Because because już znaleźli pracę bo rozmowa była wcześniej niż u was. A was olali, albo już zapiexxdalają i nie mają czasu szlajać się po firmach i wysłuchiwać durnych pytań hr'owców.
To tak jak z rejestracją do lekarza specjalisty - termin badania jest rozstrzygający gdzie pacjent zostawi skierowanie (za którym idą niemałe pieniądze przecież*).
* - zarejestrowano intensywne procesy myślowe wszelkiej maści menadżerów.
@kontraparka: Być może jestem jakiś nietutejszy, ale czy wówczas nie dzwoni się, lub chociaż nie wysyła maila, w którym informuje się o rezygnacji z rozmowy?
@Rapper3d: W sytuacji, w której z jakiegoś powodu anulują bądź przekładają rozmowę kwalifikacyjną? (Bo to byłaby analogiczna sytuacja). Nie wiem, jak dla Ciebie, ale dla mnie dość abstrakcyjną wydaje się sytuacja, w której umawiasz się z pracodawcą na jakiś termin, przychodzisz na rozmowę, a na miejscu słyszysz od sekretarki "Aaa, my jednak zrezygnowaliśmy z pańskiej kandydatury. Może pan iść do domu".
Czy chodzi Ci - co zdecydowanie bardziej prawdopodobne, a przy tym kompletnie nieanalogiczne - o telefon z informacją zwrotną odnośnie wyniku samej rozmowy? Jeżeli tak, to mogę jedynie z własnego doświadczenia napisać, że jak ostatnio chodziłem na takie rozmowy, to z garstki miejsc otrzymałem telefon, w większości przypadków był to e-mail, a pewnie z połowy nie było żadnego odzewu, więc na pewno nie mogę powiedzieć, że tego nie robią. Niemniej raz jeszcze - to coś zupełnie innego niż poinformowanie o tym, że nie stawi się na umówione spotkanie, czego - moim zdaniem - kultura wymaga od obydwu stron (zresztą nie tylko takiej relacji), a w tym chyba się zgodzimy, że nieporównanie częściej (żeby nie napisać - wyłącznie) ma to miejsce po stronie kandydata.
@kontraparka: Widzę, że nadal nie rozumiesz istoty sprawy... Pracujesz 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu? Nie ma tej minuty-dwóch, żeby:
a) zadzwonić
b) napisać choćby sms
c) napisać maila
Ba! Napisać sms lub maila można nawet po powrocie do domu.
@Ashardon: Tylko po co, skoro już mają pracę? To tak samo jak z odwoływaniem wizyt u lekarza, gdy zarejestrowałeś się do kilku, ale szukasz dalej, bo może będzie gdzieś od ręki. Jak się załapią gdzieś na poradę, to już nie dzwonią do pozostałych, żeby odwołać.
Rozumiem, że ta wolność jest obustronna i pozwala również pracodawcy zakończyć stosunek pracy w podobny sposób (tj. bez jakiegokolwiek poszanowania przepisów Kodeksu pracy)?
@Silm4ril: Ja niczego takiego nie stwierdziłem. Napisałem jedynie, że przepisy odnoszące się do stosunku pracy (nie stosunku wynikającego z umowy zlecenia) obowiązują obydwie strony. Niemniej jednak, jeżeli już pytasz, to można taki wniosek wysnuć choćby na podstawie faktu, że większość pracowników (75%) jest zatrudniona w oparciu o umowę o pracę, podczas, gdy w oparciu o umowę zlecenia raptem 9% (dane z raportu CBOS "Sytuacja zawodowa Polaków i gotowość zmiany zatrudnienia" z 2018 r. Zakładam, że dziś dysproporcja ta jest jeszcze większa).
