Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Pracownica

Dodaj nowy komentarz
avatar cassper
-3 9

Pierdzielenie o szopenie. Nikt nas batem w sezonowej pracy nie smagał - ale i nie dawał nam żadnych specjalnych forów za wiek. Zasada zawsze była i jest prosta - pracuj tak, jakbyś pracował dla siebie. Wtedy i klient zadowolony i szef nie ma pretensji i biznes zarabia na tyle ze może wypłacić ci pensję i rzucić jakąś premię jeśli zyski przekroczą oczekiwania. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego dzisiejszej młodzieży trzeba takie proste rzeczy tłumaczyć. Pracowałem praktycznie w każde wakacje odkąd skończyłem 15 lat(a w zasadzie już wcześniej, ale to były dorywcze prace, typu zbieranie truskawek) i nigdy nie przyszło by mi do głowy, powiedzieć szefowi że zamykam lokal przed czasem, bo jestem za młody żeby pracować do 22. Zdarzało się że lokal był pełny ludzi wieczorem i kończyło się pracę grubo po północy. Czy ktoś miał z tym problem? Oczywiście ze nie, bo w zamian dostawaliśmy ekstra kasę a nadliczbowe godziny, mogliśmy sobie następnego dnia odebrać, spędzając ranek na plaży, zamiast w pracy. Oczywiście miałem bardzo w porządku szefa, nie januszka naciągaczka, który wykorzystuje a nic nie daje w zamian. Jednak mi chodzi o taką prostą rzecz jak ODPOWIEDZIALNOŚĆ za to co się robi. Jak sie małolaty tego nie nauczą w pierwszych pracach, to nie chciałbym z takimi pracować w przyszłości, na bardziej odpowiedzialnych stanowiskach. Praca sezonowa uczy życia, bo w życiu nic nie działa "według teorii" i zawsze trzeba się poświęcać i dawać z siebie więcej, zeby osiągnąć sukces. PS: Roszczeniowi pracownicy to żadna nowość. Za "moich czasów" też sie tacy zdarzali, tylko wtedy nikt się z nimi nie patyczkował tylko pokazywał im drzwi. Nie mówię tu oczywiście o patologicznych pracodawcach, bo to zupełnie inny temat i na takich też są sposoby. Mówię tu o normalnych, uczciwych pracodawcach, który po prostu wymagają od pracownika żeby dbał o powierzony mu biznes, a nie tylko oczekiwali ze wszystko im się należy, czy się stoi czy się leży.

Odpowiedz
avatar paula2828
2 6

@cassper: Akurat nie wiem, czy praca w godzinach nadliczbowych, bo o tym akurat jest tu zapewne mowa, jest aż taką odpowiedzialnością, szczególnie, że najpierw taką odpowiedzialnością musi się wykazać pracodawca, a praca w nadgodzinach, czy w porze nocnej, jeśli chodzi o osoby małoletnie, jest niezgodna z kodeksem pracy.

Odpowiedz
avatar cassper
-3 5

@paula2828: A patrz sobie na kodeksy, godziny i co tam jeszcze chcesz. Tylko za 15 lat nie płacz, że wciąż pracujesz za minimalną krajową, bo nikt nie chce zatrudnić roszczeniowego pracownika z lichym doświadczeniem. Nie chce mi się powtarzać tego co już napisałem wyżej ale w delikatnym skrócie: podejmowałem się bez gadania każdej pracy od najmłodszych lat. Pisząc CV musze zawsze wycinać najmniej istotne "fuchy" bo by mi się doświadczenie na kilku stronach nie zmieściło. Od dawna już nie mam problemu ze znalezieniem dobrej pracy, za dobre pieniądze, bo pracodawcy potrafią docenić doświadczenie ale i nastawienie do pracy. Aktualnie to ja zatrudniam ludzi i jakby mi taka "julka" z wymaganiami przyszła na rozmowę, to bym jej nawet 10 minut nie poświęcił. A uwierz mi, że takie nastawienie bardzo widać. Na prawdę ciężko teraz znaleźć dobrego pracownika, który chce dać coś od siebie a nie tylko brać dla siebie bez wkładu własnego. Więc proszę, zastawiaj się wszystkim czym się da żeby się nie przemęczyć, bo przecież danie czegoś więcej od siebie to już wielki wyzysk niegodny tak cennego pracownika, jak nastolatek bez doświadczenia i żadnej wartości na rynku pracy. Tylko potem nie jęcz że nikt nie chce Cię zatrudnić albo dać awansu czy lepszej pensji. PS: Widzę po ocenach mojego komentarza, że większość popiera taką roszczeniową postawę gówniarzy zaczynających pracę a moją uważa za naganną. Tylko że ja w życiu sobie poradzę. Mam kilka zawodów i wiele lat doświadczenia na różnych stanowiskach. Wszystko co robiłem, zawsze starałem się robić jak najlepiej, za co nie raz zostałem doceniony. Dziś nie narzekam ani na pracę ani na zarobki ale wiem że nigdy bym nie doszedł do tego co mam, gdybym miał takie podejście, jak julka ze skrina.

