Bo to nie jest tak, że te "lampki" są po to, żeby zarejestrować grę aktorską na komputer tak, by można było tylko podpiąć model 3D i gotowe... (upraszczam trochę, bo te kosmity z Avatara są wysokie więc spece od animacji będą musieli się pobawić, żeby zarejestrowane ruchy aktorów rozciągnąć w pionie.
A, i aktorzy w wysoko-budżetowych produkcjach nie mają jak się zaplątać w kable - przechwytywanie ruchu albo dzieje się poza kombinezonem, albo w module w kombinezonie, który łączy się bezprzewodowo. To nie jest jakiś "biedacki" Valve Index, to jest naprawdę drogi sprzęt, gogle VR to przy tym jak splunąć.
Film za prawie 400 mln usd zwrócił się już pierwszy weekend premiery.
Na dzień dzisiejszy ma zarobione prawie 1,5 mld usd.
Myślę, że takie pieniądze zarabia coś więcej niż kask z lampkami i zielona płachta.
Bzdura. Tak to jest jak się pierdzieli o czymś, o czym się nie ma kompletnego pojęcia. Komentarz skrajnie głupi a nie mistrzowski.
Te wszystkie lampki, kropki i piłeczki są właśnie po to, by zarejestrować dokładną mimikę twarzy, jak i ruchy całej sylwetki aktora, a potem przenieść je na postać stworzoną cyfrowo. Dzięki temu taki kosmita o humanoidalnych kształtach wygląda naturalnie i może wykorzystywać mowę ciała zrozumiałą dla ludzi. Wyanimowanie czegoś takiego od zera tak by wyglądało realistycznie a nie sztucznie, wymaga naprawdę kosmicznych umiejętności od animatora, dlatego robi się to w ten sposób.
I jest to wszystko dokładnie na tym zdjęciu pokazane. Aktorka z poprzyklejanymi kropkami na twarzy wykorzystuje swoje umiejętności aktorskie, by oddać pożądane emocje, a te są następnie przełożone na mimikę cyfrowej postaci.
Gdyby tak było to nikt by sie nie bawił w aktorów, green screeny, motion capture i czujniki, tylko od razu by to w komputerze zrobili. Ale smutny komentarz obnażający niewiedzę zmecha znalazł się na głównej, obnażając niewiedzę również moderatora.
Greta?
OdpowiedzBo to nie jest tak, że te "lampki" są po to, żeby zarejestrować grę aktorską na komputer tak, by można było tylko podpiąć model 3D i gotowe... (upraszczam trochę, bo te kosmity z Avatara są wysokie więc spece od animacji będą musieli się pobawić, żeby zarejestrowane ruchy aktorów rozciągnąć w pionie. A, i aktorzy w wysoko-budżetowych produkcjach nie mają jak się zaplątać w kable - przechwytywanie ruchu albo dzieje się poza kombinezonem, albo w module w kombinezonie, który łączy się bezprzewodowo. To nie jest jakiś "biedacki" Valve Index, to jest naprawdę drogi sprzęt, gogle VR to przy tym jak splunąć.
OdpowiedzFilm za prawie 400 mln usd zwrócił się już pierwszy weekend premiery. Na dzień dzisiejszy ma zarobione prawie 1,5 mld usd. Myślę, że takie pieniądze zarabia coś więcej niż kask z lampkami i zielona płachta.
OdpowiedzBzdura. Tak to jest jak się pierdzieli o czymś, o czym się nie ma kompletnego pojęcia. Komentarz skrajnie głupi a nie mistrzowski. Te wszystkie lampki, kropki i piłeczki są właśnie po to, by zarejestrować dokładną mimikę twarzy, jak i ruchy całej sylwetki aktora, a potem przenieść je na postać stworzoną cyfrowo. Dzięki temu taki kosmita o humanoidalnych kształtach wygląda naturalnie i może wykorzystywać mowę ciała zrozumiałą dla ludzi. Wyanimowanie czegoś takiego od zera tak by wyglądało realistycznie a nie sztucznie, wymaga naprawdę kosmicznych umiejętności od animatora, dlatego robi się to w ten sposób. I jest to wszystko dokładnie na tym zdjęciu pokazane. Aktorka z poprzyklejanymi kropkami na twarzy wykorzystuje swoje umiejętności aktorskie, by oddać pożądane emocje, a te są następnie przełożone na mimikę cyfrowej postaci.
Odpowiedz"Ukończyłem studia aktorskie... halo czemu nikt mnie nie chce zatrudnić. Przecież ja tylko chvja się znam na moim zawodzie."
OdpowiedzGdyby tak było to nikt by sie nie bawił w aktorów, green screeny, motion capture i czujniki, tylko od razu by to w komputerze zrobili. Ale smutny komentarz obnażający niewiedzę zmecha znalazł się na głównej, obnażając niewiedzę również moderatora.
Odpowiedz