelem kierowcy - dokładnie to samo co w moim Chryslerze z 2005 :) Nawet model z 2022 ma bardzo dużo fizycznych przycisków na drzwiach, ale nie potrafię na szybko znaleźć zdjęcia, z którego można by było odczytach ich przeznaczenie - i też mnie to mało obchodzi bo ze względu na wygląd zewnętrzny (i cenę :D) mnie nie interesuje. "No ale cały myk polega na tym, że to ma trafiać do pospolitych samochodów, a nie 300C czy Chargera" z Twoich wcześniejszych wypowiedzi wywnioskowałem, że sprawa dotyczy całej motoryzacji, a nie tylko wybranych segmentów. Jakbyśmy w przyszłości nie mieli mieć już żadnego wyboru... jeśli ten wybór będzie to dla mnie jest to wystarczające - w końcu nie oczekuję, że wszyscy mają mieć takie same gusta czy potrzeby jak ja - wystarczy mi, że będę miał wybór i znajdę coś co mi będzie odpowiadać :) 300C czy Charger nie jest klasą premium. "Standardy dotyczące jakości, bezpieczeństwa i operatywności w przypadku awarii są bardzo restrykcyjne. Wszystko jest teraz testowane nawet dla scenariuszy, które są bardzo mało prawdopodobne." może i tak, ale przez okres gwarancji... ja oczekuję, że samochód będzie użyteczny przez 20 czy 30 lat od wyprodukowania (oczywiście przy odpowiednim serwisowaniu), a nie przez 5 lat :) "Tobie się wydaje, że fizyczny przycisk jest w jakiś sposób mniej awaryjny, ale tak nie jest." w tym przypadku akurat chodzi o bezpieczeństwo - czyli możliwość zlokalizowania przycisku i jego obsłużenia ręką bez odrywania wzroku od drogi "To znaczy, że jak on padnie, to ani ekran, ani żaden fizyczny przycisk nie zadziała." czyli to co pisałem wcześniej - nawali jedna "pierdoła" i nie będzie się dało nic z autem zrobić, jedyną opcją będzie laweta

Odpowiedz
avatar ZONTAR
0 0

@ChiKenn: FOD - Function on Demand, dotyczy tylko funkcji aktywowanych zdalnie, najczęściej z możliwością subskrybcji czasowej lub wykupienia na stałe. Z dodatkową wagą elektroniki cieżko jest oszacować jej wpływ na środowisko. Aby zrobić element lżejszy od kilkadziesiąt gram trzeba będzie osobnej linii produkcyjnej lub droższej linii robiącej oba warianty, trzeba mieć dodatkowy łańcuch dostaw, trzeba logistycznie rozwiązać instalację dobrego elementu w dobrym samochodzie. Sklepy i magazyny muszą mieć zapasy obu elementów, w przypadku aktualizacji zostajesz ze starym i często niechcianym elementem. Często wychodzi na to, że jednak lepiej wsadzić coś wszystkim niż obciążyć firmę kosztami i emisjami związanymi z utrzymaniem dwóch bardzo podobnych elementów. Jeep jak i inne Mopary jest przestarzały technologicznie. Mi się to podoba, można kupić sobie Chargera czy Challengera z wyposażeniem jak z 2013. Właściwie to wnętrze jest prawie identyczne, jak u mnie w 8 latku. No ale Mopar to wyjątek, to bardziej samochody dla entuzjastów, są bardziej specyficzne. Zauważ, że Mopar nie ma żadnego samochodu "dla plebsu". Albo muscle car, albo luksusowe limuzyny, wypasione minivany, SUVy i terenówki. Nie mają takich zwyczajnych sedanów czy taniego SUVa dla przeciętnego zjadacza chleba, bo taki pójdzie sobie po jakiegoś Hyundaia, VW czy innego Forda. Stąd też jest różnica w wyposażeniu. Wyższe modele zwykle mają coś w standardzie i wsadzanie przycisków ma sens. Znowu robienie pustych miejsc i zaślepek jest niekorzystne wizerunkowo. W tańszych samochodach dosyć powszechne były zaślepki i martwe przyciski. Teraz to się kończy, a zamiast tego dodatkowe opcje będą tylko na ekranie. No ale to w tańszych samochodach dla ludu, to głównie do nich kierowane jest FoD. Większość ficzurów dostępnych w Porsche i Bentleyu jest też w Passacie czy Golfie, ale za dopłatą i często bez fizycznych przycisków. Akurat ten sterownik jest dosyć standardowy i widziałem go już w trzech formach. Albo koło kieszeni jak na tym zdjęciu, albo w obudowie klamki, albo nieco wyżej taki podłużny. No ale zawsze ma to samo, trzy przyciski, dwa presety i S. Co ciekawe, jak kupisz samochód bez tego, to nadal możesz aktywować sobie tą funkcję, a kabel bardzo często jest w drzwiach. Wystarczy zrobić dziurę, kupić przełącznik i podpiąć kabelek. On jest tylko skrótem do tego samego, co można wyklikać na ekranie :) Systemy nad którymi pracuję są szacowane na 20 lat bezawaryjnego użytku. Z założenia mają być dożywotnio funkcjonalne i bezpieczne i na te 20 lat oszacowali taki górny próg życia samochodów. "możliwość zlokalizowania przycisku i jego obsłużenia ręką bez odrywania wzroku od drogi" Jak często zmieniasz preset fotela w trakcie jazdy? :) Jak dla mnie, to sterowanie klimatyzacją i innymi podstawowymi funkcjami samochodu (szyby, światła, wycieraczki) powinno mieć wygodne przyciski dla kierowcy. Cała reszta niech sobie dzieci na ekranie. Ustawianie presetów fotela faktycznie lepiej mieć od strony kierowcy, chociaż to też już się zmienia. Ucięło mi poprzedni komentarz. To jest fura nad którą głównie pracuję: https://i.imgur.com/eHacyeR.jpeg Też ma sporo przycisków, a najważniejsze są dodatkowo wyprofilowane aby po omacku móc zmienić ustawienia klimy czy grzania zadka. https://i.imgur.com/5GJb2Wr.png

