Nieprawda!
Atrakcyjna czy nie, i tak będzie do łóżka zaciągać.
Problem zniknie jak będziesz sam (potwierdzam) lub zwiążesz się z ofiarą molestowania bądź gwałtu bo ich nawet dotykać nie trzeba bo uraz mają (tego nie sprawdziłem ale ma to sens)
@zerco: Wydaje mi się, że warunek atrakcyjności odnosił się do "Nienawidzę tego" (w sensie, że jak partnerka jest atrakcyjna, to się tego nie nienawidzi), nie zaś do tego, że jak jest atrakcyjna, to nie proponuje seksu.
@lukez20000: Jakby też nie było, to atrakcyjność ma to do siebie, że jest odwrotnie proporcjonalna do upływającego czasu. Do tego jeszcze dochodzą takie rzeczy, jak choćby tycie, rozstępy po ciąży, czy bardziej esktremalnie - jakieś deformacje np. na skutek wypadku. Innymi słowy jest całkiem możliwe, że osoba będąca atrakcyjną w dniu ślubu niekoniecznie już taka będzie 30 lat później.
@wroblitz: z tyciem można sobie spokojnie radzić, o ile chce się zwracać uwagę drugiej osobie, że za bardzo sie rozrasta. Jeśli ktoś doprowadza się ze stanu szprychy do stanu opasa, to jest faktycznie problem, ale osobiście zwyczajnie bym odpuścił związek z kimś, kto nie chce o siebie dbać. Rozstępy po ciąży - trzeba się z tym liczyć, chcąc zapładniać partnerkę. Deformacje po wypadku, blizny po operacjach - to są zdarzenia losowe, za które nie można winić partnera, dodatkowo jest to raczej rzecz marginalna.
Generalnie zgadzam się - atrakcyjność fizyczna z czasem mija, ale to dotyczy obu stron. Dlatego warto też zwracać uwagę na atrakcyjność intelektualną partnera, która też może drugą osobę "pociągać"
@lukez20000: Pod warunkiem, że nie jest to tycie chorobowe wynikłe z problemów z tarczycą, cukrzycy, wielotorbielowatości jajników, Zespołu Cushinga i wielu innych przypadłości, które do tego prowadzą. Zresztą jakkolwiek oczywiście możesz zachęcać żonę do zdrowszego trybu życia, większej aktywności fizycznej, tak jednak nie jesteś w stanie jej do tego zmusić, a tym bardziej zagwarantować osiągnięcia pożądanych rezultatów, więc z tych podanych przez Ciebie opcji tak naprawdę jedyną, która daje ci gwarancję nieposiadania nieatrakcyjnej żony jest rozwód. Warto też wspomnieć o tym, że atrakcyjność można stracić i w drugą stronę - tj. mocno tracąc na wadze np. po zapadnięciu na raka. Zgadzam się z tym, że oszpecenia (np. spowodowane wypadkami drogowymi) to raczej rzadkość, z tym, że kategoryczność stwierdzenia "Widziały gały co brały" zawiera w sobie definitywne uznanie, że ani one, ani nic z tego, o czym pisałem wcześniej z całą pewnością nie miało / nie będzie miało miejsca, a to - moim zdaniem - jednak dość naiwne i ograniczone myślenie. Innymi słowy - biorąc sobie za żonę atrakcyjną kobietę nie masz pewności, że będzie ona atrakcyjna nawet i choćby za rok, więc z tego względu uważam to stwierdzenie za bzdurne.
@wroblitz: cóż, stwierdzenie "widziały gały co brały" jest ogólnikowe, natomiast w zamyśle ma się odnosić do sytuacji, gdy ludzie wiążą się ze sobą machając ręką na wady partnera i licząc, że są w stanie tę osobę zmienić. Na swoją obronę powiem, że odnosiłem się koniec końców do obrazka, na którym nie mamy do czynienia z ludźmi starymi, ani widocznie zdeformowanymi, tylko zwyczajnie sobą znudzonymi.
