Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Data

Dodaj nowy komentarz
avatar yahoo111
3 3

@Marin230: Zachód nie potrzebuje wojny, wręcz od niej stroni w stopniu skrajnie absurdalnym.

Odpowiedz
avatar yahoo111
3 3

Putin nie dość, że przegrał całą grę na zewnątrz, to jeszcze wewnątrz stracił twarz i bardzo podkopał swoją pozycję. A do tego wyszło, że totalnie zawiódł kontrwywiad, bo gdy tylko inwazja 16.02 została odwołana, od razu Daily Mirror o tym poinformował. Potem wywiad estoński poinformował o planach z drugiej połowy lipca. Dane były dość zdawkowe, ale miały kilka szczegółów, które wskazują na to, że kontrwywiad rosyjski jest nieszczelny, bo FSB żyje ciągle warunkami, w jakich działało KGB, czyli państwa policyjnego i donosów, z przekonaniem, że żaden szpieg się nie przeciśnie i kontrwywiad jest miejscem robienia łatwej kariery. A że Putin z KGB się wywodzi, to wskazuje, że żadnych wpływów już nie ma.

Odpowiedz
avatar yahoo111
0 0

@yahoo111: Komentarz pisałem w pośpiechu, więc tylko doprecyzuję: 1. Gdy Rosjanie zdecydowali się odwołać inwazję z 16 lutego, Daily Mirror następnego dnia poinformował o tych planach Putina wraz ze szczegółami. 2. Następnego dnia wywiad estoński poinformował o planach inwazji w drugiej połowie *lutego* (nie lipca, rzecz jasna). To znów gdy stało się dość pewne, że inwazji nie będzie. Wrzutki do prasy (i to jeszcze do Daily Mirrora, który jest bardzo nisko poważany nawet jak na tabloid) służą do wysłania jasnego sygnału: „Wiemy wszystko, co planujecie, a to co podrzucamy do gazet, to jest kupa pingwina na wierzchołku góry lodowej”. Czyli informacje z rosyjskiego wojska nie sączą się, tylko tryskają. Kontrwywiad wojskowy kompletnie nie daje sobie z tym rady i nawet jeśli kierownictwo FSB (dawniej KGB) o tym wie, to nic z tym nie robi. Wojskowi radzieccy traktowali KGB jak niezbędną konieczność, ale wiedzieli, że żadnego bezpieczeństwa nie zapewnia, bo bezpieczeństwo było zapewnione przez fakt, że ZSRR było państwem policyjnym i wyłapywało prawie wszystkich szpiegów. Toteż oficerowie w KGB mieli łatwe życie. Ich praca „robiła się sama” i polegała w zasadzie na kompilowaniu raportów ludzi z ulicy, którzy też się nie przemęczali. Przez to, że praca do trudnych nie należała, KGB przyciągało karierowiczów, którzy bardzo szybko orientowali się, że żeby awansować, trzeba znajdować haki na ludzi dookoła. Swoich podwładnych, żeby nie podskoczyli. Podwładnych swoich konkurentów, żeby nie pomagali zbytnio swojemu szefowi. Swoich konkurentów, żeby w razie czego ich utrącić. I swoich przełożonych, żeby w razie czego móc im wbić nóż w plecy. To wszystko właściwie sprawiało, że zamiast być kontrwywiadem, KGB robiło za agencję wywiadu wewnętrznego. Oficerowie KGB byli przydatni też dla wojskowych, dla szpiegów z GRU, dla funkcjonariuszy partyjnych, bo posiadaną wiedzę mogli za odpowiednie korzyści odsprzedać. Wojskowi nienawidzili oficerów KGB. Wiedzieli o tym, że są karierowiczami i że ich „praca” bardziej szkodzi niż pomaga. Dodatkowo wojskowi, nawet w stopniu generała, wykonywali realną i niejednokrotnie trudną pracę w bardzo różnych warunkach, natomiast oficerowie KGB siedzieli sobie wygodnie na Łubiance. Putin wywodzi się z KGB. Wojskowi go tolerowali. Ale teraz chyba przestali. Pozostaje otwarte pytanie, czy Putin o tym wie, czy wydaje mu się, że nadal ma plecy, oraz czy teraz miotając się, gdy pętla się zacznie mu zaciskać na szyi, cokolwiek zrobi, czy sam odejdzie.

Odpowiedz
Udostępnij