Odpowiedz
avatar ZONTAR
0 0

@ChiKenn: Nie musisz wzywać lawety jak HMI padnie. Po prostu stracisz dostęp do wszelkich dodatkowych funkcji. Pozycję fotela zmienisz, samochód obsłużysz. Możesz mieć problem z regulacją klimatyzacji, to zależy od wersji. Sporo samochodów nadal ma osobne sterowanie klimą, ale powoli komputer CSM to też przejmuje. Natomiast ECU, TCU i podobne podsystemy są niezależne. HMI/CSM jest odpowiedzialny za obsługę całego środkowego słupka z radiem, klimą i wszystkimi pierdołami na nim. ECU obsługuje silnik i inny osprzęt potrzebny do jego pracy, TCU obsługuje telematykę i systemy bezpieczeństwa. Każdy może robić swoje bez pozostałych. Do jazdy potrzebujesz tylko sprawnego ECU. Nie wiem, jak rozwiązali wskaźniki na desce w nowszych samochodach. Dawniej były one niezależne od HMI, teraz są często zintegrowane. Podejrzewam jednak, że obsługa ekranu, wskaźników i reszty HMI jest realizowana przez osobne elementy i awaria jednego nie wpłynie na drugi. Te systemy też są całkiem żywotne. Powiem nawet, że są dużo mniej awaryjne od starszych rozwiązań. Teraz wszystko masz zrobione na jednej płytce zalanej żywicą, ryzyko uszkodzenia ich jest dużo mniejsze niż starych, dużych płytek z fizycznymi wskazówkami i innymi bajerami. Częściej widziałem samochód z uszkodzonym zegarem analogowym i działał tylko elektroniczny niż na odwrót. Ogólnie rzecz biorąc, wstawianie komponentów do samochodu na wyrost to jedno (optymalizacja procesów produkcyjnych i redukcja liczby wariantów). FoD jest raczej efektem tego, że coraz więcej funkcji da się po prostu dodać programowo bez potrzeby instalacji czegokolwiek. Nawet w przypadku tych presetów ustawień foteli, możesz mieć tak i tak. W jednym modelu wstawi się panelik, w innym nie. Jak kupisz samochód bez niego i będziesz chciał tą funkcję obsługiwaną z ekranu dotykowego, to sobie kupisz i aktywujesz zdalnie. Z pewnością większość producentów nadal będzie oferować różne dodatki do wyposażenia. Po prostu chcą do tego zarobić na możliwości sprzedania samych rozwiązań programowalnych. Jeśli jakiś producent wpadnie na pomysł chociażby instalacji klimatyzacji jako FoD, to spotka się to z ogromną krytyką. Niewątpliwie jakaś Tesla czy Apple by rozważało taki zabieg, normalni producenci jednak nie są aż tak pazerni. Mało który producent ma tak duże grono fanatyków, że może sobie pozwolić na plucie im w twarz. Podstawowe trzy rzeczy w kwestii FoD to: - nie wymaga instalacji żadnego dodatkowego sprzętu, wykorzystuje standardowe wyposażenie samochodu - można aktywować funkcje na określony czas lub na zawsze - aktywowane funkcje można przypisać do samochodu i sprzedać je razem z samochodem Jeśli ktoś spróbuje złamać jedną z tych zasad, to już będzie zwykła, nieusprawiedliwiona pazerność.

