Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Dramat

Dodaj nowy komentarz
avatar ZONTAR
1 1

No tak, bo przecież rynek zupełnie nie opiera się o kwestię popytu i sprzedaży, nie? To tylko taka umowa społeczna, że ktoś coś tam robi i coś tam dostanie. To wcale nie tak, że deweloperka leży i kwiczy, a lokali na rynku brakuje. To wcale nie tak, że wzrost kosztów deweloperki czy spadek dostępu do kredytowania ograniczą możliwości inwestycji. Wzrost dostępu do kasy wcale też nie sprawia, że przy niedostatku podaży wzrastają ceny.

Odpowiedz
avatar Maquabra
2 4

Nie o to chodzi. Na rynku zawsze wytwarza się punkt równowagi pomiędzy popytem i podąża przy określonej cenie i wielkości sprzedaży. Innymi słowy, ludzie mają potrzeby i x kasy, żeby je zrealizować. Jak będzie za drogo, nie kupią. Do tej pory chyba się rozumiemy. Problem, co jest potem. Potem jest utrzymywanie się równowagi. Żeby sprzedawać więcej, trzeba obniżać ceny, robić coś lepiej itp. Dochody ludzi w krótkim okresie są stałe. Co zrobić, żeby sprzedać więcej bez obniżenia ceny? Powiększyć dochody ludzi dopłatami! Ale podaż też nie jest z gumy, więc więcej ludzi, w krótkim horyzoncie czasowym, będzie chciało kupić tyle samo mieszkań, ergo, wzrośnie cena i marża, bo będą się licytować. Pomysły na dopłaty do kredytów realnie zmniejszają dostępność mieszkań windując ceny. Sposobem jest tutaj zwiększenie liczby mieszkań na rynku. PiS probował, ale to jednostki ułomne. Zróbcie mnie ministrem infrastruktury, to w ciągu 5 lat podniosę podaż o 20% przy jednoczesnym spadku cen.

Odpowiedz
avatar themidge
6 6

@Maquabra "Zróbcie mnie ministrem infrastruktury, to w ciągu 5 lat podniosę podaż o 20% przy jednoczesnym spadku cen." - niezła próba Panie Sasin :]

Odpowiedz
Udostępnij