Lata temu pracowałem w sklepie odzieżowym. Szefostwo wymyśliło, ze powinienem nosić buty i bluzę/podkoszulek ich marki żeby "reklamować" ich produkty. Wzruszyłem tylko ramionami i powiedziałem, ze jak mi zapewnią te ubrania, to nie ma sprawy. Spotkało się to z wielkim oburzeniem, że nie chcę ich sobie sam kupić. Pędzę, lecę, wydać 1/3 pensji na ciuchy, które po kilku miesiącach i tak rzucę w kąt, bo nie zamierzałem zostać w tej firmie na dłużej...
@kontraparka: Żeby było śmieszniej, to za brak "firmowych" ciuchów zabrano mi premię, oficjalnie argumentując to tym, że się "nie staram". Ciekawe, zważywszy na to, że miałem najlepszy wynik sprzedaży z całej załogi... Efekty był taki, że faktycznie przestałem się starać i zamiast nakręcać sprzedaż, snułem się po sklepie przez całą zmianę...
Aż mi się przypomniało jak zaproponowano mi testowanie nowych produktów pewnej firmy. Dotajesz sprzęt (na zawsze), testujesz, wystawiasz opinię. Czemu nie. A na końcu się dowiaduję że muszę zapłacić koszt ubezpieczenia i kaucji który licząc na szybko przekraczał wartość tego sprzętu. Akwizytor był bardzo zdziwiony gdy mu to powiedziałem. Próbował nadal naciskać twierdząc że sprzęt tej jakości jest warty o wiele więcej a ja mu wtedy na to: a skąd mam wiedzieć ile jest naprawdę wart skoro jeszcze go nie ma rynku i nie ma opinii.
Lata temu pracowałem w sklepie odzieżowym. Szefostwo wymyśliło, ze powinienem nosić buty i bluzę/podkoszulek ich marki żeby "reklamować" ich produkty. Wzruszyłem tylko ramionami i powiedziałem, ze jak mi zapewnią te ubrania, to nie ma sprawy. Spotkało się to z wielkim oburzeniem, że nie chcę ich sobie sam kupić. Pędzę, lecę, wydać 1/3 pensji na ciuchy, które po kilku miesiącach i tak rzucę w kąt, bo nie zamierzałem zostać w tej firmie na dłużej...
Odpowiedz@lukasz0706: Trzeba było kupić, ale po kosztach produkcji (faktycznej, nie importu z narzutami marki), czyli za mniej więcej dychę.
Odpowiedz@kontraparka: Żeby było śmieszniej, to za brak "firmowych" ciuchów zabrano mi premię, oficjalnie argumentując to tym, że się "nie staram". Ciekawe, zważywszy na to, że miałem najlepszy wynik sprzedaży z całej załogi... Efekty był taki, że faktycznie przestałem się starać i zamiast nakręcać sprzedaż, snułem się po sklepie przez całą zmianę...
OdpowiedzAż mi się przypomniało jak zaproponowano mi testowanie nowych produktów pewnej firmy. Dotajesz sprzęt (na zawsze), testujesz, wystawiasz opinię. Czemu nie. A na końcu się dowiaduję że muszę zapłacić koszt ubezpieczenia i kaucji który licząc na szybko przekraczał wartość tego sprzętu. Akwizytor był bardzo zdziwiony gdy mu to powiedziałem. Próbował nadal naciskać twierdząc że sprzęt tej jakości jest warty o wiele więcej a ja mu wtedy na to: a skąd mam wiedzieć ile jest naprawdę wart skoro jeszcze go nie ma rynku i nie ma opinii.
Odpowiedz