Odpowiedz
avatar ChiKenn
0 0

@ZONTAR: "Aby zrobić element lżejszy od kilkadziesiąt gram trzeba będzie osobnej linii produkcyjnej" aby przerzucić cały przemysł motoryzacyjny z silników spalinowych na elektryczne wcale nie trzeba będzie tych linii zmieniać? ;) "No ale Mopar to wyjątek, to bardziej samochody dla entuzjastów, są bardziej specyficzne." przecież Chrysler (ze swoimi markami Jeep i Dodge) to jeden z największych producentów w stanach i na świecie. W USA się tego sprzedaje od groma... autem dla entuzjastów to można nazwać w markę Mini czy Łada, a nie Chryslera :) "Zauważ, że Mopar nie ma żadnego samochodu "dla plebsu"." Jeep Renegade? Chrysler 200? Dodge Caliber? "Jak często zmieniasz preset fotela w trakcie jazdy?" akurat w tym przypadku chodziło mi o regulację wentylacji, podgrzewanie foteli czy poziom głośności radia :) "To jest fura nad którą głównie pracuję" kozak :) chociaż jeśli chodzi o samo wnętrze to dla mnie teraz rządzi Peugeot... którego i tak nigdy nie kupie ze względu na FWD i śmieszne silniczki :D Rozważałem kiedyś wymianę 300C na Cadillaca bo strasznie mi się te nowsze modele podobają (zwłaszcza w porównaniu do 300C drugiej generacji), ale koniec końców 300C nie mam zamiaru zmieniać w ogóle, a kolejne auta to będzie SUV i coupe, więc jest fajny wybór w Moparze :) szkoda, że Ciel nie wszedł do produkcji :( "Też ma sporo przycisków, a najważniejsze są dodatkowo wyprofilowane aby po omacku móc zmienić ustawienia klimy czy grzania zadka." no i bardzo dobrze... :) tylko wiele aut z tego co rozumiem, będzie tego jednak pozbawione

Odpowiedz
avatar ChiKenn
0 0

@ZONTAR: "Nie musisz wzywać lawety jak HMI padnie." pozostaje mi uwierzyć na słowo :) po prostu opinie w świecie motoryzacji są takie, że te napakowane elektroniką zabawki to będzie dramat jeśli chodzi o awaryjność "Mało który producent ma tak duże grono fanatyków, że może sobie pozwolić na plucie im w twarz." no i mam nadzieję, że tak właśnie będzie... bo dla mnie takie podejście to też jest właśnie "plucie w twarz" Dzięki za długie i ciekawe wpisy :)

