W sumie nie chodzi o to, żebyśmy cofali się do czasów prehistorycznych, gdzie facet chodził z maczugą tłukł i grzmocił wszystko, co na drzewa nie uciekało, ale na miłość boską - żeby brać sobie towarzysza do rozmowy, w której pracodawca mówi ci, że jesteś za słaby na tę robotę... nie idzie to wszystko w dobrą stronę.
W sumie nie chodzi o to, żebyśmy cofali się do czasów prehistorycznych, gdzie facet chodził z maczugą tłukł i grzmocił wszystko, co na drzewa nie uciekało, ale na miłość boską - żeby brać sobie towarzysza do rozmowy, w której pracodawca mówi ci, że jesteś za słaby na tę robotę... nie idzie to wszystko w dobrą stronę.
Odpowiedz