@Kajothegreat: oczywiste, że ma rację. Czy ja pusze, że nie? Teraz niech idzie do kogoś bez nóg i mu powie, że już nie pobiegnie w maratonie. Nie neguję samego faktu. Piętnuje ludzi takich jak "darkwiz", że w czasach, kiedy poziom życia spada na łeb na szyję, oni jeszcze szydzą z ludzi, którzy nie ogarniają jak, czemu, dlaczego, i dopierdàlajàc im czują się lepsi.
To zależy jak bardzo spadnie. Jak spadnie do -20% i deflacja utrzyma się tak przez kilka miesięcy, to ceny wrócą. :P
Ale nie spadnie do tylu. Dobrze będzie jak najbliższym czasie w ogóle spadnie do wartości jednocyfrowych.
albo że jak w tv powiedzą że inflacja zaczęła spadać to ceny przynajmniej przestaną rosnąc, tymczasem dla tych co mają 1 z matematyki i 1 z odporności na manipulację:
jeśli inflacja wynosi 20% to znaczy że masło w ciągu roku podrożej o 20%,
jeśli w TV ogołszą super nowinę że inflacja MALEJE - to może wynosić np. 19% (no bo przecież zmalała - może nawet powiedzą że zmalała o 5% - duży sukces no nie? :) - i teraz ten mykens - inflacja zmalała o 5% - co oznacza że masło PODROŻEJE 0 19% - welcome in the real world neo :)
@zpiesciamudotwarzy: Nie jestem ekonomistą, więc może mi ktoś wytłumaczy: jeżeli w listopadzie mamy inflację 20% w porównaniu do listopada zeszłego roku, a w grudniu 19% w porównaniu do grudnia zeszłego roku, to chyba faktycznie jest lepiej, nie?
@paw1915: to obrazowo: jeśli w poniedziałek wydymało cie 20 murzynów, a we wtorek 19 - to czy wtorek był dobrym dniem, czy może jedynie "lepszym" niż poniedziałek?
@zpiesciamudotwarzy: No nie. Jeśli mielibyśmy 20% inflację w styczniu i 10% inflację w lutym, oznaczałoby to, że ceny sporo spadły ze stycznia na luty.
@ilirjan: Nie, nie masz racji, kolego. Inflację liczy się rok-rocznie. Jeśli ceny względem styczeń-luty 2022 wzrosłyby o 0,5%, a inflacja w styczniu 2023 byłaby 20%, w luty zaś - 10%, to oznaczałoby, że ceny spadły względem poprzedniego miesiąca.
Oczywiście, że nie nie wrócą.
By wróciły musielibyśmy mieć dla odmiany inflację ujemną, czyli deflację. Zmniejszenie inflacji oznacza tylko tyle, że będą wolniej rosnąć.
Rzecz jasna mechanizmy rynkowe nie są tak zerojedynkowe i na ceny wpływa więcej rzeczy od samej inflacji, więc jeśli uda się ją zatrzymać, a potem doprowadzić do stabilnego spadku, jest szansa by wreszcie ustabilizował się stosunek zarobków do cen.
Najpierw będzie trzeba wyprzedać towar z magazynów po starych cenach. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
OdpowiedzNastępny mądry ekonomista, którego celem życia jest wyśmiewanie innych ludzi, którzy chcą po prostu normalności.
Odpowiedz@kajus44: ??? Przecież on ma rację. Ludzie naprawdę wierzą, że ceny później spadną. No cóż, nie spadną. Pensje wzrastają o 10%, a inflacja o 20 :).
Odpowiedz@Kajothegreat: oczywiste, że ma rację. Czy ja pusze, że nie? Teraz niech idzie do kogoś bez nóg i mu powie, że już nie pobiegnie w maratonie. Nie neguję samego faktu. Piętnuje ludzi takich jak "darkwiz", że w czasach, kiedy poziom życia spada na łeb na szyję, oni jeszcze szydzą z ludzi, którzy nie ogarniają jak, czemu, dlaczego, i dopierdàlajàc im czują się lepsi.
Odpowiedz@kajus44: Wydaje mi się, że nadinterpretowujesz.
OdpowiedzTo zależy jak bardzo spadnie. Jak spadnie do -20% i deflacja utrzyma się tak przez kilka miesięcy, to ceny wrócą. :P Ale nie spadnie do tylu. Dobrze będzie jak najbliższym czasie w ogóle spadnie do wartości jednocyfrowych.
Odpowiedzalbo że jak w tv powiedzą że inflacja zaczęła spadać to ceny przynajmniej przestaną rosnąc, tymczasem dla tych co mają 1 z matematyki i 1 z odporności na manipulację: jeśli inflacja wynosi 20% to znaczy że masło w ciągu roku podrożej o 20%, jeśli w TV ogołszą super nowinę że inflacja MALEJE - to może wynosić np. 19% (no bo przecież zmalała - może nawet powiedzą że zmalała o 5% - duży sukces no nie? :) - i teraz ten mykens - inflacja zmalała o 5% - co oznacza że masło PODROŻEJE 0 19% - welcome in the real world neo :)
Odpowiedz@zpiesciamudotwarzy: Nie jestem ekonomistą, więc może mi ktoś wytłumaczy: jeżeli w listopadzie mamy inflację 20% w porównaniu do listopada zeszłego roku, a w grudniu 19% w porównaniu do grudnia zeszłego roku, to chyba faktycznie jest lepiej, nie?
Odpowiedz@paw1915: to obrazowo: jeśli w poniedziałek wydymało cie 20 murzynów, a we wtorek 19 - to czy wtorek był dobrym dniem, czy może jedynie "lepszym" niż poniedziałek?
Odpowiedz@paw1915: No nie jest. Bo widzisz, z listopada na grudzień zeszłego roku również mieliśmy podwyżki cen.
Odpowiedz@zpiesciamudotwarzy: No nie. Jeśli mielibyśmy 20% inflację w styczniu i 10% inflację w lutym, oznaczałoby to, że ceny sporo spadły ze stycznia na luty.
Odpowiedz@Kajothegreat: To oznacza, że tempo wzrostu cen spadło. Ceny rosną, tyle że wolniej.
Odpowiedz@ilirjan: Nie, nie masz racji, kolego. Inflację liczy się rok-rocznie. Jeśli ceny względem styczeń-luty 2022 wzrosłyby o 0,5%, a inflacja w styczniu 2023 byłaby 20%, w luty zaś - 10%, to oznaczałoby, że ceny spadły względem poprzedniego miesiąca.
OdpowiedzOczywiście, że nie nie wrócą. By wróciły musielibyśmy mieć dla odmiany inflację ujemną, czyli deflację. Zmniejszenie inflacji oznacza tylko tyle, że będą wolniej rosnąć. Rzecz jasna mechanizmy rynkowe nie są tak zerojedynkowe i na ceny wpływa więcej rzeczy od samej inflacji, więc jeśli uda się ją zatrzymać, a potem doprowadzić do stabilnego spadku, jest szansa by wreszcie ustabilizował się stosunek zarobków do cen.
Odpowiedz