Odpowiedz
avatar NadobnyWieslaw
-1 1

@cassper ja wiem że trudno uwierzyć, ale nie każdy a) nadaje się na prowadzenie firmy b) będzie się zabijał, żeby robić innym dobrze „jakby pracował u siebie”. Ta mantra jest zwyczajnie niewolnicza, nieważne jak mocno osoby z majątkiem się nadmą, żeby inni się za ich poletko zarzynani.

Odpowiedz
avatar cassper
1 3

@NadobnyWieslaw: Dlatego też nie każdy powinien dobrze zarabiać. Nie chcesz się starać, to nie licz na docenienie. Proste. Ja wiem ze niektórym tęskno do czasów kiedy panowało przekonanie "czy się stoi, czy się leży, trzy tysiące się należy". Ale to może działać tylko na krótką metę. Jak się chce rozwijać w karierze a nie do końca życia być niewolnikiem tyrającym za minimalną, to trzeba się na początku kariery przemęczyć, zagryźć zęby, schować roszczenia w kieszeń i ostro zapierniczać. Potem, jak już się coś sobą i swoim doświadczeniem prezentuje, można się domagać i wymagać od pracodawcy. Na etapie "nastoletniego pracownika sezonowego" jest się tylko planktonem w oceanie, który nie stanowi praktycznie żadnej wartości dla pracodawcy i może być wymieniony w każdej chwili na innego planktona. Ale sądząc po ocenach moich poprzednich wpisów, takie czasy nastały, że każdy chciałby od razu być prezesem i pracować po kilka godzin dziennie, zarabiając przy tym co najmniej pięciocyfrową sumę miesięcznie i pewnie jeszcze mieć do tego asystenta. Tylko problem taki, ze ktoś musi tym asystentem być, nie wszyscy mogą być prezesami. PS: Mówiąc o zatrudnianiu ludzi, nie miałem na myśli swojej firmy, tylko rekrutowanie do projektów które prowadzę w ramach dużego korpo. Zaczynałem w tej firmie od juniora, teraz jestem szefem kilku projektów. Nie raz siedziałem po godzinach czy w weekendy żeby wykonać pilną robotę. Inni w moich zespołach mieli gdzieś co się dzieje z produktem czy projektem, i o punkt 16 kończyli pracę. Ciekawe dlaczego to ja awansowałem, a oni już nie pracują w firmie albo dalej są na niskich stanowiskach? Na prawdę ciekawe...