http://mistrzowie.org//uimages/services/mistrzowie/i18n/pl_PL/comments/a098/a098f420f2f91f1cde249d1ee7f48029.jpeg
Być może drugą szokująca dla ciebie informacją będzie fakt, że umów (w tym umów zlecenia) nie wypowiada się w taki sposób, że ktoś po prostu idzie sobie w cholerę (takie "wypowiedzenie" nie wywołuje żądnych skutków prawnych). Do tego jeszcze w Kodeksie cywilnym jest taki artykuł o numerze 746, którego § 2 brzmi tak:
"Przyjmujący zlecenie może je wypowiedzieć w każdym czasie. Jednakże gdy zlecenie jest odpłatne, a wypowiedzenie nastąpiło bez ważnego powodu, przyjmujący zlecenie jest odpowiedzialny za szkodę".
Z kolei jak zadasz sobie jeszcze trud przeczytania art. 734 § 1 Kodeksu cywilnego, to zauważysz, że umowa ta - wbrew twoim naukom, które próbujesz tu uskuteczniać - zowie się "umową zlecenia".
No to teraz - w ramach rewanżu - ty mi odpowiedz, na jakiej podstawie założyłeś, że ta kobieta była zatrudniona na umowę zlecenia?
Odpowiedz
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
11 stycznia 2023 o 21:56
@Silm4ril: Zresztą w kwestii tego prawidłowego nazewnictwa nie jest wcale potrzebna znajomość kodeksu, a jedynie podstaw gramatyki rodzimego języka (konkretnie zaś deklinacji i tego, że w takiej konstrukcji używamy dopełniacza, nie zaś mianownika). Umowa (kogo, czego?) zlecenia, umowa (kogo, czego?) najmu, umowa użyczenia, umowa sprzedaży (potocznie błędnie nazywana umową kupna-sprzedaży), umowa przewozu, nie zaś umowa-zlecenie, umowa-najem, umowa-użyczenie, umowa-sprzedaż, umowa-przewóz.
@Silm4ril: Tym stwierdzeniem czynisz tę sytuację dość absurdalną, bo trochę tak, jakbym ja założył sobie, że napisałeś, że kobieta z tej historii miała orzeczoną niepełnosprawność, zażądał od ciebie wyjaśnień odnośnie podstaw takiego założenia, ty byś mi wyjaśnił, że przecież wcale nic takiego nie napisałeś, w ja bym ci zarzucał, że nie udzieliłeś odpowiedzi na moje pytanie (nalegając dalej na wytłumaczenie się z czegoś, czego nie napisałeś, a co ja sobie ubzdurałem) i na tej tylko podstawie wzbraniał się przed udzieleniem odpowiedzi na pytanie, na które po prostu nie jesteś w stanie udzielić żadnej sensownej odpowiedzi, albowiem najpewniej wniosek ten poczyniłeś na gruncie komentarza Giovki, który opisywał sytuację w swojej firmie (nie zaś w firmie przedstawionej w historii).
Ja żałuję że podczas pandemii nie zatrudniłem się w innej firmie gdzie też była praca zdalna, tylko po to by po miesiącu nic nie robienia zrezygnować. Po miesiącu by wynagrodzenie weszło.
Podobno koleś ode mnie z firmy tak zrobił.
Sami urwał nać specjaliści prawa pracy widze tutaj. Ale i tak janusz wali ich po rogach codziennie a oni się cieszą że jednak tylko po rogach i nawet nie za mocno bo inny to by jeszcze dodatkowo w dupe walił nie tylko po rogach.
Because because już znaleźli pracę bo rozmowa była wcześniej niż u was. A was olali, albo już zapiexxdalają i nie mają czasu szlajać się po firmach i wysłuchiwać durnych pytań hr'owców. To tak jak z rejestracją do lekarza specjalisty - termin badania jest rozstrzygający gdzie pacjent zostawi skierowanie (za którym idą niemałe pieniądze przecież*). * - zarejestrowano intensywne procesy myślowe wszelkiej maści menadżerów.
