Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Moja toksyczna rodzinka

Dodaj nowy komentarz
avatar yahoo111
1 1

„Rozumiem, że nie uważacie mnie za waszą córkę. Rachunek za usługi z ostatnich 10 lat wyślę pocztą, proszę go uregulować w terminie 30 dni.”

Odpowiedz
avatar pert
-1 3

@yahoo111: I cyk dzwonimy do skarbówki, bo paragonu nie wystawiła

Odpowiedz
avatar tamandua
1 1

@yahoo111: nie, nie trzeba aż tak, wystarczy przestać odbierać telefon, albo gadać, że się nie ma czasu kiedy czegoś chcą - no i wtedy odsyłać do tej wspaniałej osóbki, która pomimo nicnierobienia dla nich, jakoś zaskarbiła sobie ich wielką miłość i wdzięczność. Do lekarza/fryzjera/znajomych trzeba zawieźć? Niech X zawiezie. Telefon/komputer/router/telewizor nie działają jak powinny? Niech X ogarnie. Przelew trzeba zrobić/posłać pismo do jakiejś instytucji/zalogować się w ePUAP, a nie wiesz jak to zrobić? Niech X wytłumaczy. Zakupy trzeba zrobić/okna umyć/węgiel zrzucić do piwnicy? Niech X się tym zajmie. Bardzo szybko się wtedy oczka otwierają i przychodzi zrozumienie, że na tym etapie życia oni bardziej potrzebują ciebie, niż ty ich.

Odpowiedz
avatar yahoo111
0 0

@pert: A czemu? Przecież nie robiłaby tego, żeby otrzymać pieniądze. A jak otrzyma, to zapłaci podatek i nic nie mogą jej zrobić, za to od razu wie, że ktoś na nią doniósł i ma jeszcze jeden powód, żeby się nie zadawać z rodziną. @tamandua: Oczywiście, tylko że niesmak pozostaje, majątek już roztrwoniony i nic się już nie da zrobić.

Odpowiedz
avatar tamandua
0 0

@yahoo111: mnie wystarczyła satysfakcja z patrzenia na plujących jadem na prawo i lewo "poszkodowanych", którzy mnie oczerniali i szkalowali, twierdząc, że jestem niewdzięczny. Wiesz dlaczego? Bo wszyscy wiedzieli jak wyglądała prawda, a opowiadając o mnie bzdury oni sami sobie szkodzili, zniechęcali do siebie znajomych i resztę rodziny, aż w końcu mało kto miał ochotę z nimi przebywać i zostali sami. I wtedy oczy się otwarły i było "przepraszam", a potem relacje na moich warunkach, wraz z wyprostowaniem wszelkich pomówień, które był kierowane pod moim adresem. Uważam, że największa karą dla drugiego człowieka, który nie szanuje innych i tego co inni dla niego robią, jest upokorzenie go w taki sposób, żeby do końca życia nie zapomniał i w kontaktach z innymi odczuwał wstyd oraz niepewność, świadom tego, że wszyscy wiedzą o jego obłudzie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

Córuś, ty jesteś zdolna i sprytna, dasz sobie radę. A ona to biedulka niezaradna trza ją wspomóc.

Odpowiedz
avatar yahoo111
2 2

Przypowieść o synu marnotrawnym MIAŁA być szokująca, a Jezus bardzo często posługiwał się hiperbolą. Co istotne, wcale nie nawoływał do tego, żeby w sprawach ludzkich w ten sposób postępować, ale opisywał tą hiperbolą, jaki dług ludzie mają zaciągnięty u Boga. Dla nas ta przypowieść nie jest aż tak szokująca, bo wychowani jesteśmy w cywilizacji, która jest przesiąknięta chrześcijaństwem, co też przekłada się na brak zrozumienia, czego syn marnotrawny zażądał od ojca. Otóż przepisanie połowy majątku („części, która na mnie przypada”) odbywała się po śmierci ojca. Żądanie podzielenia majątku za życia ojca oznaczało powiedzenie mu: „Dla mnie nie żyjesz i nie istniejesz, chcę tylko twoje pieniądze”. A, no i historia z obrazka pomija jedną bardzo istotną rzecz: ile ta córka naprawdę rodzicom pomagała i ile im dała od siebie, a jednocześnie ile skorzystała z ich pomocy? Czy to „jeżdżenie po rehabilitacjach, szpitalach, sklepach, sanatoriach” mogło się zdarzyć tylko raz, czy dwa, do sklepu też tylko po drodze, „część swoich zarobków” to mogło być dołożenie się do czynszu, kiedy z nimi mieszkała, a robienie za ogrodnika to mogło być koszenie trawnika albo dbanie o krzewy koło domu. A do tego nie wspomniała o tym, że rodzicom podrzucała dzieci przy każdej okazji. Żeby nie było niedomówień: NIE OSĄDZAM, czy jej siostrze należało się bardziej, mniej, czy wcale. O zasługach jej siostry nie wiemy nic, wiemy tylko, że co najmniej siedem razy popełniła przestępstwo, bo siedem razy otrzymała wyrok (pierwsza recydywa to drugi wyrok w tej samej sprawie), nie wiemy jednak nawet, o jakie przestępstwo chodzi, bo raczej nie o zamordowanie kogoś. Tyle, że często nie mamy pojęcia o tym, co rodzeństwo robi dla naszych własnych rodziców, jeśli nie podzielimy się obowiązkami. Dodatkowo naturalne jest, że zaniżamy zasługi innych, a swoje przeceniamy.

Odpowiedz
Udostępnij