Kwestia choroby czy wypadku jest w mojej opinii trochę daleko idąca, bo w tym momencie jest to sytuacja wystawiająca na próbę miłość i przywiązanie, gdzie zbliżenia fizyczne schodzą na dalszy plan. Żeby nie być gołosłownym - znam taką sytuację z bardzo bliska.
Odnośnie dyskutowanego sloganu - jak wspomniałem na początku, dla mnie to ewidentny przykład znudzenia i/lub zawodu związanego z tym, że partner/partnerka pomimo "naginania" nie staje się takim człowiekiem, jakim by druga strona chciała. Bo się liczyło, że będzie mniej leniwa, będzie bardziej o siebie dbać, zamiast "zdziadzieć" się, będzie inna jak się odetnie pępowinę, czy że niskie walory intelektualne nie będą się tak rzucać w oczy. Lub najgorsze - osiada na laurach, nie starając się już o budowanie więzi bo "już mieszkamy razem/ już jesteśmy po ślubie, to po co".
@wroblitz: A mimo to choćby nie wiem jak bardzo atrakcyjna druga osoba była to i tak zawsze robimy to po ciemku :D
Tutaj trochę żartuję bo wiem, że chodzi o to by nie widzieć tego co się robi i min jakie się strzela bo to potem zostaje. I learned it the hard way jak to mówią.
Moim zdaniem i tak nie ma znaczenia. Próbowałem z różnymi, nawet z facetami. Od ponad 15 lat jestem sam więc nie muszę tego robić i jest kurde ZA JE FAJ NIE!
Idzie wtedy sama na miasto i nie przeszkadza w graniu?
Odpowiedz@Maquabra: Nie wiem, idzie?
Odpowiedz@parkinson: A co ja biedny mogę wiedzieć o atrakcyjnych kobietach?
OdpowiedzNieprawda! Atrakcyjna czy nie, i tak będzie do łóżka zaciągać. Problem zniknie jak będziesz sam (potwierdzam) lub zwiążesz się z ofiarą molestowania bądź gwałtu bo ich nawet dotykać nie trzeba bo uraz mają (tego nie sprawdziłem ale ma to sens)
Odpowiedz@zerco: Wydaje mi się, że warunek atrakcyjności odnosił się do "Nienawidzę tego" (w sensie, że jak partnerka jest atrakcyjna, to się tego nie nienawidzi), nie zaś do tego, że jak jest atrakcyjna, to nie proponuje seksu.
Odpowiedz@wroblitz: cóż, jakby nie było - widziały gały co brały
Odpowiedz@lukez20000: Jakby też nie było, to atrakcyjność ma to do siebie, że jest odwrotnie proporcjonalna do upływającego czasu. Do tego jeszcze dochodzą takie rzeczy, jak choćby tycie, rozstępy po ciąży, czy bardziej esktremalnie - jakieś deformacje np. na skutek wypadku. Innymi słowy jest całkiem możliwe, że osoba będąca atrakcyjną w dniu ślubu niekoniecznie już taka będzie 30 lat później.
