Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Miasto

Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Maquabra
-2 4

Jeżeli "deszcz nie padał od tygodnia", pod nóż u Azteków kładł się król lub ktoś z wysokiej arystokracji. Rytuał polegał głównie na nacinaniu różnych części ciała, w tym kukiza, i upraszaniu w ten sposób bogów o łaskę. Jeśli deszcz nie padał przez wiele tygodni, składano w ofierze któregoś z powyższych. Składanie w ofierze wsiura nie miałoby sensu, bo po co bogom wsiur? Posiadanie w rodzinie kogoś, kto został w taki sposób ofiarowany bogom, było gigantycznym prestiżem, o który się nomen omen zabijano. To co w stanie były sobie przyswoić katosiowe główki, to ofiary w wojnach kwiatów. Rytualnie zabijani byli jeńcy wojenni. Wojny kwiatów miały charakter swoistego deathmatchu. Dobrowolnego. Ich celem było zdobycie łupów i ofiar dla bogów, żeby byli zadowoleni i dawali dużo manny wszelakiej. Strona atakująca była w gorszej sytuacji, bo łatwiej bronić się na swoim terenie blisko domu. Jeśli napadnięty nie chciał walczyć, mógł zostać trybutariuszem. Imperium azteckie było centrum właśnie takiego imperium trybutariuszy - seniorem wolnych polis, które nie chciały walczyć i wolały oddawać trybut. Jeśli ktoś w ogóle miał wywalone, mógł zadziałać jak AKowiec na widok Niemca, czyli schować się w lesie. Napadający pobuszowali w wiosce, pozabierali, co im się podobało i wracali do siebie. Nie było tego zwykle za dużo, bo bez koła trudno coś przewieźć. W przeciwieństwie do katolików, Aztekowie nie walczyli w celu eksterminacji sąsiada lub jego zniewolenia. Podbój w styli katolickim, który polega na zniewoleniu i zniszczeniu kultury podbitego, był tam nieznany. Był to zresztą jeden z powodów tak łatwego zniszczenia kultury azteckiej przez katolików. Dla nich przegrana wojna była niedogodnością. Nie spodziewali się masowego niewolnictwa, mordów, gwałtów, wysiedleń i kulturowego holokaustu. Społeczności zwykle były chętne do walki w wojnach kwiatów, co pomagało w kontroli populacji społeczeństwa wciąż w dużej mierze zbieracko-łowieckich, a do tego było świetną okazją do nałapania ofiar dla bogów. Zwycięstwo także legitymizowało władzę lokalnej dynastii. Obok poezji i zdolności oratorskich, sukces na polu bitwy był największym atrybutem władzy kultur Ameryki Centralnej.

Odpowiedz
avatar gomezvader
5 5

@Maquabra: Ah. Posiadanie kogoś kto został rytualnie zamordowany było prestiżem w rodzinie. Masowe mordy były dobrowolne. W takim razie wszystko w porządku. Nawet dziś przestępstwa czarnych wobec czarnych są bagatelizowane bo "to część ich kultury". Też miło, że z dupy wyciągasz info, że nie wojowali dla niewolników... Co jest zabawne zważywszy, że wiemy, że byli to jedni z największych łowców niewolników w historii.

Odpowiedz
Udostępnij