Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Bank

by NinjaAssassin
Dodaj nowy komentarz
avatar kontraparka
2 2

Pani z banku dostanie prowizję, a tobie w związku ze zmianą zadłużenia, zapewne zmienią warunki i raty.

Odpowiedz
avatar Maquabra
2 2

@kontraparka: Dokładnie. Pani z banku zależy na prowizji, a ta jest od nowej umowy. Bankowi nie zrobi większej różnicy, bo obligo zostanie na tym samym poziomie. Rata spadnie pewnie dlatego, że okres spłaty się wydłuży. Ogólnie rzecz biorąc, nie należy brać kredytów z prowizją, zwłaszcza prowizją kredytowaną, bo wtedy robią się dziwne rzeczy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

Nie trzeba znać się na meandrach bankowości, wystarczy rozumieć prostą zasadę: 1) bank ma zarabiać 2) bank zarabia przetrzymując pieniądze klientów i obracając nimi 3) bank najbardziej zarabia kiedy te pieniądze pożycza osobom fizycznym lub przedsiębiorstwom na procent 4) zadaniem pracownika banku jest realizować cele banku czyli robić wszystko by bank zarobił Więc jeżeli twój bankowy doradca proponuje ci atrakcyjną pożyczkę, to możesz mieć 100% pewności, że najwięcej na niej zarobi i skorzysta bank.

Odpowiedz
avatar yahoo111
0 0

@Trokopotaka: Nie do końca. Celem banku, jak każdego przedsiębiorstwa, jest zarabiać. Ale nie da się tego celu przedstawić pracownikom w postaci: „ZARABIAJCIE DLA BANKU HAJSY!!!” Banki muszą sprecyzować cele i realizować je w określonych cyklach: miesięcznych, kwartalnych, rocznych i kilkuletnich. Z tych ostatnich rozliczany jest wyłącznie zarząd. Prezes niekoniecznie — tylko, jeśli sam formułował cel kilkuletni i w całości był odpowiedzialny za jego realizację (czyli się nie zmienił od lat). Inaczej jest rozliczany tylko za cele roczne. Pracownicy szeregowi są z kolei rozliczani wyłącznie za cele miesięczne i kwartalne. I tymi celami nie jest wcale: „WCIŚNIJCIE NAJDROŻSZE KREDYTY I WYCIŚNIJCIE OSTATNI GROSZ Z KLIENTÓW!!!”, tylko np. „Wygeneruj 100 leadów na kredyty w ciągu miesiąca”, „Sprzedaj 50 produktów inwestycyjnych”, czy „Sprzedaj 40 kredytów”. Pracownicy te rzeczy muszą zrobić w danym miesiącu, żeby w ogóle rozmawiać o premii miesięcznej. Większość pracowników nie jest uzależniona od wysokości udzielonych kredytów, tylko od ich liczby. Natomiast dla klienta atrakcyjna jest taka pożyczka, która będzie po pierwsze trafiona, po drugie atrakcyjna, po trzecie niepowtarzalna. Trafiona, czyli klient mający płynność finansową nie będzie szedł po pożyczkę 200 zł, a jeśli już ma gdzie mieszkać i czym jeździć, to nie będzie brał kredytu na kilkadziesiąt lub kilkaset tysięcy. Ale jeśli udzielił zgód marketingowych i zwierzył się swojemu bankierowi, że zawsze chciał pojechać do Kenii na safari, a w oddziale kolega tego bankiera musiał zrezygnować z safari i szuka na szybko kogoś, kto odkupi od niego wycieczkę za 70% i tak dobrej ceny i wtedy bankier zadzwoni do klienta z ofertą, to może być trafiona pożyczka. Atrakcyjna oznacza, że klient będzie w stanie bez problemu udźwignąć spłatę tego kredytu i warunki są korzystniejsze, niż może dostać „z ulicy” w którymkolwiek innym banku. Niepowtarzalna oznacza tyle, że jest to okazja, która może się nie powtórzyć, jeśli klient będzie się ociągał i będzie żałować decyzji o nie wzięciu kredytu. W przypadku opisanym na screenie jest konflikt między kilkoma wartościami: 1. Długoterminowy zysk banku 2. Krótkoterminowe cele pracownika 3. Zadowolenie i lojalność klienta Długoterminowy zysk banku oczywiście na tym cierpi. Ewentualnie zmiana struktury kredytów może być dla banku korzystna, ale niekoniecznie. Krótkoterminowym celem pracownika jest sprzedać klientowi kredyt. Pracownik nie poniesie żadnych konsekwencji za to, że klient spłaci swój wcześniejszy kredyt udzielony kilka lat wcześniej, ale zyska na sprzedaży kredytu. Klient, który otrzymuje taką propozycję i z niej korzysta zyskuje przekonanie, że bank o niego się troszczy i że dzięki niemu podejmuje korzystne dla siebie decyzje finansowe. Jest zatem zadowolony i lojalniejszy. Klient, który wie o potencjalnej korzyści, sam sobie ją przeliczy i zrealizuje, pozostaje neutralny, ale bank i tak traci na tym długoterminowy zysk, a pracownik niekoniecznie realizuje cel na kredycie, który jest sprzedany bez udziału pracownika. Klient, który jak wyżej, sam przyjdzie po kredyt, ale pracownik mu robi pod górkę, przedstawia dziwne symulacje i stara się przekonać klienta, żeby nie brał kredytu, kierując się błędnie pojętym interesem banku, nic na tym nie zyskuje, może dostać ochrzan za spławienie klienta, a klient będzie niezadowolony. Jeśli do tego klient zostanie oszukany i sam sprawdzi, czy mógłby dostać takie warunki w innym banku i dostaje je, wręcz na pewno odejdzie do konkurencji, czyli bank na tym straci o wiele więcej. Niżej opisałem, jak taki mechanizm działa i dlaczego jest jak najbardziej możliwe, że klient na tym zyskuje. W 2019, kiedy małe TSUE przeszło we wrześniu, spłaciłem przed czasem, w październiku, trzecią ratę za samochód (kredyt brany w dwóch ratach z pierwszą wpłatą (1/3) w styczniu 2018, jedna rata w styczniu 2019 i druga w styczniu 2020). Przedstawiłem do banku (Getin) moje rozliczenie, kłócili się o ostatni grosz i zwró

