Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Maliny

Dodaj nowy komentarz
avatar geniusm
0 0

To po co się uczyłem fizyki w szkole, skoro nie zamierzałem być fizykiem atomowym?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

Szacunku do pracy i pieniądza to nie ma ten janusz biznesu produkujący takie wysrywy jak powyżej i liczący, że mu dzieci przyjdą zapierdzielać cały dzień w słońcu za miskę ryżu.

Odpowiedz
avatar hadeu
0 0

Do czyjejś pracy nie, ale do pieniędzy tak.

Odpowiedz
avatar ZONTAR
1 1

@Trokopotaka: Maliny należą do tych produktów, które z czasem będą ekskluzywne. W USA już w sumie do tego doszło. Jest sporo owoców, których produkcję da się zautomatyzować, a "zbieracz" operuje sprzętem, ma dużą wydajność i często siedzi sobie w klimie. Do takiej roboty są ludzie i nie kosztuje dużo w przeliczeniu na produkt. Maliny i inne produkty wymagające ręcznej pracy nadal są średnio opłacalną robotą. Ludzie nie chcą tyrać w słońcu za miskę ryżu, więc ostatecznie koszta produkcji bardzo wzrastają i produkt staje się ekskluzywny. Analogicznie do ubrań szytych na miarę. Jak ubrania były robione ręcznie, to zrobienie czegoś nietypowego nie było dużą różnicą. Przy produkcji maszynowej jeden pracownik klepie wielokrotnie więcej produktu, ale te wymagające ręcznej pracy są nieporównywalnie droższe. Janusz biznesu tutaj marudzi, bo jego produkt staje się produktem ekskluzywnym, który na tym rynku nie znajdzie konsumenta. Ot, maliny stopniowo będą znikać i zostaną tylko małe i drogie opakowania dla bogatszych. Ewentualnie co sobie w ogródku zrobisz. Młodzi dalej tyrają w pracach sezonowych czy dorywczych, ale zamiast robić w wykopkach wolą siedzieć w gastronomii czy hotelarstwie. Tam też w sezonie rośnie zapotrzebowanie, praca jest bardziej cywilizowana, a zarobki jednak trochu lepsze niż na malinach. Sam za czasów studenckich nigdy bym na roboty ziemne nie jechał (niektórzy śmigali na ogórki). Wolałem pracę w hotelu.

Odpowiedz
avatar Sinecode
-2 2

@ZONTAR: Powiem to z perspektywy kogoś kto sam prowadził plantację malin, porzeczki i innych owoców (moja rodzina ma małe gospodarstwo i był czas że mieliśmy tego dość sporo)- uprawę maliny można całkowicie zmechanizować, bo są do tego kombajny (do zbioru maliny) tylko problem polega na swoistej kwadraturze koła- przeciętnie uprawa malin to hektar pola, większe jeśli masz ludzi do zbioru (powiedzmy grupa 10 zbieraczy). To powoduje że nawet mimo dość fajnych i dużych zysków z tej uprawy (bo wczesne maliny dojrzewają już od połowy czerwca a późne od połowy sierpnia) która owocuje i daje plon co 2 dni (bo tak się zbiera maliny, co drugi-trzeci dzień, w zależności od pogody i warunków), ludzie nie inwestują w sprzęt za 200-300 tysięcy złotych bo rynek dzisiaj jest opłacalny a w kolejnym sezonie może ryć po dnie. Tak jak to było z czarną porzeczką że po latach bardzo opłacalnych, kiedy płacono na skupie po 5 zł za kilogram, przyszły lata że przy cenie 10-15 groszy za kilogram, nie opłacało się nic zbierać bo cena nie rekompensowała poniesionych nakładów na produkcję. @Trokopotaka: widzę odpala się mały lewak, więc pomyśl "januszu biznesu"- cena za kilogram maliny to przykładowo 5 zł/kg (zaokrąglam dla łatwej matematyki). W łubiance masz 2,5 kg, jak masz wprawę to przez 8-9 godzin (od 7 do 13, przerwa na obiad na godzinę, potem do tej 17-18 bo przeważnie wtedy przyjeżdża transport po odbiór) spokojnie urwiesz te 14-16 łubianek albo nawet i więcej (dużo zależy od owocu i jak idzie robota). Owszem, będziesz miał płacone od łubianki, czyli 5 zł x16= 80 zł dniówki. Wydaje się mało, ale jak napisałem powyżej, jeśli jesteś w regionie gdzie ktoś ma maliny i wczesne i późne, to masz pracę co drugi dzień przez 2-3 miesiące na spokojnie (przyjmując że nie jesteś leserem i nic nie zawaliłeś na studiach), więc liczymy: - przyjmując powyższą dniówkę 80 zł - zbiór co drugi dzień, chyba że plantacja jest spora to jednego dnia na polu numer jeden, drugiego na polu numer 2 (częsta opcja jak ktoś ma tylko jesienne, zbiór sierpień-wrzesień) - jeśli co drugi dzień to minimum 14 dni spędzasz w pracy, czyli 14x 80 zł= 1120 zł Łatwo policzyć że w 2 miesiące spokojnie zarobisz 2 tysie na czysto, bo często plantator zapewnia transport na plantację, michę, wodę. Mało czy dużo jak na nastolatka czy innego niewykwalifikowanego pracownika? Odpowiedz sobie sam, według mnie to nadal spoko opcja i zawsze parę własnych PLN-ów niż dojenie rodziców/opiekunów. A na wsi to nadal lepsza alternatywa bo co mają powiedzieć dzieciaki w miastach? Roznoszenie ulotek i tyle? Ewentualnie typowy fiziol od rana do nocy? Ty jednak nadal będziesz widział janusza biznesu który będzie płacił 5 zł gdzie łubianka ma 2,5 kg czyli 12,50, ale nie bierzesz pod uwagę kosztów i nakładów jakie poniesiono na produkcję (paliwo, nawozy, opryski, inne środki produkcyjne). To najprostszy kapitalizm jaki jest ale wraz znajdzie się maruda gadający o wyzysku. Nic dziwnego że bolszewicy tak łatwo zdobyli władzę...

