Problem w tym, że w tych otwartych a nie kupionych są. Za komuny powszechne były robaki w mące, kaszy, nawet w cukrze, bo były w papierowych tytkach. Ale za to miało się pewność, że nie[pryskane były.
@Maquabra: no właśnie - powszechnie uważa się że to jakieś debile co otwierają, ale tak naprawdę to profesorowie matematyki, którzy obliczyli wzór który pozwala przewidzieć czy kolejne opakowanie będzie czyste na podstawie określonej ilości sprawdzonych wcześniej :)
Kiedyś pracowałem w pewnym markecie budowlanym, klient chciał, żeby otworzyć mu pudełko z baterią umywalkową, bo chce sprawdzić, czy jest kompletna i nieuszkodzona. Oglądał ją z każdej strony jakieś 10 minut, czy nie jest porysowana. Stwierdził, że jest ok i mówi... "Dej mi Pan tą zapakowaną, bo rozpakowanej nie będę kupował"
Moim zdaniem powinien być bezwzględny, prawny nakaz kupna towaru, który się w sklepie rozpakowało, albo pokrycia jego pełnej ceny.
I nie ma pierdzielenia, że chcę sprawdzić coś tam. Najpierw kup i zapłać, a potem sprawdź. Jak będzie coś nie tak, podejdź do stanowiska gdzie przyjmują reklamacje i ci wymienią, albo zwrócą kasę.
@Trokopotaka: Sklepy raczej rzadko by egzekwowały ten nakaz. Ważniejszy jest dla nich PR, więc idą na ustępstwa, nawet gdy klient nie ma racji. Często np. przyjmują zwroty towarów, mimo że nie ma to tego podstaw, żeby tylko uniknąć afery.
Problem w tym, że w tych otwartych a nie kupionych są. Za komuny powszechne były robaki w mące, kaszy, nawet w cukrze, bo były w papierowych tytkach. Ale za to miało się pewność, że nie[pryskane były.
OdpowiedzMoże w tych były?
OdpowiedzAle jak? Ty byś kupił w otwartym opakowaniu? Bądźmy poważni.
Odpowiedz@Maquabra: no właśnie - powszechnie uważa się że to jakieś debile co otwierają, ale tak naprawdę to profesorowie matematyki, którzy obliczyli wzór który pozwala przewidzieć czy kolejne opakowanie będzie czyste na podstawie określonej ilości sprawdzonych wcześniej :)
Odpowiedz@zpiesciamudotwarzy: Moim zdaniem z grona podejrzanych nie można też wykluczyć profesorów chemii, zmniejszających w ten sposób masę molową ryżu.
OdpowiedzKiedyś pracowałem w pewnym markecie budowlanym, klient chciał, żeby otworzyć mu pudełko z baterią umywalkową, bo chce sprawdzić, czy jest kompletna i nieuszkodzona. Oglądał ją z każdej strony jakieś 10 minut, czy nie jest porysowana. Stwierdził, że jest ok i mówi... "Dej mi Pan tą zapakowaną, bo rozpakowanej nie będę kupował"
OdpowiedzA może on zbiera same mole i ryż nie był mu potrzebny
OdpowiedzMoim zdaniem powinien być bezwzględny, prawny nakaz kupna towaru, który się w sklepie rozpakowało, albo pokrycia jego pełnej ceny. I nie ma pierdzielenia, że chcę sprawdzić coś tam. Najpierw kup i zapłać, a potem sprawdź. Jak będzie coś nie tak, podejdź do stanowiska gdzie przyjmują reklamacje i ci wymienią, albo zwrócą kasę.
Odpowiedz@Trokopotaka: Sklepy raczej rzadko by egzekwowały ten nakaz. Ważniejszy jest dla nich PR, więc idą na ustępstwa, nawet gdy klient nie ma racji. Często np. przyjmują zwroty towarów, mimo że nie ma to tego podstaw, żeby tylko uniknąć afery.
Odpowiedz