Odpowiedz
avatar ZONTAR
0 0

@ChiKenn: Nie kumasz. Jak masz jeden element to masz jedną linię. Jak masz pierdyliard wariantów różniących się detalami, to masz wiele linii jednocześnie. To nie kwestia zamiany, a utrzymania wielu różnych elementów jednocześnie na rynku. Dla mechaników to też kiepska sprawa. Jak coś jest powszechne, to często trzyma się kilka w zapasie i robisz od ręki. Jak jest ileś wersji różniących się szczegółami, to trudno mieć każdą w zapasie. Później człowiek się głowi, co można z czym zamienić, do którego samochodu pójdzie jaki wariant. Tak jest chociażby z wiązkami elektrycznymi. Jak jest jedna, to kupujesz i masz spokój. Jak jest 20 wersji zależnie od wyposażenia, to łatwo o pomyłkę, a i w sklepach może nie być akurat tej, którą potrzebujesz. Chryslera nie ma tak dużo na rynku. Właściwie w top 20 marek jest tylko Jeep. Dodge i RAM są daleko w tyle, a Chrysler to już w ogóle ewenement. W każdej możliwej kategorii są lepsze samochody, a Mopar istnieje praktycznie tylko dla tych, którzy chcą konkretnie je. Z resztą z czym oni właściwie do ludzi wychodzą? Chrysler Pacifica i Chrysler 300. Ani nie są nowoczesne, ani nie są wypasione. Tak samo Dodge, praktycznie od dekady tłucze to samo i nie planują zmieniać nic w najbliższej przyszłości. Jedynie entuzjaści Mopara i fani HEMI kupują ich samochody, reszta już dawno znalazła sobie alternatywy. Chrysler należy teraz do Stellantisa i cokolwiek nowego robią, to jest to raczej na rynek EU. Bardzo rzadko je widuję na drogach, dzisiaj zrobiłem ze 30km i dopatrzyłem się kilka RAMów i jednego 300C. Żadnego Challengera, Chargera. Może jakaś Pacifica się przemknie, ale to się zupełnie z tłumu nie wyróżnia znikając między Hondami Odyssey i Toyotami Sienna. Jedynie Jeepy, tego faktycznie jest sporo, ale to nadal nie jest samochód dla przeciętnego zjadacza chleba. Bardziej terenowe są terenowe, a SUVy to taki trochę pokaz ekstrawagancji. A już tym bardziej coś rzędu Durango z V8. O ich podejściu świadczy chociażby fakt, że w ofercie mają tylko 3,6 V6 i 5.7 V8 lub większe. Coraz więcej ludzi kupuje rzędowe czwórki, może dalej 2.0-2.4, ale jednak ludzie coraz bardziej patrzą na ekonomię. To już nie czasy tankowania po złotówce za litr. W tej kategorii tylko Jeep coś oferuje. Mówiąc w skrócie, Chrysler to już trup, praktycznie nie liczy się na rynku. Jest tylko Ford, GM i cała paleta importu z Azji. Serio, co drugi samochód na drodze to jakaś Toyota, Honda, Nissan czy Hyundai. W USA jedynie Jeep trzyma markę przy życiu, ale to tylko SUVy i terenówki. No i jeden dziwaczny pickup. Chrysler 200 nie istnieje od 5 lat. Renegade jest czymś porównywalnym z Jimny czy nawet Bronco, chociaż tu Bronco ściera nim błoto z opon. W każdym razie są to małe terenówki dla fanów takich rzeczy, nikt normalny nie myśli sobie "a kupię nietanią, ciasną i niezbyt komfortową terenówkę do śmigania po szparagi". Albo chce się tym bawić, albo chociaż kręci go taki styl terenowy. Już prędzej bym tu wybrał Compassa jako samochód dla ludu. Dodge Caliber to już w ogóle produkt archiwalny, wycofano go 10 lat temu i jeszcze ani razu go nie widziałem na żywo. Niestety razem ze spadkiem popularności sedanów będzie coraz mniej fajnych samochodów. Już sam Charger mocno tym oberwał. Nie opłaca się opracowywać czterobuta nowej generacji, który nada się do sedana. Można kupić czterobuta na mniejszą moc (dostępny z 3,6 Pentastar) lub RWD do większej mocy. Można też kupić AWD na dużą moc, ale jest tylko duży wariant pasujący do pickupa i SUVa. Za mało ludzi by chciało sedana z dużym silnikiem i AWD, żeby usprawiedliwić koszta opracowania takiej skrzyni. No i tak samo za mało ludzi by kupiło Ciela, teraz większość osób szukających wygody i prestiżu patrzy na wielkie SUVy. Nawet taka szkarada jak Cullinan się sprzedaje...