Odpowiedz
avatar cassper
-1 1

@NadobnyWieslaw: A i jeszcze jedno, bo sądząc po ocenach, nie każdy mnie dobrze zrozumiał. Ja wiem ze nie wszyscy pracodawcy są w porządku i czasem po prostu natrafi się na januszka wyzyskiwacza. Też to przerabiałem i nie wspominam najlepiej. Ale nawet w takich sytuacjach, starałem się wyciągnąć jak najwięcej z szansy, chociażby żeby się czegoś nauczyć. Niestety ale taka jest smutna prawda, ze najwięcej można się nauczyć w januszexach, gdzie wszystko trzeba robić samemu i nie ma się znikąd pomocy. Ale to nie znaczy że trzeba dawać się wykorzystywać. Złych pracodawców należy tępić i dla takich mend jest miejsce w sądzie pracy. Mi chodziło tylko o to, że jeśli pracodawca jest w porządku, to na pewno wynagrodzi dodatkowe poświęcenie, takie jak na przykład zostanie po godzinach. A jeśli nie potrafi tego docenić i tylko wymaga, to się szuka innego a nie robi gównoburzę w internecie, bo tym tylko sobie samemu i swojej przyszłej karierze szkodzi. Januszek i tak się wywinie i wykręci, bo januski już tak mają ze są kute na cztery łapy i mają wtyki we wszelkich urzędach itp, więc są z góry nietykalni. Więc podsumowując, w każej pracy, nawet u najlepszego szefa, czasem jest konieczność wykonania czegoś ponad swoje obowiązki. Jeśli ktoś podchodzi do sprawy "nie bo nie, bo mi się należy Xh pracy i ani minuty dłużej" albo "nie mam tego na umowie i nie zamierzam nawet próbować", to nie jest dobry pracownik i nie chciałbym mieć kogoś takiego w zespole. Chodzi o postawę. A ta niestety nie jest wśród młodych, roszczeniowych najlpesza.

Odpowiedz
avatar Ruskiczolgistabeznogi
1 3

@cassper: Dopóki mamy umowy o pracę, dostajesz pieniądze za fakt bycia zatrudnionym, nie za pracę. Dopóki prawo zezwala na unikanie dodatkowych obowiązków, będzie to wykorzystywane. Bardzo nie zgadzam się z nazywaniem młodego pokolenia "roszczeniowym", wręcz uważam je za żenujące. Według mnie, to pokolenie korzysta z praw które zapewniła im nadmierna regulacja przez państwo.

Odpowiedz
avatar p2k7xzy
3 3

@cassper Widzisz, to jest dobre podsumowanie - jeśli pracodawca jest ok, to i pracownik może zrobić coś ekstra. W tym konkretnym przypadku (jeśli rozmowa jest autentyczna), to pracodawca jest z typu Januszexów, gdzie nie zapewnia przerw, nie pozwala na zamawianie jedzenia spoza lokalu, a nawet nie zapewnia kibla, o sprzedaży skiśniętych lodów nie wspominając. A takich należy tępić i prostować na każdym kroku, bo jak wspominałeś, w sądzie to już często będzie za późno, a gagatek się wywinie.

Odpowiedz
avatar paula2828
-2 2

@cassper: No tak, kodeks pracy, zasady BHP, itd, są stworzone po coś. Jeśli jako pracodawca ich nie przestrzegasz, to życzę powodzenia i tego, żebyś nie trafił na pracownika, który gdzieś to zgłosi. I tak jak pisał @p2k7xzy, jeśli pracodawca jest w porządku, to i pracownik będzie miał inne nastawienie do dodatkowych obowiązków nakładanych przez pracodawcę. A czy tylko młodzi są "roszczeniowi"? No nie, jeśli kogoś zatrudniałeś , to pewnie już wiesz, że to tyczy się różnych grup wiekowych, nie tylko młodzieży. A roszczeniowość nie bierze się znikąd, zwykle wynika z wychowania przez rodziców, więc pretensje powinieneś kierować właśnie do nich. PS Super, że robisz założenia na temat osób, których nie znasz, tylko przez to, że mogą mieć trochę inne zdanie niż Ty. Nastolatką przestałam być kilkanaście lat temu, ale widocznie Ty wiesz lepiej, jak wygląda moje życie.

Odpowiedz
avatar cassper
-1 1

@paula2828: Szkoda mi czasu na odpisywanie komuś, kto nie potrafi czytać ze zrozumieniem. Przeczytaj jeszcze raz, a jak będzie trzeba to i 10 razy, to co napisałem powyżej. Dopiero jak zrozumiesz sens, to wtedy dopiero przemyśl i na spokojnie odpisz. Bo to co napisałaś teraz, nijak ma się do moich poprzednich wpisów.