Odpowiedz
avatar yahoo111
1 1

@Trokopotaka: Uderzająca jest niska stawka, za którą pracują zbieracze malin i innych miękkich owoców (których zbioru się jeszcze nie da zautomatyzować). Gdyby stawkę podnieść, to i tak nie wpłynęłoby to w dużej mierze na cenę końcową, a pracowników znaleźliby więcej. Tyle, że wtedy janusz biznesu byłby nieszczęśliwy, że kiedy on był młody, to musiał zapierdzielać za grosze, a dzisiaj młodzież taka niewdzięczna, bo on daje im zarobić, a oni nie chcą przyjść.

Odpowiedz
avatar sebko92
1 1

@Sinecode: a co mnie jako pracownika obchodzą koszty pracodawcy? To, że coś mało płaci nie daje nikomu prawa do wykorzystywania ludzi. Jak nie opłąca się płacić komuś to sam zbieraj, a nie tworzysz chochoła i bronisz januszy

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@Sinecode: Chyba nie masz pojęcia na czym polega kapitalizm. A polega on na znajdowaniu kompromisu między oczekiwaniami wszystkich stron. Mamy potencjalnych pracowników, którzy chcą pracować za stawkę X, pracodawców, którzy chcą oferować stawkę Y, oraz klientów pracodawcy, którzy są gotowi zapłacić stawkę Z za jego towary i usługi. Jeżeli te stawki się od siebie znacząco różnią kompromisu nie ma i biznes w takiej formie nie wypali. I potencjalnego pracownika nie interesuje, że pracodawca ma koszty. To nie jest wolontariat ani akcja charytatywna. Jeżeli ktoś wycenia swój czas na X złotych za godzinę, a pracodawca chce mu zaoferować połowę albo 1/4 tego, to z jakiej racji ten ktoś ma się na to zgodzić i pracować za pół-darmo pasąc szefa? Jeżeli nie potrafisz zaoferować stawek, które przyciągną pracowników to nie nadajesz się na przedsiębiorcę i bankrutujesz. Na tym polega właśnie "najprostszy kapitalizm" - albo potrafisz się odnaleźć na rynku i utrzymać na powierzchni dostosowując się do sytuacji, albo toniesz i lecisz na dno. I teraz wracając do naszych malin. Rozwiązań kapitalistycznych mogą być tu 2 warianty: albo maliny nie będą uprawiane wcale, bo koszt ich wyhodowania i zebrania jest zbyt duży, albo będą towarem bardzo drogim, kupowanym przez ludzi, których na to stać. Jeżeli marzy ci się wymuszenie na ludziach by pracowali za stawki, które są uważane przez nich za zbyt niskie tylko po to, żeby maliny były tanie i dostępne, to twoje myślenie nie ma kompletnie nic wspólnego z kapitalizmem. Za to zalatuje mocno PGRami.

Odpowiedz
avatar sebko92
0 0

@Trokopotaka: ale właśnie o to chodzi, że nie masz tego pracownika panie januszu kapitalisto. I bardzo dobrze, że młodzi mają gdzieś takich januszy. I ta obrana kapitalizmem i próby wybielania zwykłych oszustów XD

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@sebko92: Przeczytaj jeszcze raz ze zrozumieniem co właśnie napisałem. Nie masz pracowników więc albo zapłacisz więcej i będziesz miał pracowników kosztem droższych malin albo nie zapłacisz więcej i nie będziesz nie będziesz sprzedawać malin wcale.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 października 2022 o 18:06

avatar sebko92
0 0

@Trokopotaka: to nie sprzedawaj wcale januszu. Proste. Jak zwykle, im bardziej się rucha ludzi na kasę tym bardziej górnolotne hasła lecą.

