Ten koleś naprawdę myśli, że trawniki są w stanie generować lokalną retencję?
Skoszony trawnik i zarośnięty trawnik ma dokładnie taki sam wpływ na retencję wody, bo znaczenie ma system korzeniowy, a nie źdźbła trawy...
Kiedyś to była wiedza na poziomie podstawówki...
@koszmarek66: Kleszcze nie wędrują kilometrami, są przenoszone przez dzikie zwierzęta. Więc sama liczba kleszczy jest ściślej powiązana z idealnym nosicielem kleszczy, czyli dzikiem, którego wywóz poza dalsze obszary został zablokowany przez walkę z ASF. Pozostał więc odstrzał, co tworzy problem w terenie miejskim.
Wysoka trawa natomiast odpowiada za lepszy kontakt kleszcza z powierzchnią ciała ofiary - zamiast wąskich nóg zwierząt ma zasięg całego boku torsu.
Oczywiście, krótka trawa zmniejsza też szanse przeżycia kleszcza, jednak warto zaznaczyć, że popularne w miastach czy łąkach ptaki raczej rzadko je wyłapują w przeciwieństwie do mrówek, płazów, gadów czy np. kury.
Więc jeżeli ktoś znajduje się w bardziej lewej gminie to będzie miał połączenie tych dwóch czynników - czyli brak lub nieduloną walkę z dzikami oraz inwazję kleszczy na zwierzętach domowych i ludziach.
Jak to ma się do chorób roznoszonych przez kleszcze zależy jak wygląda % ich infekcji w danym regionie.
Wracając do odstrzału dzika, to dziki wracają w miejsca, gdzie tworzy się nisza, więc ani odstrzał ani tym bardziej wywózki nie rozwiązują problemu, ale go redukują wymagając systematycznej pracy.
Nie koszenie "trawy" nie sprawi że nagle wyrośnie tam kwietna łąka, tylko zrobi się tam nieużyteczne chwastowisko, bo chwasty które z natury są bardzo agresywne rozsieją się i zdominują słabsze gatunki. Aby powstała kwietna łąka która jest oazą dla zapylaczy, trzeba: oczyścić ziemię z chwastów, nawieźć, wysiać nasiona roślin przyjaznych zapylaczom, podlewać, odchwaszczać. Niestety generuje to o wiele większe koszty niż przejechanie kosiarką, więc urzędasy najczęściej wybierają właśnie tą najtańszą i najprostszą metodę aby zieleń miejska jako tako wyglądała. Jeśli nie ma opcji założenia kwietnej łąki, lepiej jest kosić tereny trawnikopodobne niż nie kosić i pozostawić ziemię na pastwę chwastów.
Ten koleś naprawdę myśli, że trawniki są w stanie generować lokalną retencję? Skoszony trawnik i zarośnięty trawnik ma dokładnie taki sam wpływ na retencję wody, bo znaczenie ma system korzeniowy, a nie źdźbła trawy... Kiedyś to była wiedza na poziomie podstawówki...
Odpowiedz@Maquabra A teraz jest wiedza na poziomie lewactwa. Kiedyś to było...
Odpowiedz@emillo321 lepiej pomylic sie w sprawie koszenia trawy niz przymykac oko na gwalcenie dzieci
OdpowiedzJakoś zaskakująco wzrost liczby kleszczy pokrywa się z zakazem wypalania oraz pomysłem niekoszenia traw. :)
Odpowiedz@koszmarek66: Kleszcze nie wędrują kilometrami, są przenoszone przez dzikie zwierzęta. Więc sama liczba kleszczy jest ściślej powiązana z idealnym nosicielem kleszczy, czyli dzikiem, którego wywóz poza dalsze obszary został zablokowany przez walkę z ASF. Pozostał więc odstrzał, co tworzy problem w terenie miejskim. Wysoka trawa natomiast odpowiada za lepszy kontakt kleszcza z powierzchnią ciała ofiary - zamiast wąskich nóg zwierząt ma zasięg całego boku torsu. Oczywiście, krótka trawa zmniejsza też szanse przeżycia kleszcza, jednak warto zaznaczyć, że popularne w miastach czy łąkach ptaki raczej rzadko je wyłapują w przeciwieństwie do mrówek, płazów, gadów czy np. kury. Więc jeżeli ktoś znajduje się w bardziej lewej gminie to będzie miał połączenie tych dwóch czynników - czyli brak lub nieduloną walkę z dzikami oraz inwazję kleszczy na zwierzętach domowych i ludziach. Jak to ma się do chorób roznoszonych przez kleszcze zależy jak wygląda % ich infekcji w danym regionie. Wracając do odstrzału dzika, to dziki wracają w miejsca, gdzie tworzy się nisza, więc ani odstrzał ani tym bardziej wywózki nie rozwiązują problemu, ale go redukują wymagając systematycznej pracy.
OdpowiedzNie koszenie "trawy" nie sprawi że nagle wyrośnie tam kwietna łąka, tylko zrobi się tam nieużyteczne chwastowisko, bo chwasty które z natury są bardzo agresywne rozsieją się i zdominują słabsze gatunki. Aby powstała kwietna łąka która jest oazą dla zapylaczy, trzeba: oczyścić ziemię z chwastów, nawieźć, wysiać nasiona roślin przyjaznych zapylaczom, podlewać, odchwaszczać. Niestety generuje to o wiele większe koszty niż przejechanie kosiarką, więc urzędasy najczęściej wybierają właśnie tą najtańszą i najprostszą metodę aby zieleń miejska jako tako wyglądała. Jeśli nie ma opcji założenia kwietnej łąki, lepiej jest kosić tereny trawnikopodobne niż nie kosić i pozostawić ziemię na pastwę chwastów.
OdpowiedzIle w tym "mistrzu" ignorancji do nauki... eh.
Odpowiedz