Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Samochód

Dodaj nowy komentarz
avatar Mandy25
15 15

Hmm, moja ubikacja też jest przez przytłaczającą większość czasu nieużywana. Czy to znaczy, że powinnam się jej pozbyć, czy przerobić ją na toaletę publiczną?

Odpowiedz
avatar ZONTAR
1 1

I to jest idealny dowód na to, że elektryfikacja prywatnych samochodów to pomysł o kant tyłka potłuc. Wyładuj górę kasy aby zrobić samochód wypakowany bateriami litowymi, które będą bezczynnie stać przez 92% czasu. I dokładnie tak samo ograniczanie dostępu do miejsc parkingowych w imię redukcji emisji spalin jest o kant tyłka potłuc. Dzięki temu zwiększasz o 1/3 emisję spalin, bo ludzie muszą krążyć i szukać miejsca do parkowania. Serio, lata temu pracowałem w czymś na wzór wrocławskiego mordoru. Ileś biurowców jeden za drugim, każdy ma miejsc parkingowych na 10-20% obsady (o ile pamiętam, to mieliśmy ~400 miejsc na dwa budynki po 1800 ludzi). Większość pracowników to osoby młode, które niedawno szukały sobie lokum. Gdzie? Przecież nie w mieście za półtorej bańki. Może studenci i nieliczni dojeżdżali z miasta komunikacją miejską czy rowerem, zasadnicza większość mieszkała na przedmieściach i podmiejskich mieścinach aby dało się na tym etapie życia mieć coś więcej niż klitkę 20mkw. I co? Przynajmniej kilkaset nadmiarowych samochodów, które nie mogły po prostu przyjechać i zaparkować. Wszystkie okoliczne parkingi zamknięte tylko dla mieszkańców (które były w większości puste w dzień, bo mieszkańcy jechali do pracy). Do tego dwa parkingi płatne za 20-30% pensji, z których nikt o zdrowym umyśle nie korzystał. Więc ludzie albo krążyli kwadrans i więcej po okolicy szukając wolnego miejsca gdzieś przy drodze, albo jechali kilometr czy więcej aby zaparkować na jakimś odległym parkingu i dojść/dojechać do biura. W moim przypadku dojazd z podmiejskiej dzielnicy autobusem/tramwajem zajmował 1-1,5h. Samochodem przeciętnie 20-25minut i parkowanie 5-15 minut. Czyli jakoś 1/3 spędzałem szukając miejsca do parkowania, ale nadal zajmowało mi to połowę czasu potrzebnego na podróż komunikacją miejską. Przynajmniej szybko mnie to zachęciło do zmiany pracy. I wiecie co jeszcze jest problemem? Nawet jak przeciętny samochód przewozi 1,5 osoby, to większość czasu przewozi tylko jednego kierowcę, a czasem wiezie i 4-5 osób. Oczywiście można mieć dwa samochody, jeden malutki, nawet elektryczny na potrzeby osobiste i jeden większy aby pojechać rodziną, zabrać dzieci do szkoły w kiepskiej pogodzie czy podwieźć gdzieś kogoś. Tylko gdzie to wszystko parkować? Więc kombinujemy nad redukcją emisji spalin, gdy bardzo proste rozwiązanie mamy pod nosem - umożliwić posiadanie więcej samochodów i dobieranie ich do faktycznych potrzeb. Jak przez 10% czasu muszę wozić dużo rzeczy w bagażniku, to kupię samochód który mi to umożliwi. Jak nie mam miejsca na drugi, to będę nim jeździć przez pozostałe 90% czasu. Jak będę miał miejsce, to kupno wygodnego samochodu do codziennego użytku się bardzo opłaci, a te 10% to zazwyczaj niewiele, może być nawet stary diesel, który stojąc w garażu ma mniejsze emisje od elektryka. I tu dochodzimy do tej pierwszej rzeczy. Elektryfikację należałoby zacząć od tego, co widzi najwięcej użytku i spędza najmniej czasu stojąc.

Odpowiedz
avatar daroc
1 1

@ZONTAR: Posiadanie dwóch samochodów tylko po to, żeby raz kiedyś tym drugim przewieźć więcej bagażu, brzmi jak produkowanie mnóstwa dodatkowych samochodów, które kiedyś będzie gdzieś trzeba zezłomować...