Odpowiedz@kontraparka: Być może jestem jakiś nietutejszy, ale czy wówczas nie dzwoni się, lub chociaż nie wysyła maila, w którym informuje się o rezygnacji z rozmowy?
Odpowiedz@wroblitz a oni oddzwaniają?
Odpowiedz@Rapper3d: W sytuacji, w której z jakiegoś powodu anulują bądź przekładają rozmowę kwalifikacyjną? (Bo to byłaby analogiczna sytuacja). Nie wiem, jak dla Ciebie, ale dla mnie dość abstrakcyjną wydaje się sytuacja, w której umawiasz się z pracodawcą na jakiś termin, przychodzisz na rozmowę, a na miejscu słyszysz od sekretarki "Aaa, my jednak zrezygnowaliśmy z pańskiej kandydatury. Może pan iść do domu". Czy chodzi Ci - co zdecydowanie bardziej prawdopodobne, a przy tym kompletnie nieanalogiczne - o telefon z informacją zwrotną odnośnie wyniku samej rozmowy? Jeżeli tak, to mogę jedynie z własnego doświadczenia napisać, że jak ostatnio chodziłem na takie rozmowy, to z garstki miejsc otrzymałem telefon, w większości przypadków był to e-mail, a pewnie z połowy nie było żadnego odzewu, więc na pewno nie mogę powiedzieć, że tego nie robią. Niemniej raz jeszcze - to coś zupełnie innego niż poinformowanie o tym, że nie stawi się na umówione spotkanie, czego - moim zdaniem - kultura wymaga od obydwu stron (zresztą nie tylko takiej relacji), a w tym chyba się zgodzimy, że nieporównanie częściej (żeby nie napisać - wyłącznie) ma to miejsce po stronie kandydata.
Odpowiedz@wroblitz: Jak zapierdzielasz na magazynie to nie dzwonisz, bo ci kieras łeb urwie.
Odpowiedz@kontraparka: Widzę, że nadal nie rozumiesz istoty sprawy... Pracujesz 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu? Nie ma tej minuty-dwóch, żeby: a) zadzwonić b) napisać choćby sms c) napisać maila Ba! Napisać sms lub maila można nawet po powrocie do domu.
Odpowiedz@Ashardon: Tylko po co, skoro już mają pracę? To tak samo jak z odwoływaniem wizyt u lekarza, gdy zarejestrowałeś się do kilku, ale szukasz dalej, bo może będzie gdzieś od ręki. Jak się załapią gdzieś na poradę, to już nie dzwonią do pozostałych, żeby odwołać.
OdpowiedzRozumiem, że ta wolność jest obustronna i pozwala również pracodawcy zakończyć stosunek pracy w podobny sposób (tj. bez jakiegokolwiek poszanowania przepisów Kodeksu pracy)?
OdpowiedzUmów-zleceń nie obowiązuje kodeks pracy :)
Odpowiedz@Silm4ril: A na jakiej podstawie stwierdzasz, że w opisanym przypadku mieliśmy do czynienia z umową zlecenia?