Odpowiedz
avatar ChiKenn
0 0

@ZONTAR: "Jak jest 20 wersji zależnie od wyposażenia, to łatwo o pomyłkę, a i w sklepach może nie być akurat tej, którą potrzebujesz." OK, rzeczywiście kwestia serwisowania może być ważnym argumentem przemawiającym za takimi uproszczeniami "Chryslera nie ma tak dużo na rynku. Właściwie w top 20 marek jest tylko Jeep. Dodge i RAM są daleko w tyle" akurat Ram jest 3cim najpopularniejszym modelem na rynku USA (a przynajmniej był w 2020 z tego co na szybko w google znalazłem), Jeep też gdzieś się przewija w top20, ale rzeczywiście Chryslera nie ma - jestem tym zaskoczony. "nikt normalny nie myśli sobie "a kupię nietanią, ciasną i niezbyt komfortową terenówkę do śmigania po szparagi"" sąsiadka miałą Fiata 500 XXL (czy jakoś tak), któby był właśnie Jeepem Renegade z karoserią Fiata :D "Dodge Caliber to już w ogóle produkt archiwalny, wycofano go 10 lat temu i jeszcze ani razu go nie widziałem na żywo." ja go bardzo często widuje, ale to pewnie dlatego że mieszkam w Polsce :D "teraz większość osób szukających wygody i prestiżu patrzy na wielkie SUVy. Nawet taka szkarada jak Cullinan się sprzedaje" no niestety :( Cullinan w porównaniu do Bentayga to i tak jest przepiękny :D

Odpowiedz
avatar ZONTAR
0 0

@ChiKenn: Pickupy rządzą się na rynku swoimi prawami. W przeciwieństwie do samochodów do codziennej jazdy, pickup ma być rozsądny w utrzymaniu, możliwie prosty i niezawodny. Tu brak rozwoju wychodzi na plus. Ludzie chcą starej i sprawdzonej konstrukcji, a nie nowego cudaka z wadami wieku dziecięcego. W sumie nie wiem, dlaczego połowa rankingu RAMa ma poza 20tką skoro faktycznie sprzedaż ma całkiem dobrą. https://www.carlogos.org/popular-car-brands/ https://www.goodcarbadcar.net/2021-us-auto-sales-figures-by-manufacturer/ Możliwe, że jeden ranking uwzględnia tylko lekkie samochody, inny wszystkie. Praktycznie wszystkie 2500+ (Silverado, GMC, Ford i RAM) są traktowane jako pojazdy komercyjne jeśli są kupione na firmę. Tylko 1500 są traktowane jak osobówka/terenówka. Kwestia DMC. "sąsiadka miałą Fiata 500 XXL" Mówisz o rynku EU, w US ludzie jeszcze nie mają takich zboczeń :) Renegade widziałem tylko kilka razy i to zazwyczaj prowadzonego przez młode dziewczyny. Compass znowu często jest prowadzony przez starsze kobiety. Ogólnie częściej w Jeepach widuję kobiety, dopiero Wrangler czy Gladiator mają przeważająco męską obsadę. Cherokee i Grand Cherokee też częściej widuję z facetem. Pewnie kwestia gabarytu i stylu. Gdyby nie ten tył, to Bentayga by był całkiem przyjemnym samochodem. Cullinan nie jest w sumie paskudny, ale za bardzo przypomina mi taki kredens jak Range Rover. Po prostu w tej cenie i przy marce kojarzącej się z ekskluzywnością oczekiwałbym czegoś więcej. Bentayga natomiast chyba jest kierowana do miłośników łodzi motorowych.

Odpowiedz
avatar ChiKenn
0 0

@ZONTAR: "W sumie nie wiem, dlaczego połowa rankingu RAMa ma poza 20tką skoro faktycznie sprzedaż ma całkiem dobrą." pewnie zależy od rankingu... jedne pickupy traktują jako samochody osobowe, inne nie (jako "ciężarówki" - trucks) "Ogólnie częściej w Jeepach widuję kobiety, dopiero Wrangler czy Gladiator mają przeważająco męską obsadę. Cherokee i Grand Cherokee też częściej widuję z facetem. Pewnie kwestia gabarytu i stylu." moja narzeczona nie chce Wranglera "bo za mały", póki co śmiga 300C z V8 napędem na tył - jako pierwszym autem, którym jeździ po zdania prawa jazdy :) "Gdyby nie ten tył, to Bentayga by był całkiem przyjemnym samochodem." kwestia gustu - dla mnie przód jest TRAGICZNY, ale mi się generalnie Bentleye za bardzo nie podobają, zdecydowanie wolę Rollsa :) "za bardzo przypomina mi taki kredens jak Range Rover" też mi się podobają, dlatego pewnie Grand Cherokee jest w planach - bo to też zbliżona stysylistyka

