@stalin150: Nie, wszystko się zgadza. Po prostu jednym i drugim płacą i poza drobnymi różnicami jedni i drudzy to praktycznie to samo.
Najemnik walczy dla tego, kto mu za to zapłaci, może być to zarówno rząd jakiegoś kraju, jak i prywatna instytucja. Najemnik posiada własne wyposażenie i szkolenie, bądź zapewnia mu je jakaś organizacja najemnicza, do której należy.
Żołnierz zawodowy walczy dla armii kraju, do której jest zaciągnięty. Ta armia zapewnia mu szkolenie, wyposażenie, wyżywienie oraz wypłaca mu żołd, a także dodatkowe premie za udział w niebezpiecznych konfliktach czy misjach.
Stany Zjednoczone prowadzą wszystkie wojny praktycznie wyłącznie z wykorzystaniem żołnierzy zawodowych. W momencie, kiedy ktoś dobrowolnie decyduje się na karierę wojskową i czyni z niej swoje źródło utrzymania, jest nieporównywalnie lepszym i skuteczniejszym żołnierzem od kogoś, kogo przez przymusowy pobór wcielono siłą do armii wbrew jego woli.
USA się tego nauczyło po wojnie w Wietnamie, gdzie wysłano właśnie całą rzeszę przymusowo zwerbowanych żołnierzy, nieprzeszkolonych i nieprzygotowanych do walki w dżungli. Straty wśród Amerykanów były ogromne (zarówno w ludziach jak i w sprzęcie), a cały konflikt okazał się totalną porażką. Wyciągnęli wnioski i od tego czasu stosują zawodowych, dobrze wyszkolonych i wyposażonych żołnierzy, którzy są do walki zmotywowani finansowo.
I to nie jest odkrycie XX wieku. Od starożytności istniały armie zawodowe, którym wypłacano żołd za samą przynależność do armii i odnoszone zwycięstwa, a często także pozwalano na własną rękę obławiać się łupami po ograbieniu zabitych. Tacy ludzie chętnie stawali do walki, bo wiedzieli, że im się to opłaca. Jedynie kraje, których nie stać na wystawienie zawodowej armii, albo po prostu nie mają kim już prowadzić walk, bazują na przymusowym poborze cywilów.
@Zelbet: Oddaje grubo ponad połowę swoich pieniędzy państwu z kartonu, patyków i guana. A to państwo nie potrafi zapewnić podstawowych potrzeb jak bezpieczeństwo. Dalej będzie, że pomimo składki zdrowotnej będziesz musiał się leczyć sam, albo przyjść do szpitala z własnym lekarzem, sprzętem i lekarstwami. Do szkoły dziecko poślesz z własnym nauczycielem... itd. Naród który godzi się na takie rzeczy nie zasługuje aby mieć własne państwo.
@AndrzejPozdrawiam: To jest akurat mentalność charakterystyczna dla byłych krajów związku radzieckiego i ogólnie krajów wschodu. Nie liczy się jednostka i jednostka ma się poświęcić dla dobra kraju, narodu i tak dalej, bo to zaszczytne i honorowe. Tyle tylko, że to jest poświęcenie dla rządzącej elity, która bez mrugnięcia okiem wyśle innych do piachu dla swoich interesów.
Komuś się pomyliło wojsko z najemnikami.
Odpowiedz@stalin150: Nie, wszystko się zgadza. Po prostu jednym i drugim płacą i poza drobnymi różnicami jedni i drudzy to praktycznie to samo. Najemnik walczy dla tego, kto mu za to zapłaci, może być to zarówno rząd jakiegoś kraju, jak i prywatna instytucja. Najemnik posiada własne wyposażenie i szkolenie, bądź zapewnia mu je jakaś organizacja najemnicza, do której należy. Żołnierz zawodowy walczy dla armii kraju, do której jest zaciągnięty. Ta armia zapewnia mu szkolenie, wyposażenie, wyżywienie oraz wypłaca mu żołd, a także dodatkowe premie za udział w niebezpiecznych konfliktach czy misjach. Stany Zjednoczone prowadzą wszystkie wojny praktycznie wyłącznie z wykorzystaniem żołnierzy zawodowych. W momencie, kiedy ktoś dobrowolnie decyduje się na karierę wojskową i czyni z niej swoje źródło utrzymania, jest nieporównywalnie lepszym i skuteczniejszym żołnierzem od kogoś, kogo przez przymusowy pobór wcielono siłą do armii wbrew jego woli. USA się tego nauczyło po wojnie w Wietnamie, gdzie wysłano właśnie całą rzeszę przymusowo zwerbowanych żołnierzy, nieprzeszkolonych i nieprzygotowanych do walki w dżungli. Straty wśród Amerykanów były ogromne (zarówno w ludziach jak i w sprzęcie), a cały konflikt okazał się totalną porażką. Wyciągnęli wnioski i od tego czasu stosują zawodowych, dobrze wyszkolonych i wyposażonych żołnierzy, którzy są do walki zmotywowani finansowo. I to nie jest odkrycie XX wieku. Od starożytności istniały armie zawodowe, którym wypłacano żołd za samą przynależność do armii i odnoszone zwycięstwa, a często także pozwalano na własną rękę obławiać się łupami po ograbieniu zabitych. Tacy ludzie chętnie stawali do walki, bo wiedzieli, że im się to opłaca. Jedynie kraje, których nie stać na wystawienie zawodowej armii, albo po prostu nie mają kim już prowadzić walk, bazują na przymusowym poborze cywilów.
Odpowiedz"Bo im za to płacą"... Jaka jest w/g tego "kogoś" w takim razie cena życia żołnierza, kto walczy o majątek i godność tego "kogoś" ? Chyba nie żołd?
Odpowiedz@Zelbet: Oddaje grubo ponad połowę swoich pieniędzy państwu z kartonu, patyków i guana. A to państwo nie potrafi zapewnić podstawowych potrzeb jak bezpieczeństwo. Dalej będzie, że pomimo składki zdrowotnej będziesz musiał się leczyć sam, albo przyjść do szpitala z własnym lekarzem, sprzętem i lekarstwami. Do szkoły dziecko poślesz z własnym nauczycielem... itd. Naród który godzi się na takie rzeczy nie zasługuje aby mieć własne państwo.
Odpowiedz@czochracz_bobra: Na szczęście ani Ty ani nowy Car Rosji nie decydujecie, czy zasługujemy na państwo czy nie zasługujemy.
Odpowiedzw sumie to smutne, że wiele osób uważa się za tak bardzo bezwartościowe, że jedyną rzeczą jaką mogą zrobić dla społeczeństwa to umrzeć (na wojnie)
Odpowiedz@AndrzejPozdrawiam: To jest akurat mentalność charakterystyczna dla byłych krajów związku radzieckiego i ogólnie krajów wschodu. Nie liczy się jednostka i jednostka ma się poświęcić dla dobra kraju, narodu i tak dalej, bo to zaszczytne i honorowe. Tyle tylko, że to jest poświęcenie dla rządzącej elity, która bez mrugnięcia okiem wyśle innych do piachu dla swoich interesów.
Odpowiedz