Odpowiedz@wroblitz: z tyciem można sobie spokojnie radzić, o ile chce się zwracać uwagę drugiej osobie, że za bardzo sie rozrasta. Jeśli ktoś doprowadza się ze stanu szprychy do stanu opasa, to jest faktycznie problem, ale osobiście zwyczajnie bym odpuścił związek z kimś, kto nie chce o siebie dbać. Rozstępy po ciąży - trzeba się z tym liczyć, chcąc zapładniać partnerkę. Deformacje po wypadku, blizny po operacjach - to są zdarzenia losowe, za które nie można winić partnera, dodatkowo jest to raczej rzecz marginalna. Generalnie zgadzam się - atrakcyjność fizyczna z czasem mija, ale to dotyczy obu stron. Dlatego warto też zwracać uwagę na atrakcyjność intelektualną partnera, która też może drugą osobę "pociągać"
Odpowiedz@lukez20000: Pod warunkiem, że nie jest to tycie chorobowe wynikłe z problemów z tarczycą, cukrzycy, wielotorbielowatości jajników, Zespołu Cushinga i wielu innych przypadłości, które do tego prowadzą. Zresztą jakkolwiek oczywiście możesz zachęcać żonę do zdrowszego trybu życia, większej aktywności fizycznej, tak jednak nie jesteś w stanie jej do tego zmusić, a tym bardziej zagwarantować osiągnięcia pożądanych rezultatów, więc z tych podanych przez Ciebie opcji tak naprawdę jedyną, która daje ci gwarancję nieposiadania nieatrakcyjnej żony jest rozwód. Warto też wspomnieć o tym, że atrakcyjność można stracić i w drugą stronę - tj. mocno tracąc na wadze np. po zapadnięciu na raka. Zgadzam się z tym, że oszpecenia (np. spowodowane wypadkami drogowymi) to raczej rzadkość, z tym, że kategoryczność stwierdzenia "Widziały gały co brały" zawiera w sobie definitywne uznanie, że ani one, ani nic z tego, o czym pisałem wcześniej z całą pewnością nie miało / nie będzie miało miejsca, a to - moim zdaniem - jednak dość naiwne i ograniczone myślenie. Innymi słowy - biorąc sobie za żonę atrakcyjną kobietę nie masz pewności, że będzie ona atrakcyjna nawet i choćby za rok, więc z tego względu uważam to stwierdzenie za bzdurne.
Odpowiedz@wroblitz: cóż, stwierdzenie "widziały gały co brały" jest ogólnikowe, natomiast w zamyśle ma się odnosić do sytuacji, gdy ludzie wiążą się ze sobą machając ręką na wady partnera i licząc, że są w stanie tę osobę zmienić. Na swoją obronę powiem, że odnosiłem się koniec końców do obrazka, na którym nie mamy do czynienia z ludźmi starymi, ani widocznie zdeformowanymi, tylko zwyczajnie sobą znudzonymi. Kwestia choroby czy wypadku jest w mojej opinii trochę daleko idąca, bo w tym momencie jest to sytuacja wystawiająca na próbę miłość i przywiązanie, gdzie zbliżenia fizyczne schodzą na dalszy plan. Żeby nie być gołosłownym - znam taką sytuację z bardzo bliska. Odnośnie dyskutowanego sloganu - jak wspomniałem na początku, dla mnie to ewidentny przykład znudzenia i/lub zawodu związanego z tym, że partner/partnerka pomimo "naginania" nie staje się takim człowiekiem, jakim by druga strona chciała. Bo się liczyło, że będzie mniej leniwa, będzie bardziej o siebie dbać, zamiast "zdziadzieć" się, będzie inna jak się odetnie pępowinę, czy że niskie walory intelektualne nie będą się tak rzucać w oczy. Lub najgorsze - osiada na laurach, nie starając się już o budowanie więzi bo "już mieszkamy razem/ już jesteśmy po ślubie, to po co".
Odpowiedz@wroblitz: A mimo to choćby nie wiem jak bardzo atrakcyjna druga osoba była to i tak zawsze robimy to po ciemku :D Tutaj trochę żartuję bo wiem, że chodzi o to by nie widzieć tego co się robi i min jakie się strzela bo to potem zostaje. I learned it the hard way jak to mówią. Moim zdaniem i tak nie ma znaczenia. Próbowałem z różnymi, nawet z facetami. Od ponad 15 lat jestem sam więc nie muszę tego robić i jest kurde ZA JE FAJ NIE!
OdpowiedzI dlatego tak cieżko takie znaleźć.
OdpowiedzFake - żony nie proponują seksu, ani nim nie grożą.
Odpowiedz