Odpowiedz
avatar ChiKenn
4 4

Crackerzy gier komputerowych znajdą sobie nowy rynek do działania :D

Odpowiedz
avatar Ellena
5 5

Zaraz się znajdą magicy w warsztatach, co za parę groszy wepną pojazd w komputer i odblokują wszystko :P

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

Najzabawniejsze jest to, że takie rozwiązanie ma sens z ekonomicznego punktu widzenia. Samochody sprzedawane są po kilkadziesiąt tysięcy, podczas gdy koszt ich wyprodukowania wynosi kilkanaście. Przy takiej przebitce cenowej, taniej wychodzi zrobić jedną linię montażową i do każdego składanego modelu wpakować wszystko, co się da, niż robić pierdyliard osobnych wariantów na zamówienie z wybranymi podzespołami. Oczywiście w takiej sytuacji każdy samochód powinien mieć pełne wyposażenie dostępne, ale po co, skoro można zrobić płatne DLC i wyciągnąć jeszcze więcej kasy? Twórcy gier tak robią, a mimo to nie brakuje ludzi, którzy są gotowi 5 razy płacić za tę samą grę, za każdym razem odblokowując jej kawałek. Więc myślicie, że nie będzie baranów, którzy się na to zgodzą przy samochodach? Gdyby ludzie się masowo zbuntowali i odmówili kupna aut w takim wariancie, szybko by to cwaniactwo ukrócono, ale zamiast tego jeden debil z drugim kupi i się będzie chwalić przed innymi, ile to opcji se odblokował. I pewnie powiedzie "eee kij, będzie pełno mechaników, co od ręki powłączają wszystko za flaszkę". I myślicie, że nikt tego nie przewidzi? Nie zdziwcie się, jak auto z niepłaconymi opcjami nie przejdzie przeglądu, a od producenta dostaniecie pozew sprawę o kradzież, za korzystanie z czegoś, za co się nie zapłaciło. I raczej dojdziemy do tego, że to auto was same zdalnie podpierdzieli wysyłając do producenta "donos", że ktoś przy nim grzebał. Więcej elektroniki to więcej wygody i bezpieczeństwa, ale i więcej kontroli i nazdoru.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 17 lutego 2022 o 23:16

avatar lifter67
0 2

@Trokopotaka: Płatne DLC to zło, ale prawdziwym rakiem w grach jest dzielenie gier na odcinki. Ostatnio zrobili tak z FF7 Remake, przez co prawdopodobnie ktoś, kto będzie chciał mieć całość, zapłaci jakieś 800-1000 zł.

Odpowiedz
avatar ChiKenn
-1 1

@Trokopotaka: tylko DLC nie jest zbudowane w podstawową wersję gry, kupując dodatek pobiera się te treści z serwera, albo otrzymuje na nośniku. Często konkretne DLC nie jest nawet w planach twórców gry w momencie wydawania podstawy, rzeczywiście kupuje się dodatkową wartość, która zostaje zbudowana i dostarczona później.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@ChiKenn: W teorii powinno DLC tak działać. Kupujesz konkretną grę, a za pieniądze dodatek ją rozbudowujący, dodany przez twórców później, który nie jest integralną częścią podstawowej wersji i nie jest potrzebny by ją w pełni ukończyć. Tyle tylko, jak popatrzymy co odwala takie np. EA, możemy dojść do wniosku, że podstawowa gra została celowo poszatkowana na kawałki już na etapie projektu, a granie bez nich wygląda trochę jak rozbudowane demo. Pomijając wałki z mini-DLC, które mają po kilka mega, gdyż jedyne co robią, to odblokowują dostęp do czegoś, co już jest w plikach gry.

Odpowiedz
avatar ChiKenn
0 0

@Trokopotaka: przyznam, że nie jestem ostatnio na bieżąco w temacie gier, ale po tym co napisałeś przychodzi mi do głowy jedno pytanie: dlaczego ktokolwiek płaci kasę za trochę rozbudowane demo?

Odpowiedz
Udostępnij