Tak właściwie dieta nie ma starczyć na dzienne wyżywienie ale zrekompensować wyższy koszt wyżywienia poza miejscem zamieszkania i siedziby pracodawcy. Czyli jeśli u siebie żarłeś za 12 zeta to w delegacji możesz se poszaleć za 5 dych.
@koszmarek66: 38 zł dziennie (do tej pory 30zł), to żaden majątek. Jakiś czas wstecz pracowałem w delegacjach w różnych miejscowościach i z ręką na sercu powiem, że wolałem hotele i pensjonaty ze śniadaniem w postaci szwedzkiego stołu (szamiesz po korek, ale nic nie możesz zabrać do pokoju), niż kupować sobie coś w supermarkecie. Dieta w delegacji była dzielona i wypadało na śniadanie i kolację po 7,50 zł, a obiad 15 zł (razem 30 zł). Gdy hotel zapewniał śniadanie, wtedy kwota diety 30 zł była pomniejszana o te 7,50 zł. Zazwyczaj śniadanie jadałem obfite, prawie codziennie jajecznica (unikałem parówek), więc z obiadem można było zaszaleć i kwota 22,50 zł wystarczała na porządny, dwudaniowy posiłek (tzw. domowa kuchnia czyli normalny domowy obiad), bo w restauracji to raczej trzeba było dopłacać. Z powodu natury wykonywanej pracy, obiad jadłem po 18tej, więc kolacja odpadała.
Może jeszcze podniosą stawkę kilometrówki, bo stoi w miejscu od 2007r.
@koszmarek66 O czym Ty piszesz? 38 złotych? Przecież to jest cena obiadu i to takiego ze średniej półki. A gdzie kawy, śniadanie i kolacje? O reszcie potrzeb nawet nie wspominam. A za 12 złotych to Ty sobie mały chleb i kostkę masła kupisz.
To nie jest film o Bondzie, gdzie mu fundują najdroższe kasyno i szampan, tylko wyrównanie dziennych wydatków. W delegację wyjeżdża się do pracy, nie na opłacone wakacje.
Tak właściwie dieta nie ma starczyć na dzienne wyżywienie ale zrekompensować wyższy koszt wyżywienia poza miejscem zamieszkania i siedziby pracodawcy. Czyli jeśli u siebie żarłeś za 12 zeta to w delegacji możesz se poszaleć za 5 dych.
Odpowiedz@koszmarek66 Cała kajzerka.
Odpowiedz@koszmarek66: 38 zł dziennie (do tej pory 30zł), to żaden majątek. Jakiś czas wstecz pracowałem w delegacjach w różnych miejscowościach i z ręką na sercu powiem, że wolałem hotele i pensjonaty ze śniadaniem w postaci szwedzkiego stołu (szamiesz po korek, ale nic nie możesz zabrać do pokoju), niż kupować sobie coś w supermarkecie. Dieta w delegacji była dzielona i wypadało na śniadanie i kolację po 7,50 zł, a obiad 15 zł (razem 30 zł). Gdy hotel zapewniał śniadanie, wtedy kwota diety 30 zł była pomniejszana o te 7,50 zł. Zazwyczaj śniadanie jadałem obfite, prawie codziennie jajecznica (unikałem parówek), więc z obiadem można było zaszaleć i kwota 22,50 zł wystarczała na porządny, dwudaniowy posiłek (tzw. domowa kuchnia czyli normalny domowy obiad), bo w restauracji to raczej trzeba było dopłacać. Z powodu natury wykonywanej pracy, obiad jadłem po 18tej, więc kolacja odpadała. Może jeszcze podniosą stawkę kilometrówki, bo stoi w miejscu od 2007r.
Odpowiedz@koszmarek66 O czym Ty piszesz? 38 złotych? Przecież to jest cena obiadu i to takiego ze średniej półki. A gdzie kawy, śniadanie i kolacje? O reszcie potrzeb nawet nie wspominam. A za 12 złotych to Ty sobie mały chleb i kostkę masła kupisz.
Odpowiedz@Uwazny123: No jak Ty zjadasz kostkę masła dziennie, to faktycznie 12 zł to mało.
Odpowiedzjak sama nazwa wskazuje to ma być dieta, a nie jakaś pudełkowa za dwie stówy dziennie
OdpowiedzTo nie jest film o Bondzie, gdzie mu fundują najdroższe kasyno i szampan, tylko wyrównanie dziennych wydatków. W delegację wyjeżdża się do pracy, nie na opłacone wakacje.
OdpowiedzMogliby koszt kilometrówki podnieść. Cena paliwa x2, ale kilometrówka nie ruszyła o grosz
Odpowiedz