Hipokryzja: dobrowolne dzielenie się prywatnymi informacjami świadczy dokładnie o tym, że tych ludzi chcesz zadowolić, lub sprawić że mają o tobie taką a nie inną opinię, ergo przejmujesz się nimi.
Chyba słyszę kwik boomerów... A to nie jest czasem tak, że to pierwsze pokolenie, które może robić i rozpowszechniać swoje zdjęcia po całym świecie natychmiastowo i praktycznie za darmo, więc po prostu z tego korzysta do byle bzdur?
Jak ja byłem dzieciakiem, trzeba było iść do sklepu i kupić rolkę filmu do aparatu, która miała ograniczony i bardzo mały limit zdjęć. Nie miało się pojęcia czy zdjęcie się udało i czy dobrze wyszło, można było tylko na to liczyć. Potem trzeba było iść do zakładu fotograficznego i zapłacić za wywołanie tego filmu oraz wydrukowanie odbitek na papierze fotograficznym. Wtedy miało się wreszcie do dyspozycji zdjęcie, które można było komuś zanieść i pokazać. Generalnie trochę problematyczne, czasochłonne i kosztowne.
Teraz o ile trzeba nadal zapłacić za kupno telefonu i dostęp do internetuf, samo robienie dowolnej ilości zdjęć i zamieszczanie ich w sieci, gdzie może je w każdej chwili obejrzeć większość żyjących ludzi, nie kosztuje w zasadzie nic i zajmuje chwilę. Więc się je robi, tak?
Bo odezwało się pokolenie, które siedzi cały dzień w oknie i wie o tobie więcej niż google z facebookiem razem wzięte :)
OdpowiedzAmbicje spełnia sie dla siebie, ale samorealizavja wymaga zacięcia i wysiłku, tylko po co skoro państwo da.
OdpowiedzHipokryzja: dobrowolne dzielenie się prywatnymi informacjami świadczy dokładnie o tym, że tych ludzi chcesz zadowolić, lub sprawić że mają o tobie taką a nie inną opinię, ergo przejmujesz się nimi.
Odpowiedz@zorann albo tworzysz (własną) markę / produkt do sprzedaży. Nic nadzwyczajnego.
Odpowiedzosisgnieciem chcesz nazwac kolejne zdjecie z morda glonojada? Czy moze 25 lajkow pod tym zdjeciem?
OdpowiedzChyba słyszę kwik boomerów... A to nie jest czasem tak, że to pierwsze pokolenie, które może robić i rozpowszechniać swoje zdjęcia po całym świecie natychmiastowo i praktycznie za darmo, więc po prostu z tego korzysta do byle bzdur? Jak ja byłem dzieciakiem, trzeba było iść do sklepu i kupić rolkę filmu do aparatu, która miała ograniczony i bardzo mały limit zdjęć. Nie miało się pojęcia czy zdjęcie się udało i czy dobrze wyszło, można było tylko na to liczyć. Potem trzeba było iść do zakładu fotograficznego i zapłacić za wywołanie tego filmu oraz wydrukowanie odbitek na papierze fotograficznym. Wtedy miało się wreszcie do dyspozycji zdjęcie, które można było komuś zanieść i pokazać. Generalnie trochę problematyczne, czasochłonne i kosztowne. Teraz o ile trzeba nadal zapłacić za kupno telefonu i dostęp do internetuf, samo robienie dowolnej ilości zdjęć i zamieszczanie ich w sieci, gdzie może je w każdej chwili obejrzeć większość żyjących ludzi, nie kosztuje w zasadzie nic i zajmuje chwilę. Więc się je robi, tak?
Odpowiedz