Oj, wcale tak do końca nie jest.
Podatki wyznaniowe są tylko w niektórych krajach, np. w Niemczech. Tam kościoły są traktowane jako normalne podmioty prawa handlowego, przez co o różne dotacje mogą się ubiegać tak samo, jak zwykłe firmy.
Podstawowa różnica polega na tym, że tam katole nie mają monopolu, jest równowaga między różnymi podmiotami i nie ma takiego ciemnogrodu. Jest po prostu normalnie.
Doświadczenie pokazuje, że to tak nie działa - vide choćby Niemcy. Owszem, jest wtedy mniej "wierzących", ale nie sprawia to, że chrześcijanie znikają.
Na zachodzie masz za ten podatek wszystkie sakramenty, a państwo nie łoży na utrzymanie i remonty kościołów, synagog, meczetów i cerkwi.
OdpowiedzOj, wcale tak do końca nie jest. Podatki wyznaniowe są tylko w niektórych krajach, np. w Niemczech. Tam kościoły są traktowane jako normalne podmioty prawa handlowego, przez co o różne dotacje mogą się ubiegać tak samo, jak zwykłe firmy. Podstawowa różnica polega na tym, że tam katole nie mają monopolu, jest równowaga między różnymi podmiotami i nie ma takiego ciemnogrodu. Jest po prostu normalnie.
OdpowiedzPrzecież Kościół w Polsce płaci podatki.
Odpowiedz@parkinson: Tylko gruntowe.
OdpowiedzNie tylko. Przykładowo księża zatrudnieni w szkołach prowadzący lekcje religii normalnie odprowadzają składki jak każdy inny etatowiec.
OdpowiedzDoświadczenie pokazuje, że to tak nie działa - vide choćby Niemcy. Owszem, jest wtedy mniej "wierzących", ale nie sprawia to, że chrześcijanie znikają.
Odpowiedz@Klugheit: Doświadczenie pokazuje też, że Polacy osiadający w Niemczech nagle tracą wiarę.
Odpowiedz@Ulryk: Pewnie dlatego, że wyjechali za pieniędzmi, a nie na pielgrzymkę.
Odpowiedz