Same here jak wbijam na klienckiego WINa produkcyjnego a tam wszystko w chińskich krzaczkach i jeszcze mnie o coś pyta... żółtki się nie pitolą w tańcu.
Kiedyś dawny znajomy też po informatyce opowiadał jak go urząd pracy gdzieś na staż wysłał gdzie informatyka szukali. Rzekomo posadzili go przed kompem gdzie był jakiś kod w języku, z którym się nigdy nie spotkał, nie wiedział co to jest, do czego służy, o co c'mon, komentarze zawierające pojęcia i słowa których nie znał. Nikt nic nie powiedział, nie wytłumaczył. Więc tak 2 dni przez 8 godzin siedział i nic nie robił praktycznie aż trzeciego zrezygnował. Czwartego piliśmy na umór bo podobno musiał odreagować.
Jak bym miał poprawiać swój kod sprzed 10 lat, to też bym dostał szału.
OdpowiedzSame here jak wbijam na klienckiego WINa produkcyjnego a tam wszystko w chińskich krzaczkach i jeszcze mnie o coś pyta... żółtki się nie pitolą w tańcu.
OdpowiedzKiedyś dawny znajomy też po informatyce opowiadał jak go urząd pracy gdzieś na staż wysłał gdzie informatyka szukali. Rzekomo posadzili go przed kompem gdzie był jakiś kod w języku, z którym się nigdy nie spotkał, nie wiedział co to jest, do czego służy, o co c'mon, komentarze zawierające pojęcia i słowa których nie znał. Nikt nic nie powiedział, nie wytłumaczył. Więc tak 2 dni przez 8 godzin siedział i nic nie robił praktycznie aż trzeciego zrezygnował. Czwartego piliśmy na umór bo podobno musiał odreagować.
Odpowiedz