OdpowiedzA na jakiej podstawie ty stwierdzasz, że w opisanym przypadku nie mieliśmy do czynienia z umową-zleceniem (nie "umową zlecenia")? :)
Odpowiedz@Silm4ril: Ja niczego takiego nie stwierdziłem. Napisałem jedynie, że przepisy odnoszące się do stosunku pracy (nie stosunku wynikającego z umowy zlecenia) obowiązują obydwie strony. Niemniej jednak, jeżeli już pytasz, to można taki wniosek wysnuć choćby na podstawie faktu, że większość pracowników (75%) jest zatrudniona w oparciu o umowę o pracę, podczas, gdy w oparciu o umowę zlecenia raptem 9% (dane z raportu CBOS "Sytuacja zawodowa Polaków i gotowość zmiany zatrudnienia" z 2018 r. Zakładam, że dziś dysproporcja ta jest jeszcze większa). http://mistrzowie.org//uimages/services/mistrzowie/i18n/pl_PL/comments/a098/a098f420f2f91f1cde249d1ee7f48029.jpeg Być może drugą szokująca dla ciebie informacją będzie fakt, że umów (w tym umów zlecenia) nie wypowiada się w taki sposób, że ktoś po prostu idzie sobie w cholerę (takie "wypowiedzenie" nie wywołuje żądnych skutków prawnych). Do tego jeszcze w Kodeksie cywilnym jest taki artykuł o numerze 746, którego § 2 brzmi tak: "Przyjmujący zlecenie może je wypowiedzieć w każdym czasie. Jednakże gdy zlecenie jest odpłatne, a wypowiedzenie nastąpiło bez ważnego powodu, przyjmujący zlecenie jest odpowiedzialny za szkodę". Z kolei jak zadasz sobie jeszcze trud przeczytania art. 734 § 1 Kodeksu cywilnego, to zauważysz, że umowa ta - wbrew twoim naukom, które próbujesz tu uskuteczniać - zowie się "umową zlecenia". No to teraz - w ramach rewanżu - ty mi odpowiedz, na jakiej podstawie założyłeś, że ta kobieta była zatrudniona na umowę zlecenia?
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 11 stycznia 2023 o 21:56
@Silm4ril: Zresztą w kwestii tego prawidłowego nazewnictwa nie jest wcale potrzebna znajomość kodeksu, a jedynie podstaw gramatyki rodzimego języka (konkretnie zaś deklinacji i tego, że w takiej konstrukcji używamy dopełniacza, nie zaś mianownika). Umowa (kogo, czego?) zlecenia, umowa (kogo, czego?) najmu, umowa użyczenia, umowa sprzedaży (potocznie błędnie nazywana umową kupna-sprzedaży), umowa przewozu, nie zaś umowa-zlecenie, umowa-najem, umowa-użyczenie, umowa-sprzedaż, umowa-przewóz.
Odpowiedz@wroblitz: Nie odpowiedziałeś na pytanie, więc nie widzę żadnego powodu, dla którego ja miałbym się tutaj produkować dla ciebie :) Pozdrawiam.
Odpowiedz@Silm4ril: Tym stwierdzeniem czynisz tę sytuację dość absurdalną, bo trochę tak, jakbym ja założył sobie, że napisałeś, że kobieta z tej historii miała orzeczoną niepełnosprawność, zażądał od ciebie wyjaśnień odnośnie podstaw takiego założenia, ty byś mi wyjaśnił, że przecież wcale nic takiego nie napisałeś, w ja bym ci zarzucał, że nie udzieliłeś odpowiedzi na moje pytanie (nalegając dalej na wytłumaczenie się z czegoś, czego nie napisałeś, a co ja sobie ubzdurałem) i na tej tylko podstawie wzbraniał się przed udzieleniem odpowiedzi na pytanie, na które po prostu nie jesteś w stanie udzielić żadnej sensownej odpowiedzi, albowiem najpewniej wniosek ten poczyniłeś na gruncie komentarza Giovki, który opisywał sytuację w swojej firmie (nie zaś w firmie przedstawionej w historii).
OdpowiedzJa żałuję że podczas pandemii nie zatrudniłem się w innej firmie gdzie też była praca zdalna, tylko po to by po miesiącu nic nie robienia zrezygnować. Po miesiącu by wynagrodzenie weszło. Podobno koleś ode mnie z firmy tak zrobił.
OdpowiedzPodobno to ja mam metrowego kukiza.
OdpowiedzSami urwał nać specjaliści prawa pracy widze tutaj. Ale i tak janusz wali ich po rogach codziennie a oni się cieszą że jednak tylko po rogach i nawet nie za mocno bo inny to by jeszcze dodatkowo w dupe walił nie tylko po rogach.
Odpowiedz