Odpowiedz
avatar Sinecode
0 0

@sebko92: A przeczytałeś chociaż trochę co napisałem? Głównie podsumowanie mi chodzi. Uwierz mi że praca przy malinach wcale taka zła nie jest, w pewnym okresie niektórzy (zbierający u kogoś) zarabiali naprawdę fajną kasę a podane przeze mnie wyliczenia są umowne i dla klarowności (żeby ktoś nie myślał że tyle jest). Czy bronię Januszy? Januszami to są tacy co chcieli by jak najwięcej ludzi na plantacji i ani wody ani jedzenia, to są janusze. A jeśli właściciel Ci zapewnia ciepły posiłek w ciągu pracy, wodę (mimo że tacy ludzie nie są zatrudniani na jakichkolwiek umowach i każdy się mógłby tyłkiem wypiąć na te przepisy prawa pracy o dostarczaniu wody przez pracodawcę) to czy są powody do narzekania? Ja wiem że każdy by chciał zarobić jak najwięcej bo życie jest jakie jest. Tylko że jak ten Ci nie przyjdzie bo za mało płacą, ten Ci nie przyjdzie bo on w upały nie potrafi pracować, to potem nie dziwmy się że przychodzi Ukrainiec który z pocałowaniem ręki przyjmie tą pracę na sezon i jeszcze chętnie wróci za rok, chociaż tutaj koszty zatrudnienia wzrastają bo musisz zapewnić tym ludziom zakwaterowanie, musisz dopełnić formalności, etc. Paradoksalnie to samo jest na zachodzie gdzie Polacy czy inne narodowości jadą do pracy sezonowej, słabo płatnej z punktu widzenia lokalsów, ale my się cieszymy bo kalkulujemy ile to euro przywieziemy z powrotem. Sam pojechałem do takiej pracy sezonowej gdzie miałem na umowie 9,20 euro brutto na godzinę a na czysto 7,50. Potem się dowiedziałem że jak Niemiec nie dostanie w tych okolicach minimum 14-15 euro na czysto to nawet na tą pracę nie spojrzy, a pracę miałem typowo warsztatowo-remontową na gospodarstwie jako mechanik-operator i jak miała się moja byle-jaka stawka do faktu że naprawiałem maszyny warte 200-400 tysięcy euro i nimi pracowałem? Oczywiście potem jest płacz bo (tu wstaw dowolną narodowość, grupę etniczną) psują rynek pracy pracując za grosze, ale nikt nie przyzna się że podejmują się pracy której lokalsi nie chcą albo gardzą nią bo jest słabo płatna, za mało prestiżowa albo poniżej godności jaśniepana. @Tropotaka ale ja doskonale wiem na czym polega kapitalizm bo sam prowadzę działalność gospodarczą i mnie śmieszy jak ktoś przychodzi i po wyliczeniach projektu "CZEMU TAK DROGO JAK KONKURENCJA BIERZE TANIEJ?!" klient zapewnia mi zastrzyk adrenaliny na cały dzień. Najbardziej to obrazują anegdoty mojego kolegi który jest geodetą- facet dzwoni, mówi taka a taka sprawa, on mu mówi- no będzie to kosztować 1500 zł. Facet już się drze do słuchawki i wyzywa od złodziei i innych mało świętych stworzeń bo inni mu powiedzieli 200 zł. Więc on już praktycznie jak z automatu i ze stoickim spokojem odpowiada że owszem, może i 200 zł niektórzy biorą ale on ze swojej strony daje mu gwarancje że za 20-30 lat nie będzie jakichś jaj w papierach bo poprawiał takich właśnie tanich specjalistów na działkach gdzie wszystko pomierzone, ale nie naniesiono uzbrojenia gruntu w media czy cokolwiek i nie pojechano z tym do urzędów aktualizować map (bo mało kto wie ale geodeta oprócz pomierzenia tego i owego, musi nanieść poprawki na mapach w urzędach a to też wymaga czasu, wiedzy i umiejętności). Więc jak chce mieć spokój do końca życia to albo płaci te 1300 za usługę albo idzie do paproka który za 200 zł mu zrobi po taniości i za 20-30 lat albo i szybciej to się zemści. Ale rozumiem że według Ciebie to zalatuje PGR-em bo "mafia geodetów ustaliła sobie stawki i zasłania się procedurami że MUSI być tak drogo"... Wracając do malin- patrz kilka linijek wyżej, zwłaszcza koniec o pracy sezonowej za granicą.

Odpowiedz
avatar sebko92
0 0

@Sinecode: ile górnolotnych haseł do bycia januszem. Ja pierdziele. Praca sezonowa nie usprawiedliwia janusza. Koniec i kropka. I dopóki tacy ludzie jak ty będą żyć to w tym kraju nie będzie normalnie.

Odpowiedz
Udostępnij