Odpowiedz
avatar wroblitz
5 5

Osoby piszące "tyśąc" w ogóle nie powinny dostawać kredytów.

Odpowiedz
avatar yahoo111
1 1

Sprawa wygląda tak: 1. Op bierze kredyt i od razu spłaca przy jego pomocy starą pożyczkę. 2. W związku z wcześniejszą spłatą starej pożyczki, na mocy tzw. małego wyroku TSUE (małego, bo w tym samym roku po rozstrzygnięcie dużego TSUE dotyczącego frankowiczów) następuje zwrot kosztów pobranych podczas jej brania (prowizji, ale także np. kosztów przygotowawczych, kosztów pobrania zabezpieczenia, czy ubezpieczenie, jeśli pożyczka jest ubezpieczona przez cały okres trwania). 3. Jeśli ktoś wziął kredyt na 200 tysięcy z prowizją np. 20000 zł na 10 lat, w pięć lat spłacił już 150000, zostało 57 tysięcy razem z odsetkami, a przez pięć najbliższych lat spłaci np. 75 tysięcy, to jeśli dzisiaj weźmie kredyt na 60 tysięcy z niższymi odsetkami i niższą prowizją, to dostanie zwrot połowy prowizji (czyli 10 tysięcy) i niższe raty, niższą łączną kwotę do spłaty. Gdzie jest kruczek? Nowy kredyt może być np. bezprowizyjny. Wtedy spłacając go wcześniej, nie dostanie rzeczonego zwrotu. Bank na tym konkretnym kliencie traci, ale restrukturyzuje kredyty, przez co ma mniej kredytów zagrożonych zwrotem prowizji, co lepiej wygląda w wynikach na kolejne kwartały. A w tym kwartale po prostu zrealizują budżet na małe TSUE. A pani z banku zarobi na realizacji planu, bo za wcześniejsze spłaty kredytów zaciągniętych lata wcześniej już nikt ich nie rozlicza.

Odpowiedz
avatar zpiesciamudotwarzy
-1 1

ty się śmiej, a ja na przykład ostatnio w moim kraju zagłosowałem na polityka który wydał ciężkie pieniądze zarobione w Niemczech na truskawkach na banery swojej osoby i teraz jest w polsce taki dobrobyt że ludzie kosztem własnej wypłaty wspierają imigrantów z innych krajów, rezygnują z palenia węglem żeby było czystsze powietrze, mniej słodzą dla zdrowia i wiele innych zasług, tych panów którzy robią to zupełnie bezinteresownie, więc nie pluj na ludzi bo bezinteresowność istnieje - np. ostatnio czytałem że banki mogą mieć problem przez frnakowiczów, więc polacy społem zaczeli płacić dwa razy wyższe raty za mieszkania, żeby bankierzy nie musieli latać starymi helikopterami na jakieś zatłoczone nie-prywatne wyspy

Odpowiedz
Udostępnij