Odpowiedz
avatar paula2828
0 0

@cassper: Zwróć uwagę na to, że widocznie tylko Ty rozumiesz to, co chcesz przekazać, więc może problem nie tkwi we mnie, czy innych komentujących powyżej, tylko w Tobie i Twoim sposobie wyrażenia myśli.

Odpowiedz
avatar cassper
0 2

@paula2828: Może i jest tak jak mówisz, że tylko ja rozumiem co chcę przekazać. Możliwe, bo żeby to pojąć, trzeba przeżyć to co ja. To co piszę wynika z życiowego doświadczenia. Za czasów mojej młodości, młody nie mógł nawet na umowę liczyć, a co tu dopiero na kodeks pracy czy jakieś specjalne regulacje. Dużo mnie to nauczyło i dziś, z perspektywy czasu, niczego nie żałuję. Ale to ja, niewielu może wejść w moje buty. Stąd takie duże niezrozumienie.

Odpowiedz
avatar paula2828
0 2

@cassper: Może, choć takie sytuacje nadal się zdarzają. Mój siostrzeniec, lat jeszcze 17, poszedł teraz do pracy i też na początku była mowa o tym, że nie dostanie umowy i dodatkowo wypłata będzie, ale dopiero na koniec sierpnia, co trochę było podejrzane. Nie ma co twierdzić, że kiedyś to było, bo czasy się zmieniają i wszystko wygląda inaczej niż jeszcze z 15-20 lat temu, co wcale nie musi być złe, po drugie, nie ma uogólniać, bo są młodzi, którzy przyjdą do pracy i będą uczciwie pracować, a są i starsi, którzy na samym początku stawiają żądania wzięte z czterech liter, a inni w ogóle przychodzą ze świstkiem z urzędu pracy, mówiąc od razu, że nie chcą pracować i żeby tylko im przybić pieczątkę, że to my nie chcemy ich przyjąć do pracy.

Odpowiedz
avatar cassper
1 3

@paula2828: Zgadzam się w pełni. Nawet sam znam takie osoby. Rzecz jednak w tym, że te stare roszczeniowe lenie, najczęściej mają dzieci. A te, biorą wzorce z rodziców. I stąd się biorą "juleczki" które zatrudniają się w restauracji czy barze nad morzem, a potem punkt 22 ściągają fartuch i kończą pracę, bo przecież "nie będę robić więcej niż muszę" i totalnie w poważaniu mają to, że lokal jest pełen klientów i szef choćby się zawziął, to sam ich wszystkich nie obsłuży - true story btw. W jednej z knajp nad morzem, którą prowadzi mój znajomy, to się wydarzyło. Gość jest bardzo dobrym szefem i razem z pracownikami stoi na kuchni. Ale trafiła mu się taka roszczeniowa właśnie, która "miała swoje zasady" i zostawiła go samego na lokalu pełnym ludzi, bo "jej czas pracy się skończył". I absolutnie, to nie był szef naciągacz, prosił ją żeby została za ekstra kasę ale ona już się umówiła z koleżankami na wieczór i nie zamierzała zmieniać planów. Jak widzisz, każdy kij ma dwa końce. Są tak samo źli pracodawcy, jak i źli pracownicy. Idealizowanie tych drugich, jako "bohaterów walczących z wyzyskiem"(jak na skrinie) często jest niesprawiedliwe wobec uczciwych pracodawców. Nie każdy szef to "janusz" tak samo jak nie każda pracownica to "roszczeniowa julka" ale niestety zdarzają się.

Odpowiedz
avatar robiczek
0 0

to wy przynajmniej dostawaliście biczem i jedliście obierki! ha, co za luksusy!? w nas rzucał kamieniami a jak któryś zemdlał to go przywiązywał do płotu na słońcu żeby go ptaki podziobały! a do jedzenia dostawaliśmy te kamienie którymi rzucał! I co wy gównarzeria wiecie o ciężkiej pracy?!

Odpowiedz
Udostępnij