U mnie kiedyś raz stwierdzili, że nie będzie się w oczy rzucać jeśli wpiszą całą kolumnę ocen. Więc lecą: ty co chcesz? Daj 3. A ty? Pisz 4. A ty co? Nie wiem... No to mu wpisali NP (nieprzygotowany)
W ostatniej klasie gimnazjum (rok 2003) ktoś z mojej klasy wpadł na genialny pomysł podpi**lenia dziennika.
W szkole panika! W dyrekcji panika! Zgłaszać sprawę na policję, nie zgłaszać? Robić szum, nie robić szumu?
Szukali go przez tydzień - w końcu znaleźli. Wersje są różne: jedna mówi, że leżał gdzieś "porzucony", a inna, że dyrektorstwo dotarło do sprawy, ale żeby sobie nie robić problemu (szkoła nie upilnowała dokumentu) postanowiono się dogadać.
Jak było naprawdę, tego nie wiem, bo osoba, którą podejrzewam, z uporem godnym lepszej sprawy od lat mówi - "to nie ja!" :-)
@Ashardon: Moi genialni kumple z klasy zaebali dziennik i spuścili w kiblu. Nigdy ich nie złapano ale to było najgłupsze co magli zrobić. Musieliśmy potem poprawiać wszystkie sprawdziany z całego semestru ze wszystkich przedmiotów.
@cassper: Dziwne w sumie. U mnie wszystkie nauczycielki nosiły prywatne notesty, w których notowały wszystkie oceny i to co miały tam zanotowane, było ważniejsze niż to w dzienniku (właśnie na wypadek działań dowcipnisiów).
@Trokopotaka: Widocznie w przeszłości się zdarzały zaginięcia dzienników i dlatego prowadziły swoje. U mnie nie było takiej praktyki bo i nie zdarzyło sie wcześniej zaginięcie dziennika. Jedyny "notes" oprócz dziennika jaki był noszony, to zeszyt uwag ale i ten moja klasa zakosiła i spuściła w kiblu xD
U mnie kiedyś raz stwierdzili, że nie będzie się w oczy rzucać jeśli wpiszą całą kolumnę ocen. Więc lecą: ty co chcesz? Daj 3. A ty? Pisz 4. A ty co? Nie wiem... No to mu wpisali NP (nieprzygotowany)
OdpowiedzI potem ten ktoś dostał Maturę bez pisania egzaminów.
OdpowiedzW ostatniej klasie gimnazjum (rok 2003) ktoś z mojej klasy wpadł na genialny pomysł podpi**lenia dziennika. W szkole panika! W dyrekcji panika! Zgłaszać sprawę na policję, nie zgłaszać? Robić szum, nie robić szumu? Szukali go przez tydzień - w końcu znaleźli. Wersje są różne: jedna mówi, że leżał gdzieś "porzucony", a inna, że dyrektorstwo dotarło do sprawy, ale żeby sobie nie robić problemu (szkoła nie upilnowała dokumentu) postanowiono się dogadać. Jak było naprawdę, tego nie wiem, bo osoba, którą podejrzewam, z uporem godnym lepszej sprawy od lat mówi - "to nie ja!" :-)
Odpowiedz@Ashardon: Moi genialni kumple z klasy zaebali dziennik i spuścili w kiblu. Nigdy ich nie złapano ale to było najgłupsze co magli zrobić. Musieliśmy potem poprawiać wszystkie sprawdziany z całego semestru ze wszystkich przedmiotów.
Odpowiedz@cassper: U nas też pojawiła się taka opcja. Może też to sprawiło, że w niełatwych zapewne negocjacjach sprawca się ugiął, przyznał i oddał zgubę.
Odpowiedz@cassper: Dziwne w sumie. U mnie wszystkie nauczycielki nosiły prywatne notesty, w których notowały wszystkie oceny i to co miały tam zanotowane, było ważniejsze niż to w dzienniku (właśnie na wypadek działań dowcipnisiów).
Odpowiedz@Trokopotaka: Widocznie w przeszłości się zdarzały zaginięcia dzienników i dlatego prowadziły swoje. U mnie nie było takiej praktyki bo i nie zdarzyło sie wcześniej zaginięcie dziennika. Jedyny "notes" oprócz dziennika jaki był noszony, to zeszyt uwag ale i ten moja klasa zakosiła i spuściła w kiblu xD
Odpowiedz