Odpowiedz
avatar ZONTAR
-1 3

@daroc: Co to znaczy raz kiedyś tam? Czym jest dla Ciebie 10% użytku? Nawet 5% użytku? 5% to mogą być odwiedziny całą rodziną u teściów co dwa tygodnie. 10% będziesz miał, kiedy co weekend jedziesz na ryby za miasto. Wynajem samochodu kompaktowego na weekend to jakieś 400zł. Jakbyś chciał taką zwykła Octavię czy Astrę kombi na weekend, to masz już 600zł. 7200zł wywalone rocznie tylko po to, żeby teściów z dzieciakami odwiedzać na wsi raz w miesiącu. A tu jeszcze jakiś tydzień na jedne święta, kilka dni na inne święta, a to gdzieś trzeba coś przewieźć. Nagle wywalasz 10+ tysięcy rocznie na wynajmy, bo przecież to tylko 5-10% użytku samochodu. Jeszcze musisz to planować, odebrać wcześniej, oddać po powrocie. Wypiłeś z teściem za dużo i chcesz zostać dzień dłużej? No to kilka stówek z kieszeni, bo wynajem trzeba przedłużyć. Każda osoba zdrowa na umyśle kupuje taki samochód, który spełni większość jej potrzeb. Prędzej będziesz jeździł dużym i wygodnym samochodem codziennie do pracy aby na weekend sobie pozwiedzać muzea w sąsiednim województwie niż będziesz pyrkał małym samochodzikiem miejskim do pracy aby na weekend organizować sobie transport i płacić dużo więcej za dojazd. Do tego samochody na wynajem zazwyczaj maja dużo krótszy żywot. O swoje człowiek dba, serwisuje i może posłużyć wiele lat, a później trafia do kogoś biedniejszego i dalej żyje całkiem zadbane. Wynajętego się tak nie szanuje, pojeździsz kilka dni i tyle. Zużycie samochodu nie ma znaczenia. Przeciętny okres życia samochodu na wynajem w USA to tylko 40-60 tysięcy kilometrów. Cudzego się nie szanuje, bardzo szybko się zużywają i idą na złom. Ludzie niechętnie kupują samochody służące jako taksówki mimo, że najczęściej mają jednego, doświadczonego kierowcę i są utrzymywane w dobrym stanie aby jak najdłużej zarabiały. Co dopiero powiedzieć o samochodach po wynajmie, które miały setki kierowców i zero przywiązania do samochodu. Wartość takiego samochodu jest tak niska i ich stan jest tak kiepski, że nie warto tego nawet naprawiać i leci od razu do zgniatarki.

Odpowiedz
avatar daroc
1 1

@ZONTAR: Rozumiem, że taniej wyjdzie kupić samochód, niż co dwa tygodnie pożyczać. Zgadzam się również, że jeśli chociaż raz na jakiś czas potrzebne jest duże kombi, to się kupuje kombi, a nie mały samochód, w który się potem rodzina nie zmieści. Nie rozumiem natomiast, po co kupować dwa samochody - przecież takim kombi też pojedziesz na zakupy. Rozpisałeś się, ale trochę nie na temat.

Odpowiedz
avatar ZONTAR
1 1

@daroc: Właśnie w tym rzecz i o tym od początku piszę. Skoro przez 90% czasu jeździsz sam, nic nie wozisz i poruszasz się po mieście, to najbardziej ekonomicznie, ekologicznie i wygodnie będzie mieć mały samochodzik, nawet 2 drzwiowy z niewielkim bagażnikiem. Będzie zwinne, łatwe w parkowaniu, spali mniej, będzie miało mniejsze emisje. No ale takim czymś wyjechać na autostradę strach, więcej niż podręczną torbę do bagażnika nie wsadzisz, rodziny za miasto nie zabierzesz i robi się problem. Cały ten wątek razem z komentowanym obrazkiem odnosi się właśnie do tego, że kupujemy większy samochód spełniający nasze potrzeby i przez 90% czasu to marnujemy wożąc powietrze. Najlepiej by było mieć coś mniejszego spełniającego te 90% potrzeb, ale wtedy musimy kupić też drugi samochód spełniający pozostałe 10% potrzeb, a tego nie ma gdzie zaparkować.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

Może dlatego, że samochód to środek transportu? Nie służy do spędzania w nim życia, tylko do szybszego dojechania do celu. Słowo klucz to "szybszego". Chodzi o maksymalne skrócenie czasu dojazdu z miejsca A do miejsca B, a co zatem idzie czasu spędzonego w samym samochodzie.

Odpowiedz
Udostępnij